Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2008, 11:46   #9
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
James nie lubił takich imprez. Patrząc na niektóre osoby, zachowujące się jak ryba w wodzie, był zdziwiony. Człowiek, który potrafił poprowadzić szarżę całego pułku czy brygady, nie czuł się swobodnie podczas takich rautów. Gdy był młody, nie mógł liczyć na spotkanie z jakimiś szlachcicami, czy nawet po prostu bogaczami. Podczas wojny secesyjnej nie miał na to czasu ... zresztą nigdy tego nie polubił i nie miał zamiaru bawić się w jakieś gierki. Był człowiekiem czynu, a nie siedzenia na tyłku i jakimś podszeptom.

Jednym uchem słuchał o czym rozmawiali najbliżsi jego gości, co nie przeszkadzało mu obserwować zachowań innych. Wiele więcej można było dowiedzieć się o człowieku po jego gestach, niż po tym co mówi. Chociaż i tak czekał na jakieś oficjalne zakończenie, żeby mógł się ulotnić.

Teraz wydawało mu się, że jego szef go po prostu wystawił, miał nadzieję, jednak że ta wyprawa zacznie się jak najszybciej. Trochę jednak żałował wolności jaką dawała praca w pojedynkę w ściganiu bandytów. To było piękne ... uśmiechnął się lekko do swoich myśli i pociągnął łyk napoju. Wszystko to robił lewą ręką, prawa po latach przyzwyczajenia znajdowała się blisko kabury ... bez tych swoich pistoletów czuł się nagi, po tylu latach, właściwie broń przyrosła do niego.

W końcu rozmowy przy stole znudziły go na tyle, że po krótkim "przepraszam" podniósł się ze swojego miejsca i przeszedł przez salę, na ogromny balkon. Świeże afrykańskie powietrze ... podobne, a jednocześnie inne od amerykańskiego i tak dawało zbawienie, od tego co działo się w środku. Teraz mógł spokojnie obserwować wszystko to co działo się w sali, wcale w tym nie uczestnicząc. Był pewien, że nie jest to impreza w jego guście i nic raczej tego nie zmieni.

Cóż przynajmniej w tym miejscu, miał piękny widok na ogród. Żałował, że nie może w tej chwili zejść i usiąść gdzieś w cieniu wielkiego drzewa ... ehh wspomnienia.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty

Ostatnio edytowane przez Hawkeye : 06-12-2008 o 12:14.
Hawkeye jest offline