Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2008, 23:24   #1
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
[Autorski] Nim zetrą się światy.

Była noc, prawdopodobnie późno po północy. Kalgir stał jak zwykle na warcie w swojej skórzanej zbroi trzymając oburącz stalową halabardę.

Chciało mu się spać, tak cholernie chciałby się ruszyć z miejsca i pójść do domu gdzie czekała na niego żona i dwójka dzieci, a także jakaś strawa.
Jednak wiedział aż za dobrze że to tylko pobożne pragnienie, że będzie stał na straży jeszcze kilka dzwonów, do świtu.

Ostatnio do ich spokojnego miasteczka Sarrin przybył konwój z bardzo cennym i tajemniczym ładunkiem. Była nim książka. Kupa starych, zakurzonych i zaplutych kart połączonych klejem i okładką. Zdecydowano, że karawana musi się zatrzymać kilka dni w mieście – uzupełnić zapasy, odpocząć. Jeden z kupców natomiast domagał się by jego ładunek – księgę – dano do bezpiecznego miejsca i pilnowano ją dzień i noc. Oczywiście „prośbę” wykonano, ponieważ została poparta dość sporą ilością złota.

Natomiast na bezpieczne miejsce wybrano bibliotekę, a ściślej to jej główną salę gdzie na środku stał posąg dawno zapomnianego bóstwa przedstawiający człowieka o głowie ptaka przygniatający stopą do ziemi krokodyla.
Przed tym właśnie posągiem, niby złożona bóstwu ofiara, stał podest a na nim księga owinięta czarnym płótnem.

Kalgir westchnął.
„Komu to potrzebne? Nie wiem... Jednak musi być komuś potrzebne, skoro w dzień i w nocy stawia się w bibliotece aż czterech strażników do pilnowania starego tomu. „
Mężczyzna prawie odruchowo rozejrzał się wokół siebie. Tym razem na warcie z nim byli Fern, Aladisz i Gerut. Kalgir znał ich wszystkich od dziecka.

„Aż czterech… do chronienia jednej rzeczy?”
Wartownik spojrzał z zaciekawieniem na przykryte czarnym płótnem tomisko.
„Co też tam może być? Może warto by to sprawdzić?... Może to coś…”
- Ej, Kalgir. – Zawołał Fern. – Masz jeszcze trochę gorzałki?
Strażnik otrząsnął się z zamyślenia i przyłapał samego siebie na wpatrywaniu się w czarne płótno. Po chwili stwierdził, z lekkim przerażeniem, że przedmiot pod nim świeci bladym, niebieskim światłem.
- Nie mam, Fern. – Odpowiedział po chwili. – Wszystko poszło w pierwszej godzinie.

„Dlaczego wcześniej nie zauważyłem tego światła? Pełnię tutaj już trzecią nocną wartę i nie zauważyłem… nikt tego nie zauważył? Dziwne…”

- Chłopaki – odezwał się nagle Gerut wskazując na czarne płótno. – Zauważyliście że to coś świeci?
- Ty… faktycznie! – Odpowiedział Aladisz dotąd zajęty jakąś książką. Jako jedyny z nich umiał czytać i także jako jedyny cieszył się że może spędzić noc w bibliotece. – Chyba należałoby komuś o tym powiedzieć?
- Po co?
Wszyscy czterej odwrócili się jakby ich piorun uderzył. Spośród regałów, z głębokiego cienia wyłoniła się powoli szczupła i niewysoka postać.
„To jest elf! Szpiczastouchy odmieniec nam tu przylazł!”


- Czego tu chcesz przybłędo? – Zapytał Kalgir po chwili ciszy przerywanej ustawicznie dudnieniem butów nieznajomego o posadzkę. Ocenił elfa wzrokiem – niski, chudy. Każdy z czterech strażników osobno dałby sobie z nim radę.
- To chyba oczywiste. Przybyłem po to – wskazał na księgę pod czarnym płótnem, która teraz już mocno emanowała niebieskim światłem mimo okrycia.

Czterej strażnicy popatrzyli po sobie i się roześmiali serdecznie. Jednak elfowi nie było do śmiechu.
Podszedł spokojnie do stojącego najbliżej i wyższego od niego o głowę Ferna i uderzył go z całej siły w pierś. Człowiek poleciał kilka metrów w tył i wylądował na podłodze.


