Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2009, 00:25   #5
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Zaciągając się, poczuł ulgę i wstręt jednocześnie. Papieros dodawał, z jednej strony, poczucie młodzieńczej swobody, jeśli o takowej, w przypadku Pana Smitha, moglibyśmy choćby nawet tylko pomyśleć, z drugiej zaś, przypominał o służbie, a co za tym idzie ograniczał go - i to jego - Pana i Władcę kilku elfiątek - teraz zręcznie przygotowujących scenerię. Ilekroć rzucał na nią okiem, wydawała się zbyt sztuczna, zbyt tekturowa, jak domek dla lalek, który zaraz się rozleci. Uśmiechnął się, bo skąd takie porównanie? Wracając jednak do samego otoczenia, to kilka bajkowych pokurczy kręcących się i próbujących coś stworzyć było tutaj jak najbardziej zbędnych. Wystarczyło bowiem, aby mężczyzna zwany prostacko, lub jak kto woli hollywoodzko, Smithem, wytężył bardziej swoją wyobraźnię, a obraz stawał się czytelniejszy, pełniejszy. Czuło się barwę, każdy detal i doceniało smak szczegółów. Zmysły dało się oszukać pod warunkiem, że tego chciały. A czyż patrząc na próżność i pewność siebie tych, którzy stali przed bramą, nie było to drogą do sukcesu?

Jeszcze chwila, jeszcze tylko inna tonacja, jeszcze tylko odpowiednia pora: dnia czy nocy? Jeszcze tylko szum liści - jedynie on - a poza tym cisza. Jeszcze tylko: jak zacząć? A może coś z Alicji?

Stół - ten wydawał się oczywisty. Dębowy, rozłożysty, jak dąb, rzecz jasna. Zawsze przecież należy zacząć od miłego przyjęcia, nawet pomimo braku Kapelusznika i „miesięcznego Zająca”? Pan zwany Smithem, tak właśnie wolał, by o nim mówiono, gdyż dodawało to elegancji, a ta z racji pochodzenia i tych, jak o nich mówiono, spraw codziennych, była wskazana na każdym kroku, pozostał dżentelmenem. Zacznijmy od obiadu, a właściwie patrząc na porę, czegoś pomiędzy kolacją, a późną kolacją. Przed bohaterami las ciemny, głucho wszędzie, cicho wszędzie, nawet wilka nie uświadczysz, bo ten jedyny, póki co stał jeszcze przed bramą.

Otoczenie wymarzone. Wystarczy zamknąć oczy by to zobaczyć: na polanie stół suto zastawiony, delikatne potrawy, aby na wadze nie przybrać, w końcu to bajka, a w tych przecież miejsca na otyłość nie ma. Z jednym wyjątkiem, lody, o każdym smaku, o tym przecież nie mógł zapomnieć. Ciekawe jakie jada książę? A wilk? Może też uwielbia do nich dużą ilość bitej śmietany, którą... Ale o tym dość. Nie wybaczono by mu jednak, gdyby o nich nie wspomniał, przecież zawsze stanowiły tę wspaniałą, często jedyną chwilę przyjemności, kiedy mogli spędzić czas razem... lecz wracając do tematu - setki świec pięknie oświetla polanę. Do pełni szczęścia brakuje tylko muzyki. Niestety choć zdał sobie sprawę, że może nadać całości formę bliższą grotesce lub kiczowi, nie mógł sobie na to pozwolić. Nie chciał stracić przecież strzępka ich rozmowy. O nie, wyjaśnijmy sobie jedno, Pan zwany Smithem reguł gry potrafi przestrzegać. Posłuszeństwo nie jest mu obce.

A wracając do rozmów naszych bohaterów, Pan zwany Smithem uznał, że i tak już za długo pozostali poza bramą. Te szepty drażniły go zbyt mocno, by nie chciał tego zmienić. Tak naprawdę to drażnili go ogólnie, ale dotychczas to przemilczał. Wspominaliśmy, że pozostał przecież dżentelmenem.
Nic dodać niż ująć, a może jednak to, że gdyby tylko poszli dalej, nie ulegliby tej sile, która i tak władczo mówiła: spocznij tu wędrowcze. Wówczas mogliby znaleźć domek, w którym kliku krasnali czekało i czekało. Ale... przed bohaterami las ciemny, głucho wszędzie, cicho wszędzie, nawet wilka nie uświadczysz, bo ten jedyny, póki co, stał jeszcze przed bramą.
Krasnale się więc jeszcze dziś doczekać towarzystwa nie miały, bo książę, królewna, sługa i wilk, co to ludzkim głosem przemówi, do kolacji jeszcze tego wieczoru zasiąść mieli.

Czas zacząć kolację, czas poznać maniery swe i część prawdziwego oblicza pierwszego z bohaterów, który będzie czuł, że pewien domek jest blisko, na wyciągnięcie ręki. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze jest czas. A kiedy poczują smak wina, kiedy chłód lodów poczują ich wargi - wtedy padnie strzał... zastanawiał się jeszcze, które drzewo wybrać, aby strzał pierwszy dziś oddać. Wiatr także pozostał sprzymierzeńcem, wilk nie poczuje jego bliskości. Zresztą perfumy gwiazdy wieczoru, pięknej Śnieżynki, nie pozostaną bez winy. Zadbał o każdy szczegół. Zadbali...

A przed bohaterami las ciemny, głucho wszędzie, cicho wszędzie, nawet wilka nie uświadczysz, bo ten jedyny, póki co, stał jeszcze przed bramą...
 
Athos jest offline