Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2009, 19:26   #2
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Feliks wyszczerzył się durnowato ukazując światu gamę ubytków w uzębieniu, śladów po złotych i srebrnych zębach gdzieniegdzie poprzeplatanych prawdziwymi acz okrutnie popsutymi zębami. Ostry zapach męskiego potu unosił się od niego. Odgarnął z czoła włosy niczym siano zarówno struktury jak i barwy. Wyłupiaste błękitne oczy lustrowały otoczenie prawie uciekając z objęć bladej, kościstej twarzy. Chcą wyglądać bardziej elegancjo poprawił pas podtrzymujący czarne, poprzedzielane spodnie i spojrzał na swe buty. Niepiękne one były, podeszwa niczym dolna szczęka jakieś paskudy kłapała tu w górę to w dół. Chyba net takie pierwsze wrażenie miał Wróbel blednąc na chwile jeszcze bardziej. Błękitna koszula sprawiała wrażenie nie lada eleganckiej. Ale to kiedyś – łaty, dziury, brud oraz wyblakniecie dopełniało obrazu nędzy i rozpaczy. Jakby trochę z przyzwyczajenia podczas pobytu pod stołem w karczmie w taki sam sposób przeczołgał się na bok w poszukiwaniu swoich rzeczy. Drżące ręce przyprawione w skórzane rękawice które o dziwo opierały się zebu czasu sięgnęły po trzy mieszki. Jeden pusty, kolejny prawie też, tylko w trzecim cos brzękało. Jednakże nie był to dźwięk pieniędzy. Wątpliwości rozwiała głupi wyraz twarzy mierżąc drżącą dłonią w siebie samego z gnomiej broni palnej. Chyba amunicja i resztki prochu. Zatknął pistolet w pas z lewej strony, krótki, zagięty miecz w pochwie powędrował na prawo. Został tylko drugi, dłuższy miecz który to znowu pojawił się na plecach. Durnowato przewrócił oczami i podrapał się po szyi próbując wstać. Oparł się o ścianę, był średniego wzrostu. Wyartykułował słowa.

-Jestem, jestem, jestem Feliks Rauschigift, dla przyjaciół... Wróbel!

Cos było nie tak i bynajmniej nie chodziło o fakt znalezienia się w tym miejscu. Kropla potu spłynęła po czole jakby ostatek umysłowego wysiłku. Nagły poryw dłoni i Feliks chwycił się wprost za serce przy okazji opadając na ścianę. Odetchnął z ulgą, wyjął z kieszonki na sercu metalową manierkę ozdobioną jakimś symbolem. Potrząsnął ją, odkręcił i napił się. Tankował dobre parę chwil. Na koniec tylko schował w to samo miejsce. Cóż, najwidoczniej wzmianki o trzeźwości Feliksa stały się tylko pobożnym życzeniem. Jednakże nie powinien upić się z manierki. Nawet w jego zapachu prócz smrodu i przypominającej zapach ziemi woni brudu nie było czuć nic związanego z libacją.

-Mgecie powisiec cop...

Nerwowy tik przeszedł jego twarz jakby całkiem się obudził. Takie coś potrafił tylko on – być niestety trzeźwym, a mimo to zacząć mówić niczym zalany w trupa. Jeszcze raz puścił promienny uśmiech wszystkim dokoła dodając doń zupełnie za darmo opary z jamy ustnej. Zakasłał.

-Może powiedzieć czemu tutaj jestem i komu dać w ryj?

Strzelił kostkami u dłoni jednakże rany na nadgarstkach i trzęsienie się owych dłoni sprawiało raczej żałosne wrażenie. Kowal Telak odpowiedział Feliksowi:
-Wyciągnąłem Cię z dybów, gdyby nie to byś zginął niechybnie. W ryj to możesz dać temu który to wywołał jeśli go znajdziesz.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez Johan Watherman : 05-01-2009 o 14:56.
Johan Watherman jest teraz online