Pozostała trójka chwyciła pewniej halabardy i patrzyli na nieznajomego ze zgrozą w oczach. Ciszę teraz przerywały jedynie jęki podnoszącego się z ziemi Ferna.

- Kim… Czym ty jesteś?! – Zapytał w końcu Aladisz. Elf uśmiechnął się złośliwie i zmrużył oczy.
- Zwą mnie Valrod. – Szybkim ruchem ręki wyciągnął zza pasa krótki miecz. – Jestem waszą śmiercią, głupcy.

* * * * * * * * * *




W karczmie było nader wesoło. Być może dlatego, że tego dnia była równonoc wiosenna, być może dlatego że przybyła dostawa piwa i wina. A może bez powodu. Wśród biesiadujących osób jak zwykle dla przeciwwagi radosnych było także kilku smętnych. Ci zbierali się zazwyczaj w ciemnych kątach by móc w spokoju wypić piwo, podumać lub powymieniać w spokoju informacje.
- Słyszałeś co się stało w bibliotece tydzień temu? Tym czterem strażnikom?
Jego rozmówca porozglądał się, jakby w obawie że ktoś może ich podsłuchiwać.
- Plotki zaledwie. Mówią na mieście że sam Wielki Adur zstąpił z niebios i ich ukarał za niewiadomo co.
Pierwszy napił się piwa i potrząsnął głową.
- Brednie jakich mało… Ale niewiele mijają się z prawdą, bo to co stało się Kilgirowi i chłopakom nie śniło się nawet filozofom.
- Czyli?
- Mówią – człowiek schylił głowę. – Mówią, że kiedy rano przyszła druga warta, a był wśród niej kuzyn sąsiada mojego czeladnika, to zamiast czterech znudzonych mężów gotowych iść do domu zastali porozrzucane kawałki ciała i krwawą miazgę na podłodze.
- Ja pierdolę… - odpowiedział ten drugi z niedowierzaniem łapiąc się za głowę. – O kurwa… Kto mógł zrobić coś takiego? Kto może być aż tak niehumanitarny?
- Nie wiem, ale myślę…

Niestety człowiek nigdy nie powiedział swojemu towarzyszowi co myśli. Na ulicy bowiem zapanował bezład i chaos – kobiety krzyczały i wołały swoje dzieci, mężczyźni klęli siarczyście a bachory płakały.
Jeśli ktoś, a było ich całkiem sporo, spojrzał na zachód, zobaczył dziwne niebieskie światło dochodzące gdzieś z centrum miasteczka. Światło rosło, rozprzestrzeniało się i ogarniało po kolei wszystkich.

Było niczym śmierć, tyle że niebieska zamiast czarnej.

- Nie chcę… - powiedział karczmarz zanim światło dosięgło i jego.


Witajcie na mojej sesji.


1. Sprawy organizacyjne

- Poszukuję dokładnie pięciu i ani połowy gracza mniej/więcej;

- Na napisanie KP macie czas do 27 grudnia. Zamawiam sobie także prawo do przedłużenia terminu jeśli komuś 27. grudnia nie pasuje (święta... sylwester... sami wiecie);

- Szacowana częstotliwość odpowiadania w sesji to 1 post / tydzień;

- Sesja ma charakter storytelling;

- Postaci, którymi przyjdzie wam grać są z założenia w jakiś sposób związane z miastem (wychowały się w nim, mieszkają tam itp. Wymyślcie!);

- Kwestię magii w sesji rozpatrzę jeśli ktoś będzie robił maga/kapłana/coś podobnego. Proszę się jednak nie krępować w robieniu postaci magicznych - to niezdrowe

