Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2006, 21:09   #1
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
[komentarze] Tu ne cede malis!

Za niedługo zaczynamy kolejną przygodę w Starym Świecie. Wszystkich uczestników zabawy gorąco zachęcam do gry i mam nadzieję, że wszystkim będzie się podobać. Zaczynam od komentarzy, gdyż chciałbym zamieścić teraz parę słów o scenerii w jakiej rozgrywać się będzie przygoda i ludźmi, z jakimi przyjdzie Wam się spotkać. Tradycyjnie już, jeśli macie pytania, to kierujcie je do mnie na PW i na nie odpowiem. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej o samym świecie lub mechanice - dajcie znać. Podzielimy się wiedzą ze wszystkimi. Spójrzcie też na początek komentarzy do mojej pierwszej sesji "12 Kroków" . Tam zawarłem kilka dodatkowych rzeczy jak cennik, uwagi do mechaniki oraz sposób prowadzenia walk, które to rzeczy z powodzeniem można wykorzystać tutaj. A teraz już właściwy opis miejsca i krainy.

Averland to chyba jedyna kraina w Imperium, gdzie nie ma prastarych kniei, mateczników i grubego zwierza. Nie brak za to wzgórz, pastwisk oraz łąk a także zagajników, dąbrówek i łęgów. Jest to żyzna kraina, gdzie plony są cały rok, ale płaci za to okresowymi powodziami górnego Reiku. Jest to również miejsce gdzie hoduje się najsłynniejszą rasę bydła - długorogą - mającą wyśmienite ceny na rynkach Imperium. Na wiosnę oraz jesień odbywa się sezonowy spęd bydła, które pędzone jest na północ, do Averheim oraz w stronę Nuln. Tam jest sprzedawane i to często ze sporym zyskiem. Dlatego też bydło jest tu często cenniejsze niż życie a za krowę można oddać wszystko. Popularny jest żart o averlandczykach, który mówi o tym, jak averlandczyk odróżnia kobietę od krowy. A wiecie jak? On tego nie potrafi. Południe krainy to winnice oraz sady, z których pochodzą najlepsze imperialne wina - Czerwone Longingbruck oraz Białe Grenzstadter. Ponieważ Averland graniczy od wschodu i południa z Górami Czarnymi, nie brak tu kopalń, traperów oraz zakładów kowalskich, gdzie często zaopatrują się w broń krasnoludy.
Averlandczycy to niegdyś dumni potomkowie Siggurda i jego konnych jeźdźców. Koń i rydwan to odwieczne symbole tych terenów, ale coraz bardziej ciągnie tych ludzi do osadnictwa i bardziej przyziemnych zajęć i sposobów podróżowania. Jednak nie zagubiła się w nich ciekawość, pasja oraz popadanie w skrajności a także szaleństwo. Są bardzo bezpośredni i mimo że często cierpią z tego powodu, nie zamierzają się zmienić. Kochają zabawy oraz wędrownych grajków. Jeśli kogoś nie lubią to nie omieszkają tego powiedzieć. Lubią sprawiać niespodzianki, często też te przykre, ale to z powodu swojej niestałości. Gnani chwilą często nie dotrzymują kontraktów i terminów. I złorzeczenie nic nie pomoże, bo oni tacy są. Wszyscy wiedzą, że należy na nich brać poprawkę w sprawach ważnych i handlowych. Jedyna rzecz, która dla nich jest najważniejsza to bydło. O tym nie należy żartować, bo można stracić zęby lub nawet coś więcej. Nawet zabójcy trolli przemierzający te tereny mówili, że ci ludzie tu, mają często bałagan pod sufitem.
Najważniejsze miejsca w prowincji to oczywiście stolica - Averheim. Potem idąc na południe - Heideck oraz u wyloty Przełęczy Czarnego Ognia - Grenzstadt. Na Zachodzie ważne są jeszcze Longinbruck oraz Streissen. Przez sam środek krainy przebiega stara krasnoludzka droga mająca swój początek przy Przełęczy Czarnego Ognia i prowadzi prze Wurtband od samego Talabheim. Jest to zarazem główny trakt spędu bydła do Averheim, co czyni z tej drogi bardziej ruchliwy trakt w określonej porze roku niż altdorfska droga na Nuln. Ale to nie jedyna pozostałość po krasnoludach. Mówi się, że samo Heideck leży na ruinach starej zabudowy krasnoludzkiej i jeszcze wiele jest tam do znalezienia. Jest to również miejsce odwiedzin wielu krasnoludów, które przybyły obejrzeć dzieła wykonane rękami ich przodków.
Wracając do Heideck. Nie jest to duże miasto - raptem pół tysiąca mieszkańców. Nie ma tam dużo rozrywek ani miejsc, które warto odwiedzić. Jednak na wiosnę oraz jesień miasteczko zapełnia się hodowcami oraz bydłem. Przepędzane są tędy tysiące sztuk zwierząt i nie zostawiają wiele wokół. Miasto czerpie zysk z tego "transferu" oraz z tego, że można się tu zatrzymać, coś zjeść i się napić. Oczywiście wraz z bydłem przybywają ci, co je pilnują. Często są to najemne zbiry i nie przebierają w środkach. Dlatego też straż ma pełne ręce roboty i nie wszystkim zdąży pomóc. Dlatego zwykli mieszkańcy wystrzegają się tych dni, kiedy pędzone jest stado, a przyjezdni często wietrzą swoją szansę w handlu lub prostym szukaniu zajęcia. Miasteczko nie ma bram ani murów. Jedyną obroną jest ziemna palisada oraz wiara, że nie ma tu nic na tyle cennego, żeby ktoś się pokusił i wziął to. Od wieków skuteczne patronowanie tej tradycji nie zawiodło heiddecczyków. Nawet inwazyjne orcze wici omijały to miejsce i kierowały się prosto na Averheim. Jednym słowem cicho i spokojnie jak nigdzie indziej w Imperium.

Tyle na razie. Sądzę, że do czwartku sesja się zacznie zatem wypatrujcie pierwszego posta. I pamiętajcie: Tu ne cede malis!
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline