Przede wszystkim cień. Zawsze uwielbiałem postacie raczej nastawione na infiltrację niż otwartą walkę. Takie, które choć posiadają potężne umiejętności, to do ich pełnego wykorzystania potrzebują ruszania głową, świadomego dobrania miejsca, cierpliwości. Tam tak naprawdę jest to ciągłe ryzyko. To mnie osobiście strasznie kręci, więc cień stawiam na pierwszym miejscu.
Jednak strasznie podoba mi się też tradycja metalu. Może to zbyt przyziemne, ale ciągnie mnie do nich sam wygląd niektórych magów z tego kolegium. Jest też moim zdaniem najbardziej rozbudowane pod względem fabularnym, sama postać Balthasara, pełna kontrowersji i tajemnic.
Na trzecim miejscu stawiam niebiosa. Zwłaszcza na sesji świetnie jest wczuć się, przynajmniej mojej skromnej osobie, w takiego maga. Szczególnie, że cały mechanizm wróżenia został ciekawie pomyślany. Te wszystkie motywy z chybioną przepowiednią, z czego możemy tak naprawdę w ogóle nie zdawać sobie sprawy itd. itd.
A nie lubię ognia, moim zdaniem za bardzo ofensywni magowie, zabawnie wyglądają, trochę jak woźni przez te wszystkie klucze.
