Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2008, 19:27   #107
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Jola odetchnęła z ulgą. Paczka papierosów zaplatała się gdzieś między parę zapasowych pończoch, trzy tabliczki czekolady, które dziewczyna z wiadomych sobie przyczyn zawsze miała przy sobie oraz chusteczki higieniczne i tubkę kleju szybkoschnącego Dragon. Włożyła papierosa między spierzchnięte wargi, zapaliła i zaciągnęła się. Dym powoli dostał się do płuc, gdzie błogosławiona nikotyna wniknęła do krwiobiegu i rozlała się po całym ciele błogą, słodką ociężałością.

Z niekłamanym zdziwieniem kobieta obserwowała nieudolne popisy i pożałowania godną gadkę młodego Kultysty. Już otwierała usta by mu coś powiedzieć, kiedy do pokoju wrócił Kamil. Z wdzięcznością przyjęła filiżankę gorącej herbaty. Powoli uzupełniając, nadwątlone wczorajszą libacją elektrolity Jola przysłuchiwała się słowom przywódcy. Z minuty na minutę jej zdziwienie rosło, porcelanowa filiżanka zatrzymała się gdzieś w połowie drogi między zdobionym w pąsowe róże spodeczkiem a szkarłatnymi, wciąż na wpół otwartymi, ustami kobiety. Jak każdy szanujący się mag we Wrocławiu Jolka wiedziała o " martwej strefie ", podobnie jak zdawała sobie sprawę ze stopniowego wyczerpywania się węzła pod Kalamburem. To ostatnie zresztą nie było trudne dla kogoś obdarzonego podobnymi zdolnościami jak ona. Pamiętała jak silny i ożywczy był przepływ kwintesencji kiedy profesor Wolnicki zabrał ja tam po raz pierwszy, a teraz... Faktycznie, z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Czemu wcześniej nie zwróciła na to uwagi ? Pochłonięta tymi wszystkimi nowinami już dawno zapomniało o bólu głowy. Odstawiła filiżankę na stół i słuchała z uwagą, była gotowa przyjąć powierzone jej zadanie i zrobić wszystko co w jej mocy dla Tradycji i dla Kamila, przedewszystkim dla niego.

Nagle jak bzyczenie upierdliwej muchy, która budzi nas rano siadając nam na nosie, niepewny głos siedzącego koło niej chłopaka, przypomniał Jolce o jego obecności. Kobieta zmierzyła go wzrokiem i nie dała dokończyć. Co za kretyn, a może tylko takiego udawał, nagle osoba Krzyśka urosła do rangi przeszkody nie do przeskoczenia. Jego obecność i idiotyczne zachowanie działały kobiecie na nerwy. Dlaczego w ogóle Kamlil chciał go w to pakować? Przecież gówniarz mógł im bardziej zaszkodzić niż pomóc... choć może przywódca Kultystów miał w tym jakiś głębszy zamysł. Kiedy chłopak skończył żałośnie skamleć, Jola rozsiadła się wygodnie na fotelu, zapaliła kolejnego papierosa i podjęła rzeczowo.

- Oczywiście Kamilu możesz na mnie liczyć. Z tego co mówisz rozumiem, że naszym największym zmartwieniem jest ten młody Eteryta. Już moja w tym głowa, żeby przestał nim być jak najszybciej. - uśmiechnęła się szeroko odsłaniając swoje równe białe żeby - Zjem go na kolacje a potem zrobię z niego wypluwkę. W końcu Eteryta czy nie to tylko młody chłopak.

Zawiesiła na chwilę głos, spojrzała na Kamila a potem na Krzyśka.

- Zgadzam się reprezentować Kult, ale pod jednym warunkiem - mówiła spokojnie i stanowczo.

- Pójdę sama, albo wyznaczysz kogoś innago niż on - wskazała, niezbyt grzecznie, palcem na młodego Kultyste - Czemu, otóż, po pierwsze nie będę pracować z wariatem i półgłówkiem, który nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie, uraz z dzieciństwa. Do tego przed chwilą sam jasno stwierdził, że ma ciebie i naszą Tradycje w dupie, w przeciwieństwie do mnie.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 08-12-2008 o 00:24. Powód: ehhh tak już chciałam tego Eutanatosa:P
MigdaelETher jest offline