Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2008, 19:27   #9
grabi
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Charles otworzył oczy. Wokół niego panował mrok, a raczej czerń, ponieważ nic nie widział. Nic, poza dużym, starym lustrem. Lustro miało masywną, mosiężną oprawę, na której było znać upływ czasu. Oprawa była pełna zabrudzeń, otarć oraz rys. Gdyby jej się przyjrzeć z pewnej odległości, można by dojść do wniosku, iż przedstawia postać, półanioła-półdemona, trzymającego w dłoniach taflę lustra. I tak pół twarzy widocznej na oprawie, przedstawiała pięknego anioła, patrzącego na ciebie łagodnie, z ustami trwającymi w łagodnym półuśmiechu, delikatnie trzymającego lustro piękną dłonią, natomiast druga połowa przedstawiała demona, spoglądającego przenikliwie i chłodno zarazem, z grymasem złości na twarzy, szkaradnymi pazurami nieomal nie przebijając powierzchni lustra. A w lustrze?

W tafli lustra widoczna była istota... Nie, nie. To raczej był stwór. Istotą można bowiem nazwać człowieka lub coś podobne do niego. Natomiast to, co znajdowało się w lustrze w żadnym wypadku nie można było nazwać człowiekiem. Było to humanoidalne stworzenie, okryte szarawą, ropuszą skórą, z twarzą niepodobną do żadnego znanego człowiekowi stworzenia. Ogólnie rzecz biorąc twarz była płaska jak u człowieka, miała także oczy umieszczone w tam, gdzie człowiek ma oczy. Jednak ich spojrzenie nie było normalne. Tęczówka była żółta, natomiast bielmo zastępowała czerń prawie tak czarna, jak ta, w której znajdował się właśnie Charles. Twarz nie posiadała nosa, a jedynie dwa okrągłe otwory. Usta były szerokie na jakieś dziesięć cali, a żuchwa była pokryta jakimiś komorami. Uszu także nie było, nie było także żadnych otworów na głowie lub szyi, wskazujących że istota ta może słyszeć.

Tak jak oprawa lustra uderzała człowieka swoją dwoistością, tak i dwoiste wrażenie miał Charles patrząc na to coś w lustrze. Z jednej strony czuł zdziwienie i zaciekawienie na jej widok, z drugiej strach i obrzydzenie. W lustrze coś się poruszyło i przez jego powierzchnię zaczęła przechodzić łapa stworzenia. Najpierw powoli przez taflę przeniknął jeden pazur, następnie jak wzbijające w powietrze stado gołębi, ruszyły za nim kolejne. Druga łapa także nie pozostawała obojętna i także zaczęła proces przenikania. Obydwie złapały się za ramę lustra i bestia poczęła się z niego uwalniać. Tafla lustra wygięła się nagle pod naporem ciała, przypominając bardziej błonę, niż taflę szkła. Wreszcie puściła i głowa była wolna. Teraz dało się dostrzec kipiące nienawiścią oczy oraz poczuć rozprzestrzeniającą się atmosferę strachu. Charles zaczął uciekać ile sił. Usłyszał lekki upadek - znak iż stwór się wydostał. Dalej biegł przez ciemność, nie widząc gdzie stąpa. W pewnej chwili wyczuł zapach świeżo ciętego drewna. Już zdążył postawić stopę, gdy zapadła się pod nim podłoga. Spadł chyba jakieś trzy metry w dół, lądując na plecach. Patrzył w górę, w miejsce po którym przed chwilą stąpał. Światło tam zapaliło się, ukazując na moment spadający w jego stronę cień. Stwór wylądował tuż nad nim, rozwierając ogromną, pełną zębów paszczę.

Charles otworzył oczy. Leżał w garniturze na ziemi, czuł zapach krzemionki. Wczoraj żegnał w barze znajomego, który zmieniał pracę, jednak nie brał niczego, co mogło spowodować takie koszmary. Jego serce stopniowo zwalniało, a jego umysł powoli utwierdzał się w przekonaniu, iż był to tylko sen. Rozejrzał się dookoła. Wokół niego struktury przypominające raczej coś ze świata fikcji, niż realną rzecz. Jednak czuł, że nie śpi. Wstał powoli, patrząc na czym spał. Była to szklana droga, a wokół niego były szklane budynki. Nie nowoczesne budowle, lecz budynki wykonane w całości ze szkła. Szkło to wyglądało jakby pulsowało, żyło własnym życiem. Akurat znajdował się przed budynkiem mogącym stanowić ratusz, muzeum lub bibliotekę. Ozdobne filary witały widza i zapraszały go do wstąpienia do środka, a bogate motywy roślinne cieszyły oko, niejako zapowiadając ogrom doznań, jakie można zaznać w jego wnętrzu. Charles podszedł do drzwi, rozchylając je. Szkło chlupnęło i ugięło się pod naporem jego dłoni a potem masywnie wyglądające drzwi otworzyły się. Zdziwiony Charles stuknął kilka razy dłonią w drzwi. Za każdym razem odpowiadało mu chlupnięcie oraz uczucie, jakby uderzał w taflę wody.

Wnętrze budynku mieniło się tysiącem barw. To światło wpadające przez atrium oraz szklany dach, odbijało się od wszelkich powierzchni, tworząc zadziwiającą grę świateł. Postać w garniturze pod wpływem zauroczenia, wkroczyła do wnętrza budynku...
 
grabi jest offline