2. KP - jej wygląd i tym podobne.


KP powinna być dopasowana do tego formularza:
Cytat:
1. Słowny opis wyglądu postaci oraz obrazek (to drugie ważniejsze);
2. Imię i ewentualnie nazwisko postaci;
3. Klasa postaci (macie tutaj zupełną i totalną swobodę w wymyślaniu sobie profesji waszych bohaterów. Uprzedzam tylko że w sesji krew się będzie prędzej czy później lała więc wymyślajcie mądrze);
4. Rasa postaci (jak wyżej. Tutaj jednak zastrzegam sobie prawo do ingerencji gdybyście chcieli grać np. smokiem);
5. Charakter postaci;
6. Historia postaci;
7. Ekwipunek (bez przenośnych taranów proszę... kiedyś miałem z nimi problemy. Tutaj także daję swobodę i tutaj także zastrzegam sobie prawo do ingerencji.);
8. Próbka waszych twórczych możliwości (punkt najważniejszy jeśli przyjdzie mi wybierać między dwiema lub trzema KP. Może to być opis najlepszej akcji waszej postaci, a może być zupełnie niezwiązany z tą sesją. Byle by mi coś powiedział o waszych zdolnościach pisarskich.).
PROSZĘ NIE WYSYŁAĆ MI KP NA PW!!!
Adres email na który spodziewam się waszych kart to TwojMG@gmail.com

3. Odpowiedzi na wasze pytania.


W razie pytań/niepewności/moich niedopatrzeń w rekrutacji to właśnie tutaj będą umieszczane odpowiedzi na wasze pytania, które ewentualnie będziecie zadawać a które okażą się niezbędne by dodać je do rekrutacji.

Narazie to tyle. Jeśli dotrwałeś do tego momentu to z pewnością chcesz wziąć udział w sesji. NA CO WIĘC CZEKASZ?!

Edit1: Wpis o magii.

To jakimi czarodziejami są postaci w sesji?
Magia w świecie w którym przyjdzie wam grać nie jest jakoś szczególnie utrudniona. Zaznaczam też (z naciskiem) że jeśli będzie więcej niż jedna klasa magiczna, będą one miały taką samą moc, tyle że w różnych dziedzinach (o ile je wybiorą).

To jak działa rzucanie czarów?
Każdy czarodziej jest swojego rodzaju pojemnikiem na magię (każdy w sesji o takiej samej objętości :P ), który można napełniać i opróżniać wedle woli czarującego. Przez napełnianie rozumiem oczywiście wchłonięcie energii z jakiegoś źródła (o nich nieco dalej), a przez opróżnianie - rzucanie czarów.

O pojemniku nieco więcej.
Każda taka czynność (ładuj, opróżniaj) męczy postać - od rana do wieczora (czytaj - od stanu sporego wypoczęcia) mag może się "napełnić" mniej więcej pięć razy i tyle samo "opróżnić".

To jak można rzucać czary?
Nie chcę Was w tej dziedzinie zbytnio ograniczać, bo wg. mnie połączone czynności ruchów ręką, mowy i Bóg jeszcze wie czego są conajmniej dziwne i mnie się nie podobają.
Umówmy się więc w ten sposób - napiszecie mi w KP w jaki sposób postać rzuca czary i będziecie się tego trzymać w czasie sesji.

Domeny? A cóż to panie?
Jak to co to domena? Magia żywiołów, magia umysłu, magia śmierci, magia życia. Takie cztery domeny magii będziemy używać na sesji. Jeśli czarodziej zdecyduje się mieć jakąś dziedzinę magii (np. śmierć) za dominującą, to zaklęcia z dziedziny przeciwnej będzie rzucał w bardzo słabej formie, jednak po normalnej cenie energii.

Cytat:
Przeciwieństwa:
Magia żywiołów i magia umysłu;
Magia śmierci i magia życia.
Proste, prawda?

Praktyka, czyli zaklęcia w sesji.
Zaklęcia podzieliłem sobie na dwie kategorie: łatwe i trudne.

