Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2008, 16:52   #6
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Niki
Ostro wkurwiona szłaś w kierunku siostry, przepychałaś się przez tłum. Że też nie pamiętała historii sprzed roku z narkotykami?! I to jeszcze z kim tu jest z Barrym! To przecież przez niego wylądowała u Szczerby! Przez ten cholerny tłum tak wolno się idzie?! Czemu muszą stać akurat po drugiej stronie?!
Kate wraz z przyjaciółmi właśnie poszli po rozum do głowy i zaczęli wychodzić z tłumu. Ty sama znalazłaś się właśnie w jego środku, niezrażona kontynuowałaś przepychanie się. Wtedy padł strzał, przez huk odruchowo schyliłaś się. Ktoś musiał strzelić z niezłej armatki. Nie musiałaś rozglądać się by wiedzieć kto zginął. Ktoś coś krzyknął ale ty jak najszybciej chciałaś wydostać się z tłumu. Wykorzystując zaskoczenie przebrnęłaś na drugą stronę. Ale gdzie polazła Kati?

Loki
Andrew przeciskał się ku waszej grupie. Gdy był już blisko sięgnął do kieszeni i wyjął telefon, wyświetlacz migał, ktoś do niego dzwonił. Solo podniósł słuchawkę. Słuchał coś przez chwile. Po wszystkim powiedział coś w nieznanym ci języku, sądząc po intonacji przekleństwo. Chwilę się nad czymś zastanawiał, w końcu podszedł do Was.
-Chłopaki sprawa wygląda tak, wiem z pewnego źródła, że ktoś nas wrobił. Arassaka wie o naszych grupkach i krótko mówiąc mamy przejebane. Kto chce może ze mną teraz odejść, kto chce może ginąć. Ostrzegłem was reszta to wasz problem.
Solo odwrócił się na pięcie i zaczął przepychać się w kierunku ulicy. Trzy osoby poszły po chwili za nim, pozostała szóstka popatrzyła na siebie niezdecydowana? Co robić? Coś Ci kazała podążyć za solosem. Gdy już dochodziłeś do ulicy usłyszałeś strzał. Ktoś strzelił z karabinu i to z jakiegoś potężniejszego. Tłum zamarł w ciszy. Po chwili rozbrzmiały okrzyki.
-To korpy go zabiły, chcieli go uciszyć! To ich wina! Zabijają każdego kto nie jest im posłuszny?
Ktoś go poparł, ktoś podchwycił, ktoś strzelił. Nie trzeba było długo czekać Arassaka odpowiedziała ogniem. Zobaczyłeś jak Andrew stoi nie daleko w zaułku i patrzy się na tłum, pokręcił głową i sięgnął po telefon.

Zero Cool
Ruszyłeś ciągnąc za sobą Alt. W duszy przekląłeś to, że wyciągnęła Ciebie na koncert. Zresztą koncert jak koncert po jaką cholerę poszliście dalej. Bo tłum was porwał, no dobra spokojnie Paul, spokojnie.
Usłyszałeś huk, ktoś strzelił z czegoś dużego. Odruchowo się przygarbiłeś i przyśpieszyłeś kroku. Przed sobą zobaczyłeś światła radiowozów, zrobili blokadę. Lepiej nie ryzykować i skręcić. Skręciliście w boczną uliczkę, chciałeś jak najszybciej się oddalić od ulicy na której rozpoczęła się strzelanina. Skręciłeś jeszcze raz tym razem w lewo chcąc wyjść na swojej dzielnicy. Gdy wyszedłeś za rogu zauważyłeś dwóch kolesi, każdy z automatem. Stali przy budynku, palli i gadali. Jeszcze Was nie zauważyli.

