Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2008, 09:15   #9
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Tłum był coraz bliżej chronionej przeźroczystymi tarczami linii ochroniarzy z logo Arasaki na ramieniu. To była ta chwila, w której wystarczyła iskra, by wszystko wokół eksplodowało.
Podrasowany kerenzikowem system nerwowy pochodzącego ze Skandynawii najemnika reagował na rosnące wokół napięcie, pompując adrenalinę do żył i wspomagając przesyłanie impulsów nerwowych między synapsami. Loki czuł mrowienie opuszków palców, jak zawsze, gdy był maksymalnie spięty i gotowy do reakcji.

Z falującego wokół, kolorowego tłumu młodzieży wpatrzonej w ich idola, wyłonił się Andrew. Nim podszedł wyciągnął z kieszeni telefon i przez chwilę w milczeniu słuchał. Później powiedział coś, z czym Björn spotkał się już parokrotnie. Ich pracodawca wrobił ich w jakieś gówno. Loki zacisnął szczęki. Wkurwił się.

Ktoś odbił się od ramienia wielkiego Szweda. Obrócił się i dostrzegł jakiegoś ubranego w jaksrawy T-shirt, elastyczne spodnie i podarte trampki dwudziestoparoletniego fana kapeli Mayhewa:
- Cze, koleś! Nie bój nic - tylko przechodzę... - pijany gostek wydusił z siebie coś w rodzaju przeprosin. - Niezła imprezka, co nie? - zaczął się rozkręcać.
- Taa, niezła... - facet pchnięty silnie przez najemnika zatoczył się parę metrów do tyłu, wywracając kilka innych osób. Loki ruszył w ślad za odchodzącym Andrewem.
- Nie bój nic... - ze śmiechem powtórzył tekst tamtego szczyla - Kurwa, ale ten kraj jest porąbany! - podsumował, przyśpieszając kroku, by nie zgubić szefa grupy. Co prawda, sama akcja jest już nieaktualna i Andrew przestał być jego przełożonym, ale powinien wiedzieć coś więcej na temat ich wspólnego zleceniodawcy. A Szwed zamierzał przypomnieć się, że wciąż czeka na wynagrodzenie za pracę. Z odpowiednią rekompensatą za niespodziewane zakończenie.

Jakiś huk rozszedł się echem między budynkami. Mający doświadczenie z bronią Loki poznał odgłos wystrzału. Stał plecami do centrum wydarzeń, do miejsca, gdzie znajdował się rockman, ale nie musiał zgadywać, kto był celem. Strona, której zależało na wywałaniu zamieszek nie prowokowałaby ich za pomocą snajpera. Tłum i tak lada chwila zacząłby szturmować pozycje Arasaki. Dlatego, jak sądził, pocisk był przeznaczony dla lidera kapeli. I również wątpił, żeby snajper był na łańcuszku korporacji. Mogli bez problemu załatwić Mayhewa podczas zamieszek. Wobec tego jest jeszcze trzecia strona. I to, że nie znał jej tożsamości i interesów było największym problemem, w rozwiązaniu którego może pomóc Andrew. "W końcu ktoś do niego dzwonił, nie?". Reakcja tłumu potwierdziła, że snajper trafił. Rozległy się krzyki i po chwili pierwsze strzały. Najemnik zaczął biec, bez pardonu roztrącając ludzi, którzy stali mu na drodze. Widział Andrewa u wylotu jakiejś bocznej uliczki. Znowu miał telefon w ręce, więc może coś jeszcze się wyjaśni. Oby - bo Björn był coraz bardziej podirytowany niejasną sytuacją.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 11-12-2008 o 15:42.
Gob1in jest offline