Zaklęcia łatwe są banalne i o małej mocy, toteż wasze postaci mogą deklarować ich rzucanie zakładając z góry że czar się powiódł.
Przykłady takich czarów z różnych domen:

- Żywioły: Zapalenie świecy lub ogniska polowego; oblanie wodą z jeziora osoby przy nim stojącej (do 100litrów); zmiana energii potencjalnej kamienia o 200 Dżuli (dla niewtajemniczonych - podniesienie kamienia o wadze 1kg o 20metrów; o wadze 2kg o 10metrów; o wadze 5kg o 4metry itd.);

- Umysł: Przekonanie kogoś, kto ma spory dylemat do podjęcia określonej decyzji (np. Zmuszenie do napicia się mleka zamiast wody jeśli ktoś się waha); Pchnięcie dowolnego przedmiotu w dowolnym kierunku o masie 1kg na odległość 20metrów (patrz wyżej przykład z kamieniem) itp.; wytworzenie halucynacji widocznej dla jednej osoby (obraz i dźwięk - bez dotyku u zapachu).

- Śmierć: Wywołanie u kogoś strachu przed rzucającym; wyssanie niewielkiej ilości energii życiowej przez dotyk (rzucający będzie się czuł jakby dopiero co wstał z łóżka, a ofiara będzie bardzo zmęczona); kontrolowanie martwej tkanki niedużej istoty (np. psa, wilka) przez kilka godzin.

- Życie: Uleczenie rany (można maks. w ten sposób zagoić cięcie mieczem, popażenie itp. - ale już nie np. złamanie); podniesienie morali (cel doznaje nagle totalnej zmiany nastroju - z dotychczasowego na bardzo dobry); niewielki egzorcyzm (wysłanie duszy do zaświatów, zranienie demona/nieumarłego w sposób analogiczny do uderzenia bronią przez wprawnego wojownika).

Zaznaczam że powyższe przykłady są (jak sama nazwa wskazuje) jedynie przykładamy, a w praktyce takich łatwych czarów może być nieskończenie wiele. W razie takich dylematów proszę się mnie na PW zapytać czy dany czar jest łatwy czy trudny.

Czary trudne to oczywiście takie, których rzucanie deklarujecie w poście a ja opisuję skutki. Im trudniejszy czar tym większa szansa na efekty uboczne.

Czego NIE powinien robić mag?

Mag, a raczej gracz, nie powinien pisać że deklaruje rzucanie czaru aż do skutku.

TO JEST DOBROWOLNY WYROK ŚMIERCI NA POSTAĆ.

Przykłady takich zakazanych wiadomości:
Cytat:
Czarodziej stanął przed drzwiami i rzucał czar otwarcia tak długo aż mu się powiedzie.
Cytat:
Czarodziej trzymał ofiarę w powietrzu do czasu aż wyzna, że brała udział w spisku.
Czarodziej tak długo podsycał ogień aż z domu nie została garstka popiołu.

Ale... co się stanie jeśli wyczerpię zapas energii magicznej i dalej będę rzucał czary?

Zginiesz. To proste.

ZGINĘ?! To w jaki sposób mogę kontrolować poziom energii w ciele?

Czarodzieje nie będą mieli żadnego licznika mówiącego im "Masz wystarczająco dużo energii żeby rzucić błyskawicę". Trzeba zdać się na rozsądek i muszą wam wystarczyć wskazówki ode Mnie w postach typu:
Cytat:
Po odczytaniu myśli i intencji jego rozmówcy, czarodziej poczuł że jego moce zostały nieco osłabione, jednak miał jeszcze spore zapasy.
Cytat:
Po wchłonięciu energii czarodziej wykrzywił twarz w grymasie. Mógłby jej nosić w sobie znacznie więcej, jednak źródło już było wyczerpane.
Cytat:
Rzucając ognistą kulę mag poczuł jak znaczna część pozostałych mu sił magicznych odchodzi. Poczuł się niemal pusty.
Wchłanianie energii... źródła... Ale czym one są?

Czarodziej wyczuwa źródło niczym mysz ser. Może to być księga, kryształ, szklana butelka - wszystko! Dobrym przykładem źródła jest tajemnicza księga o której napisałem w pierwszym poście.
Jak widzieliście energia źródła nie jest stała - zwiększa się i zmniejsza pod pewnymi czynnikami, więc jeśli nawet jakieś źródło wyda wam się już puste to niezawsze musi być prawdą i na odwrót - źródło pełne może nagle bez powodu się opróźnić.

Koniec, mam nadzieję że rozwiałem wszystkie (większość?) wątpliwości co do magii.
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 20-12-2008 o 16:31.
Gettor jest offline