Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2008, 23:05   #7
Sulfur
 
Sulfur's Avatar
 
Reputacja: 1 Sulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumny
Pierwszy wóz
Wrzód stał poirytowany, bezczelnie gapiąc się na prowadzących w najlepsze konwersację typa nazywanego Zbyslavem i dwóch "doświadczonych" Rangerów. Rozwarł paszczękę, wlepił gały i w najbardziej chamski i bezczelny z możliwych do wyobrażenia sposób zaczął się śmiać. Zaczął i nie mógł przestać. "Oni naprawdę myślą, że są tacy twardzi? Ciekawe, który pierwszy zesrałby się na widok prawdziwego orka." I rechocząc w najlepsze rozłożył się wygodnie na ławce. Po bardzo długiej chwili nieudanych prób opanowania się wycharczał z trudem:
- Te, Ananian, czy jak ci tam- dławiąc się zwrócił się do jednego z mężczyzn, - Myślisz, że to zwykły zwiad? Hahaha, to głupi jesteś ci powiem. Bardzo głupi. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaraz ktoś skierował nas w stronę Osgiliath. Hahaha - kolejny atak śmiechu.
Milczący do tej pory starszy Ranger odpowiedział całkiem spokojnie.
- Wiesz, Cathalanie, żal mi ciebie, ale tylko troszeczkę. Tak ciuteczkę. Nie, wiesz co, wcale mi cię nie żal. Hahahahaha - teraz to on wyraził swoją radość perlistym, głośnym śmiechem.
- Wiesz, Ananiananionie, żal mi ciebie - przedrzeźniając tamtego zagłuszył go Wrzód. - Ty, taki doświadczony wojak... Taki zawszony sługus Namiestnika, bezwiednie wykonujący rozkazy tego szaleńca...
- MILCZ! - dzikim rykiem przerwał mu Ranger. - Jak śmiesz?! Za TO grozi stryczek. Mam jednak nadzieję, że to tylko reakcja nerwowa na sytuacje z ostatnich kilku godzin - spojrzał znacząco na Wrzoda. - A co do twojej irracjonalnej uwagi o wysłaniu nas do Osgiliath... Spójrz najpierw na nas, potem na siebie, na broń, odzienie... - powiedział całkiem miło, wręcz z litością.
- To był tylko przykład. Ale co do jednego się zgodzę, mości panie Aneniaszu, powinniśmy zachować względny spokój. W końcu tworzymy rodzinę, drużynę, czy jak to tam, psiakrew, chcecie zwać.
-Miło mi, że zrozumiałeś intencję - uśmiechnął się naprawdę przyjaźnie. -A, mości Wrzodzie nazywam się Anarion. - zakończył.
Wzburzony jeszcze Cathalan nie skomentował i z zażenowaniom obserwował jak Zbyslav, ten zagadkowy młodzieniec, oddaje się wyjątkowo normalnej i ludzkiej czynności znacząc za wozem mokrą, wąską ścieżkę.

Myśli powróciły do zdarzeń sprzed kilku godziny. Teraz był już spokojny, opanowany, myślał trzeźwo. "Czas podjąć decyzję. To wszystko potoczyło się znacznie za szybko, no ale cóż, trzeba żyć dalej. A żeby żyć dalej trzeba kłamać, oszukiwać, chędożyć, palić, zabijać i srać kurwa. Że też to wszystko musiało się stać akurat teraz. Kiedy zaczęło układać mi sie tak dobrze, wszystko wracało do normy. Kurwa! Wóz albo przewóz, białe albo czarne, zostać, czy uciec, białe albo czarne... Spróbować zabić wszystkich tutaj i skryć się gdzieś w Ithilien, czy podszywać się pod jednego z tych szelmowatych, oddanych wspaniałemu, nieomylnemu Namiestnikowi Białego Grodu rycerzyków? Dlaczego JA?! Przecież tyle jest skurczybyków chodzących po tym świecie, dlaczego padło właśnie na MNIE?! Kurwa!
Skrył twarz w rękach i odpłynął w nieprzemierzone otchłanie splątanych misternie wspomnień. Pogrążył się w świecie złudzeń i niedopowiedzeń właśnie tam szukając odpowiedzi. I znalazł.
-Zostaję, psiamać! - wydarło mu się z zaschniętego gardła.
 

Ostatnio edytowane przez Sulfur : 25-12-2008 o 23:14.
Sulfur jest offline