Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2006, 17:53   #3
SHAQER
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
Mężczyzna, który przed momentem pojawił się w drzwiach gospody spowodował, że wszystkie oczy jak na jakiś umówiony znak obróciły się w jego kierunku. Było tak zapewne, gdyż wygląd miał żałosny i cały czas mielił pod nosem słowa powszechnie uważane za obraźliwe a niekiedy nawet wulgarne. Kilka osób odważyło się parsknąć z rozbawieniem, lecz spotkało się to z mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Mężczyzna dostojnym, lecz w tych okolicznościach nieco zabawnym, krokiem skierował się w stronę karczmarza. Ten uśmiechnięty od uch do ucha stał niezrażony i bezczelnie gapił się w nowoprzybyłego.

„ Co się kołku cieszysz. Gdybyś był na moim miejscu inną miałbyś minę”

Warto teraz słów kilka wspomnieć o wyglądzie jego, przybyłego rzecz jasna. Strój, w który był przyodziany z pewnością można niegdyś było nazwać wykwintnym, lecz teraz widać na nim było ślady krwi a miejscami potargany był niemiłosiernie. Pod niebiesko złotą niegdyś tuniką widać było okazały brzuch. Jeżeli widok ubioru wywoływał śmiech to widok twarzy był bardziej groteskowy. Wielki czerwony, prawdopodobnie złamany nos był czymś co jako pierwsze rzucało się w oczy. W drugiej kolejności walczyły z sobą podbite oczy oraz nabrzmiałe od ciosów wargi. Włosy miał jasne lecz posklejane krwią. Jakby tego było mało krok jego wydawał się być podyktowany jakby olbrzymim cierpieniem. Para gorejących wściekłością oczu taksowała uważnie otoczenie. Przy boku wisiał niegdyś sztylet jakowyś lecz teraz ujrzeć tam można było jedynie zerwany rzemień. Z ozdób nie miał na sobie nic za wyjątkiem medalionu na szyi przedstawiającego symbol Oriaka.

- Zbójcy karczmarzu. Napadli mnie zeszłej nocy. Cały ładunek skradli a mnie na śmierć z głodu i wyczerpania zostawili. Lecz jak widzisz stoję tu przed Tobą cały i zdrowy gdyż spryt mój com go z mlekiem matki wyssał pozwolił mi przebyć tę jakże długą i niebezpieczną drogę. - Przerywa na moment by zaczerpnąć powietrza i przesunąć językiem po zapierzchłych wargach, lecz robiąc to zapomniał się mimowolnie i twarz jego na moment pokryła się grymasem bólu. To jednak nie zakończyło tyrady, która niczym wzburzona woda zalewała wszystko niepowstrzymanym potokiem słów. – I tak gdym ludzi na trakcie pytał wszyscy kierowali mnie tutaj mówiąc, iż właściciel poczciwy jest i innym zawsze w potrzebie pomoże. Takom stoję przed Tobą nagi w swej biedzie i proszę byś strawy nieco dał bym siły kolejnego dnia miał podjąć dalszą drogę.
 
SHAQER jest offline