Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2008, 18:40   #7
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Odnoszę przykre wrażenie iż... przedmówcy za bardzo nie wzięli do siebie idei wyłożonej w pierwszym poście tematu.
Nie tylko WarHammer – w praktycznie każdym systemie jest pełno sposobów na ubicie gracza. Tylko potężna postać raz nie musi być ubijana, dwa potrafi dostarczyć zabawy zarówno graczowi ja odgrywającego jak i mistrzowi gry. Taka postać jest historią, z płaskiej kartki papieru zapełnioną choćby nie wiadomo jak genialną historią zyskała głębie. Unikalny klimat, szablony zachowań, psychikę i wspomnienia.
Eskalacja wyzwań nie jest do końca zbyt dobrym pomyśle. Nie pozwala zaobserwować wzrostu siły postaci i się z niego nacieszyć. Niewyobrażalna jest radość gracza kiedy ubija w kilka chwil monstrum które niegdyś omal go nie zabiło (i może trwale okaleczyło) albo kilkoma słodkimi słowami przekonuje dziewkę w karczmie do „swoich racji” podczas gdy do niedawna musiał silić się na słowa, a cos pozostawało nie tak – mimika, ton głosu czy zachowanie postaci.
Wracając do zagadnienia wyzwań dla zawansowanych postaci. Postacie zawansowane częstokroć obracają się w towarzystwie o którym dawniej by nie śniły – książęta, pałace elektorów, zakony i wiele innych. Upadek może być bolesny, miast śmierci warto się zastanowić nad trwałymi okaleczeniami postaci. Zaś owego „Klubu Wymiataczy” to nie powinno być tam nikogo (ewentualnie jedna postać) o większej sile i koneksjach niżeli gracza. Ba – większość powinna być zawansowana lecz słabsza. Rozrysowując kruchą równowagę sił gdzie prócz mniejszych utarczek nie dzieje się nic. Dopóki nie wkraczają gracze. Mamy tedy wielka szachownice gdzie zarówno BNowie jak i BG są pionkami i graczami, a drużyna BG nie jest wcale samodzielną grupa uderzeniową – na wielu nic nie poradzą. Na pocieszenie ich wrogowie też sami nie poradzą. Kto zdobędzie większe poparcie wpływowych, sprzymierzeńców czy majątek...
Zaś rozwiązywanie problemu wody – mamy dumę. Owszem, zaproponować drużynie można. Lecz niechaj bohater ma świadomość, ze lepiej zarobi osłaniając orszak arystokraty, a jeśli wieść się rozniesie co tez robił dla prostego ludu.
Same zawansowane postacie mogą stanowić os kampanii jakby z drugiej strony. Zazwyczaj przeciwnicy bywali silni – teraz to oni ustatkowani i potężni mogą być przeszkodą dla innych poszukiwaczy przygód którzy zamierzają pokrzyżować ich plany. Miast robić sesje wedle swego pomysłu, zapytaj kiedyś graczy co robią ich postacie w przerwie miedzy rozgrywkami. Może mają mały plan obalania władzy w jakimś Księstwie Granicznym (szur, szur i robisz na podstawie ich zamysłu sesje), a może spokojnie troszczą się o swój majątek, knują na dworach, jako zabójcy przyjmują standardowe zlecenia?
Koniec końców zawsze jest czas kiedy trzeba postać odłożyć. Śmierć czy spokojna starość będzie zależeć łownie od tego, czy do końca prowadziło się burzliwy żywot czy też pragnęło się majętnej pozycji. Nie zapominajmy o nawiązaniach w Starym Świecie do ich dawnych postaci – anegdoty na dworze czy pieśń barda...
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem