Wątek: [Scion] Panteon
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2008, 16:57   #1
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
[Scion] Nowy Panteon


SCION - HERO: Nowy Panteon


Deszcz. Wyczuwalne, ciężkie krople opadające na skórę. Najbardziej pospolity, a przy tym banalny sposób w jaki natura mogła dziś wpływać na dzisiejsze miasta. Komfort i ostoja jaką zapewniały pokruszone płyty chodnika, oraz…ciepło. Ciepło wewnętrzne, choć już nie do końca. Pochodziło z własnej krwi, tworzącej z poszarpanym ubraniem i połamanymi kośćmi coś w rodzaju ponurej, choć nietuzinkowej mozaiki. Dogasające, błękitne oczy patrzały na zepsuty, ledwie migoczący neon oddalonego, nocnego klubu, śledziły jadeit i fiolet z uporem potępieńca. Jednak umysł…umysł nie szedł z nimi w parze. Znajdował się gdzieś indziej. Skupiał się jedynie o jednym. Kultywował myśl, która zaprzątała go przez ostatnie kilka miesięcy. Lub lat. Nigdy nie mógł być pewien. Oszustwo. Ktokolwiek je wymyślił, musiał być bogiem wśród ludzi, gdyż oszukał i zniewolił kilka pokoleń swymi subtelnymi podszeptami i sugestiami. Choć czy naprawdę były one subtelne? Czy też może brutalnie oczywiste? Pogoń za pracą, za życiową karierą. Wyścig szczurów i noże w plecach. Fałszywość, podłość, wyrachowanie. Telewizja faszerująca umysły reklamami, ogłupiające, rozrywkowe programy. Magiczne pudełko wmawiające dzieciom, że są nadzwyczajne, unikalne niczym płatek śniegu, aby za kilka lat brutalnie zdeptać, zniszczyć owe wyobrażenie. Media, kreujące rzeczywistość na własne potrzeby. Politycy, tworzący prawo, które ich nie dotyczyło. Chłopak wyrzucił z siebie ponury śmiech straceńca, który szybko zmienił się w rzężenie krwią i ucichł w zarodku. Nie bał się śmierci. Człowiek zwykle nie obawia się oswobodziciela, który przecina jego więzy. Może dlatego, że przez całą swą egzystencję lękał się życia, nie potrafiąc go zrozumieć. Nie pojmując co właściwie robił źle. Choć teraz…teraz już go to nie dotyczyło. Odegrał swoją rolę w farsie świata żywych i mógł swobodnie zejść ze sceny. Za kilka chwil miał otrzymać wolność. Wolność od wszelkich norm socjalnych, gier społecznych, masek, fałszywych przyjaciół, czy w końcu bezsensownej egzystencji robaka, mrówki w mrowisku, bezmyślnego konsumenta, bez wpływu na otaczającą go rzeczywistość. Zamknął oczy. Neony zniknęły, ustępując miejsca słodkiej ciemności. Uśmiech wykwitł na jego poranionej i zakrwawionej twarzy, kiedy wsłuchiwał się w zwalniające bicie własnego serca. Myśli rodziły się i płynęły coraz wolniej, a on miał nadzieję…nie, wiedział, że to koniec. Panowała bezkresna cisza, w pobliżu nie było nikogo. W oddali rozległo się wycie. Wycie, które każdy, racjonalny umysł dzisiejszej epoki przypisałby zwyczajnym, dzikim psom. Zrobiłby to pośpiesznie i oddalił natychmiast, z obawy aby owy dźwięk nie okazał się czymś więcej.
[…]
Śmierć powinna być stanem łatwym do osiągnięcia. Codziennie kosztowały jej tysiące osób, jednak jakimś cudem…on nie mógł wejść w jej posiadanie. Zupełnie jakby cały świat zaprzysiągł się przeciw niemu, chcąc podziwiać jego cierpienie, niczym sadystyczne dziecko, podziwiające pod lupą skwierczącą w płomieniach mrówkę. Napuchnięte oko otworzyło się powoli uwalniając potok łez spływających po policzku i witając obraz niewielkiego telewizora zawieszonego na przeciwległej ścianie. Nawet szpitalny pokój nie był wolny od zdobyczy cywilizacji. Chłopak spróbował się poruszyć. Owa próba zakończyła się niepowodzeniem, wysyłając wyładowanie otępiającego zmysły bólu przez całe ciało. Jego kości były połamane, ciało pokryte bandażami. Rozmaita aparatura przyozdobiona kroplówkami zdobiła prawą ścianę, zaś jednym z palców jego lewej ręki widniała charakterystyczna czujka. Był wściekły, wściekły z powodu swoich niepowodzeń, rozczarowań i niedoskonałości. Nie udało mu się nawet odebrać sobie życia. Owy gniew wspomagał go przez chwilę, zwalczał ból, kiedy chłopak ponownie spróbował poderwać się do góry. Nie powiodło się i tym razem. Czarne pudełko wciąż nadawało.
-…Jak poinformowała nas detektyw Sarah Jones, dzisiejszej nocy z placówki psychiatrycznej Saint Claire uciekł pacjent Jose O'Hara. Mówi się jakoby trzydziestodwuletni O’Hara był sprawcą masakry, która miała miejsce trzy lata temu w…
Magiczny wynalazek pokazał facjatę mężczyzny, który wyglądał znacznie starzej niż wskazywałby jego wiek. Zainteresowanie przyszpilonego do łóżka pacjenta biło się z pogardą w jego potłuczonej głowie. Kolejna sensacja, śledzenie losów psychopaty na małym ekranie. Psychopaty, którego społeczeństwo ukształtowało samo, aby teraz móc robić nagonkę na „potwora”. Nienawidził bycia karmionym farsą tego typu.
- Panie Price? Już pan się obudził? Jestem pod wrażeniem! Trzeba panu przyznać, że wyjątkowo szybko dochodzi pan do zdrowia!
Widz oderwał wzrok od pudełka, ogniskując go na nowoprzybyłej kobiecie, pielęgniarce. Młoda, niektórzy zapewne powiedzieliby, że piękna. Jednakże jej szczebioczący głos negował wszystkie inne walory jakie mogła posiadać. Posiadając pustą głowę, używała wyuczonych formułek, które nie urażą nikogo, jednak połechtają ego wielu. Jej egzystencja, jej obecność w tym samym pomieszczeniu irytowała go ponad wszelkie normy. Zaczynał powoli myśleć, że gdzieś na przedziale poprzednich lat zdołał znienawidzić całość ludzkości.
- O, widzę, że ogląda pan reportaż o tym psychopacie. Proszę się nie obawiać, tutaj…
- Moim największym marzeniem na świecie byłoby patrzenie jak wypruwa ci wnętrzności. Moją największą obawą, spędzenie tutaj kolejnych dni.

Szybki, przesycony emocją i jakże skuteczny sposób na zakończenie rozmowy. Kobieta uciszyła się natychmiast, zamarła w niemym przerażeniu, z nutką oburzenia. Nie będąc przygotowanym na ten…ton i tor konwersacji, zrobiła jedyną rozsądną rzecz. Wyszła. Niedoszły samobójca odparował swój gniew. Uśmiechnął się, mimo bólu jaki mu to sprawiło. Zasnął szybko. Niemal jak niemowlak wtulony w matkę.
[…]
Ze snu wyrwał się jak z objęć jakiejś koszmarnej bestii, podrywając do pozycji siedzącej. Nie pamiętał co właściwie mu się śniło. Jedynie skromne migawki, które wciąż gnieździły się w zakamarkach umysłu. Uniósł rękę do czoła i rozmasował obolałą skroń, wraz z potylicą. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że siedział na swym łóżku szpitalnym, swobodnie manipulując kończyną, która rzekomo miała być złamana w trzech miejscach. Spróbował poruszyć innymi. Próby sprawnościowe zakończyły się powodzeniem. Niezrozumiała radość, wymieszana z dziecięcym podnieceniem, zalała jego ciało euforią, której nie czuł od lat młodzieńczych. Kto by pomyślał, że tamta naiwna pielęgniarka, mogła mieć sporo racji.
Jednak to co zobaczył, odwracając głowę, nie dostarczyło mu powodów do radości. Ściany pomieszczenia zdobiła wolno spływająca, nieco przyschła już krew. Gdzieniegdzie dało się dostrzec rozpłatane w wielkim gniewie części ciała. Po środku tej malowniczej scenerii, na „wysepce” nie dotkniętej rozbryzgami posoki widniało pojedyncze, karmazynowe puzderko. Chłopak chwiejną ręką sięgnął w jego kierunku, otwierając opakowanie ruchem nadgarstka. W środku dostrzegł dwie rzeczy. Jedną z nich był pierścień. Sygnet ze szczerego złota, zdobiony na obręczy niewielkimi rubinami. Posiadał także wygrawerowany, nieznany symbol, przywodzący na myśl włócznię. Drugim przedmiotem okazał się skrawek papieru. Informacja na nim była napisana w pełni zrozumiałym dla niego języku. Chłopak uśmiechnął się szczerze, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Mimo sceny rzezi i masakry, która każdą, zdrową psychicznie osobę przyprawiłaby o wymioty, mimo ostrego zapachu bombardującego jego nozdrza i wszechobecnych, niewidzialnych igieł wbijających się w jego ciało. Był w stanie to zrobić bez większego trudu. Nie odczuwał żalu, czy zniesmacznienia. Nie był normalny i nie dostosowywał się do norm społecznych. Rzucił kawałek papieru za siebie i wciąż kulejąc na jedną nogę, ruszył pewnie w kierunku wyjścia z oddziału. Miał wiele pytań. Jakże wiele pytań, na które musiał uzyskać odpowiedzi. Ozdobna kartka swobodnie, niczym liść tańczący na jesiennym wietrze, wyruszyła na spotkanie podłogi. Widniało na niej pojedyncze zdanie. Konkretniej cytat.

“Gdy bogowie pragną nas ukarać, odpowiadają na nasze modlitwy.”
~ Oscar Wilde

Witam! Witam wszystkich zainteresowanych i zapraszam moje skromne progi. Oto przed wami szansa zagrania w system White Wolfa o nazwie Scion. A konkretniej w jego pierwszą część – Hero. Poszukuję trzech graczy, którzy chcieliby spróbować się z rolą boskiego potomka, który to w chwili absolutnej beznadziejności swej egzystencji odkrywa w sobie mityczne moce, by potem, wraz z jemu podobnymi, ruszyć w świat w poszukiwaniu przygody, walki, spełniania i… odkrycia swojego prawdziwego przeznaczenia. Drodzy czytający, jeżeli jeszcze nie zanudziłem was na śmierć, oto konkrety.

Częstotliwość odpisywania: Gracze mają 72h na odpisanie od czasu napisania przez MG ostatniego posta. MG ma 48h na odpisanie po ostatnim poście gracza. Liczę na sumienność w tej kwestii, choć oczywiście dopuszczam usprawiedliwienia i wypadki losowe (przy których będę NPC-ował delikwenta), przy wcześniejszym zawiadomieniu. Zbyt częste „wypadki losowe”, będą miały nieprzyjemne konsekwencje.
Gracze: Potrzebuję dwóch, maksymalnie trzech. W przypadku większej ilości zgłoszeń, nastąpi konkurs kart. W razie, gdybym i w ten sposób nie mógł wyłonić szczęśliwych zwycięzców, pierwszeństwo będą posiadały osoby które choć trochę znam i wiem, że są na tyle sumienne aby dociągnąć ten projekt do końca, przed kolejną epoką lodowcową i nabawieniem się przeze mnie objawów siwizny. Nie chcę aby powtórzyła się sytuacja z mojej sesji Demona, gdzie (niektórzy) gracze, niestety, nie dopisali.
Historia postaci: Minimum jedna strona, maksimum pięć. Prosiłbym o ciekawe opowiadanie, które pozwoli mi lepiej poznać i zrozumieć psychikę i sposób pojmowania świata waszych postaci. Za dobrą i ciekawą opowiastkę bohatera przewiduję dodatkowe punkty doświadczenia na start. To, plus fakt, że jeśli będzie więcej zgłoszeń, to jakość owej historii będzie miała decydujący wpływ na przyjęcie określonego gagatka.
Założenia postaci: Nie mam zbyt wiele szczególnych preferencji, prosiłbym tylko o zachowanie (z początku) zdrowego rozsądku. O ile waleczny, amerykański żołdak z pewnością przejdzie, to milioner z nieograniczoną pulą funduszy już niekoniecznie. Wszystkie postaci ma jednak łączyć jedno. Muszą być znudzone i zmęczone życiem, pragnąć odpoczynku od problemów jakie to ze sobą niesie, chcieć urwać się ze smyczy codziennego, szarego kotła. Żebyśmy mieli jasność. Nie pragnę drużyny emo, jedynie ludzi, którzy nie są zadowoleni ze swojego obecnego stanu egzystencji. Którzy chcieliby…czegoś więcej. Gracz powinien także wybrać swojego boskiego rodzica. Do wyboru są panteony Grecji, Egiptu, Norsów i Azteków.
Karta postaci: Kartami postaci zajmiemy się po otrzymaniu historii i wyłonieniu zwycięzców (jeśli zgłosi się więcej niżeli trzy osoby). Kto nie będzie w stanie dać sobie rady z jej kreacją, może oczywiście liczyć na moją pomoc.

Na chwilę obecną, to wszystko co mam do przekazania. Jeśli są jakieś pytania, proszę o zasypywanie mnie nimi w tym temacie, lub na PW. Z chęcią odpowiem, kiedy tylko znajdę odrobinę czasu, a tego przeważnie mam pod dostatkiem. Rekrutacja potrwa do 14 Stycznia 2009 roku, lub do skompletowania minimalnej ilości kart. Jeśli gracze uwiną się szybko, sprawnie i efektywnie, przewiduję dla nich dodatkowy bonus.
 
__________________
It is a terrible thing to fall into the hands of the Living God.

Ostatnio edytowane przez Highlander : 30-12-2008 o 17:03.
Highlander jest offline