Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2008, 14:58   #5
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Pieronek znów usiadł w kantynie i jakby nie do końca obecny zamówił następna kolejkę. 14 zwrotka pieśni o pijanym bardzie była niemal na ukończeniu, brakowało jedynie ostatniego rymu. Gdyby elf głębiej nad tym pomyślał, pewni by go sobie przypomniał, lecz to nie zaprzątało mu w ogóle teraz głowy. Nadal wspominał to spotkanie... Tajemnicze, cudowne... za krótkie. Lecz jak ją spotkać ponownie. Howlaa jedynie sporadycznie przychodziły do Norki, czasem jakiś tamtejszy czarownik wpadał by coś znaleźć w zbiorach pergaminów, lecz poza tym nie spotykano driad...
Tak też seelie siedział zamyślony, na wpół pochłonięty marzeniami, na wpół osowiały ze względu na szarą rzeczywistość, gdy posłyszą rozmowę, odbywającą się przy sąsiednim stoliku
- Ano smędzą przy tej zwrotce i nijak mogą iśc dalej...
- Leprze to niż ten nasz Trubadur, przynajmniej pośmiać się można, a przy nim to tylko usnąć...
- No ale ileż można powtarzać to samo?
- Jeno nie to samo bo ciągle coś tam poprawiają, a ty w się ciesz iż to nie impreza klippe, albo tych skrzydlatych...
- Nooo co prawda to prawda... jedni nudzą, drudzy se latają i młynki w powietrzu robią... Teraz jeno ponoć jak ich uroczystość ma być... wszytkie driady zebrać się mają... na pełnię...

Nagle Pieronka wyrwał inny głos dochodzący zza jego, dziewczęcy, tak dobrze mu znany...
- Witaj Pieronku, co ty taki samotnik siedzisz?- Młodziutka i jeszcze nieco piegowata twarz Błyszczki uśmiechała się zadziornie, ale i serdecznie do elfa. Młodsza od niego o prawie sześć lat, w tym roku uzyskała pełnoletniość. -
Nie ma co tak siedzieć, zaraz ci tą krecią minę rozwieje taniec. Chodź, w sali obok to dopiero jest zabawa... I tylko nie wymiguj się, że zajęty jesteś, jagodzianka może poczekać


***

Elf wsłuchiwał się z wielkim skupieniem i uwagą w historię swojego przyjaciela, nie przerywając ani na chwile trudnego wyznania. Gdy Seguro zakończył tak jak klippe zatopił się w myślach. Niemniej w pewnym momencie kiwnął głową w stronę Seguro i dopijając kufel wyszedł z kantyny.
Czas leciał przy nie wielkim stoliku nadzwyczaj szybko. Elfów nieco ubyło, a wraz z nimi impet zabawy zwolnił, a jej harmider przycichł choć nieco. Nadal trzech z już zachrypniętymi gardłami próbowało sobie przypomnieć 31 zwrotkę o pijanym bardzie, lecz nadal (od niemal półgodziny godziny) był to dla nich karkołomny wyczyn:

Na liściu brzozy bard styrany
o pannicy zamyślany
Nie popatrzył na żabę...

- To była dżdżownica idioto! I nie brzozy jeno jemioły liść
- A sie znalazł znawca sztuki! tobie borsuk stanął na ucho, ot co! Więc się lepiej nie odzywaj...

Estios nie wrócił już, a Seguro, gdy dopił już mocny przysmak elfów, nie widział najmniejszego sensu w siedzeniu tutaj, zwłaszcza iż zmagał już go powoli sen. Udał się więc do znanemu sobie niewielkiego mieszkaniu Estiosa, gdzie też on był goszczony.
Przez ostatnie 4 miesiące poznał już dostatecznie Norkę więc nie miał większego problemu z dotarciem do "domu". Było to dość wszechstronne pomieszczenie, które prócz dwóch posłań z suszonego mchu, miał niewielki stolik i dwa niewielkie krzesła, a także kufer po przeciwnej stronie pomieszczenia. Jedynym oświetleniem w podziemnej komnacie była niewielka lampka, zawieszona na sklepieniu, która jednak wystarczała by oświetlić dostatecznie pomieszczenie. Siedział tam też sam Estios, który czytał jakiś stary pergamin wykonany z skóry. Choć bowiem niewiele elfów poznało sztukę czytania i pisania, to jednak w samej norce, znajdywał się pokaźny zbiór pism sprzed wielu setek lat, a nawet wielka księga, która dziełem najprawdopodobniej byli ludzie. Elf spojrzał znad lektury na już nieco zaspanego Seguro, i uśmiechnął się.
-Jednak dzień dzisiejszy nie najlepszym jest czasem na schadzki do kantyny. Ja w sumie też nie wiele tam zdołałem wytrzymać...- a gdy usłyszał odpowiedź, spoważniał i znów zagadnął do gościa: Rozmyślałem nad twymi dylematami i przyznam się iż nie jestem w stanie ci nic konkretnego doradzić... Lecz jest osoba co wiedzieć może więcej- zniżył nieco głos wpatrując się uważnie w oczy klippe - Dziwna to istota, bo choć człekiem nazwać ją można, to z tym plemieniem nie żyje, a mieszka w tych borach. Nazywamy ją Wiedzącą bądź Strażniczką...- dla Seguro, rzeczą to było nie do końca zrozumiałą... nigdy bowiem nie słyszał o kimś takim, a kolejne słowa coraz mocniej go dziwiły- Wiedząca to sroga istota, której lepiej unikać, jednak mądrością roztropnością i wiedzą przewyższa wszystkich w Norce, a nawet wszelkiego fearie żyjącego w tych borach... Ona może ci pomóc w znalezieniu drogi do domu. Co więcej, wódz Borsucza Łapa, postanowił wysłać delegacje do Strażniczki, by odkryć cóż takiego przetrzymuje zimę w lasach. Mógłbyś się udać z delegacją, po radę do Niej. Wódz już się zgodził byś dołączył, ze mną do tej grupy. Ruszy ona z samego rana, bo do Wiedzącej najmniej pół dnia drogi...

***



Gdyby nie doskonała zwinność małej istoty, Ragvain pewno by się przewrócił i spadł z gałęzi, którą wiatr znacznie mocniej targał niż sam konar, lecz zdołał stanąć na tyle pewnie, by rozejrzeć się dookoła. Chociaż noc, ze względu na zbliżająca się pełnie była w miarę jasna, to jednak problemem była zamieć targająca śniegiem, tak iż Łasica nie mogła wiele dostrzec, ledwo ciemne konary najbliższych drzew.
-Haaalooo!!! Jest tu ktooo?!- krzyknął z całych sił, lecz odpowiedział mu tylko wiatr który nieco mocniej zachwiał gałęzią, tak iż Ragvain musiał jeszcze mocniej skupić się an utrzymaniu równowagi na niepewnym i śliskim podłożu. Rozejrzał się jeszcze raz i dostrzegł... Właściwie co to było? Bezkształtna na wpół przeźroczysta, mieniąca się bladym, błękitnym światłem smuga przeleciała niedaleko z wiatrem, lecz nim zdołał się jej się przyjrzeć uważniej zniknęła za drzewem i kolejną niewielką zawieją śnieżna, którą wiatr podniósł z pobliskiej zaspy. Klippe nie miał pojęcia co to mogło być, a wręcz bliskie było to jakiemuś przewidzeniu. Potarł wiec oczy, lecz nie dostrzegł, nic co by na to wskazywało.
Nagle z bezcielesnego świstu wiatru znów wypłynęły słowa, tym razem bardziej gwałtowne i wyraźniejsze:
- Wstań, Chodź!- Na raz konar zatrząsł się, a wraz nim cała korona drzewa. Ten nagły i potężny wstrząs zaskoczył klippe, który, się przewrócił i tylko instynktowne i kurczowe chwycenie się gałęzi uratowało go przed upadkiem w dół. Był to jednak początek mocnych przechyłów to w jedna, to w drugą stronę, któremu towarzyszył potężny hałas trzeszczącego pnia. Co więcej Ragvainowi zdawało się iż cała gałąź unosi się do góry. Zaryzykował spojrzenie w dół i przez nieustającą zamieć dostrzegł, jak potężny konar wiekowego drzewa podnosi się na korzeniach... Te jakby wyrywane przez potężna, acz niewidzialną sile, wynurzały się z pokrytej śniegiem ziemi, i poczęły kierować się na północ, niosąc całe drzewo.
Koło buku natomiast znów pojawiła się ta niebieska smuga, i wbrew wiatru, poczęła okrążać przedziwne drzewo, lecąc to w górę nad szczyt korony, i sfruwając błyskawicznie w dół aż po korzenie
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!

Ostatnio edytowane przez enneid : 14-01-2009 o 10:39.
enneid jest offline