Jo
Huk wystrzału, spojrzałeś za siebie. Głowa twego zleceniodawcy właśnie znajdowała się w całej okolicy a dokładnie na wszystkich w okolicy w tym na Tobie. Gitarzysta, który szedł za Tobą trzymał się za przebite ramie i klął na czym świat stoi. Ktoś krzyknął.
-To korpy go zabiły, chcieli go uciszyć! To ich wina! Zabijają każdego kto nie jest im posłuszny?
Tłum podjął krzyki. po chwili usłyszałeś pierwszy wystrzał. Potem drugi. A potem obie strony pruły z czego mogły. Niektórzy protestujący szukali kryjówek skąd mogli prowadzić ostrzał, inni uciekali jeszcze inni byli tratowani.
Mike
Wstrzymanie oddechu, miarowe ściągnięcie spustu i strzał. Łuska wyleciała i spadła na dach obok ciebie. Głowa rockera eksplodowała.
-Trafienie potwierdzone, cel zlikwidowany. Zwijamy się.
Tak jak powiedział Alex tak zrobiliście snajperka polazła do specjalnej torby w jej miejsce zajął pistolet z tłumikiem. Szybko zbiegliście po schodach nie czekając na windę. Wypadliście z klatki i chcieliście podbiec do samochodu gdy na przeciwko Was wyszło pięć osób. Piątka nastolatków, dwie dziewczyny i trzech chłopaków musiało oddzielić się od protestującego tłumu. Jeden z chłopaków puścił rękę dziewczyny i sięgnął pod kurtkę. głupi szczeniak, któremu rodzice kupili klamkę. Alex był szybszy skrócił dystans i już miał wyrznąć chłopaka w podbródek.
-Nie!
Dwa krzyki zlały się w jeden, Mike i dziewczyna odważnego a może głupiego nastolatka krzyknęli i zadziałali jednocześnie. Solo złapał Alexa za rękę nie pozwalając wyprowadzić morderczego ciosu a Kati przytrzymał chłopakowi rękę. Solo cieszył się w duchu że dziewczyna jest tak samo opanowana jak siostra, inaczej wydarzyło by się nieszczęście.
-Mike co Ty tu robisz?
-Pracuje.
-To Ty zabiłeś Johnego? Skurwiel.
Chłopak który sięgnął po broń zawarł w swoim głosie tyle pogardy.
-Bary!
A więc to jest Bary, chłopak który załatwił trefny towar i którego bracia zostali zabici przez Boba, Steva i Alexa. Ciekawe czy wie kogo ma przed sobą?
-Mike co tu się dzieje? Poszliśmy na koncert a potem... Potem wszystko się szybko wydarzyło. To nie był zwykły koncert.
-Kati kim on, kurwa jest?!
Szczeniak zaczynał działać Ci na nerwy już miałeś mu powiedzieć co o nim myślisz gdy poczułeś wibracje telefonu. Zerknąłeś na wyświetlacz, numer zastrzeżony. Odebrałeś.
-Halo
-Pan Lyifer?
Twój rozmówca nie czekał na potwierdzenie, kontynuował
-Petrochem po raz kolejny posłużył się panem, krótko mówiąc wrobił pana. Proszę się na razie o nic nie pytać. Czas na rozmowy przyjdzie. Teraz ma pan olbrzymie problemy, osiem olbrzymich problemów, nie wydostanie się pan stąd żywy chyba, że posłucha mnie. Musi pan pójść w prawo wzdłuż uliczki w której pan stoi. W pana prawo oczywiście. Widzi pan ten szary długi blok? No oczywiście, że pan widzi nawet ich kilka. Chodzi mi ten przy którym stoi samochód z poczty. No to proszę do niego dojść i skręcić w lewo. Przy sklepiku osiedlowym w prawo. Zobaczy pan starą kamienicy, taką nie pasującą do niczego, z wybitymi oknami. Do tego napis: „do rozbiórki”. Trzecie piętro mieszkanie po prawej bez drzwi. Mój człowiek czeka.
Rozłączył się, po głosie poznałeś, że jest Amerykaninem dość młodym, dwadzieścia-trzydzieści lat. Nie ma to jak telefony z ostrzeżeniem od nieznajomych.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline