Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2009, 21:42   #25
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Obozowisko profesora Salvatore, 23 stycznia 1871 roku.

- Czy któraś z obecnych dam zechciałaby zrobić nam tę przyjemność i przejść do historii i naszych wspomnień, przez pełnienie honorów przy nadaniu dla latającego statku nazwy?

Profesor Salvatore był wyraźnie podekscytowany, czemu nikt się nie dziwił, w końcu poświęcił wiele pracy tej latającej machinie – bo było marzenie jego życia.

- Jako najmłodsza muszę jakoś zaskarbić sobie państwa przychylność, bo z pewnością jeszcze nie raz się będziecie mieli mnie dość. Chyba, że któraś z pań woli przejąć pałeczkę?

Najmłodsza uczestniczka wyprawy, panna Wodehouse wyrwała się pierwsza. Sądząc po rumieńcach na jej twarzy, bardzo chciała zostać matką chrzestną powietrznego okrętu. Pani Duolitel i Nadia, nie wyraziły sprzeciwu. Sir Robert kiwnął z przyzwoleniem głową:

- Proszę bardzo panno Chiaro, niech pani uczyni ten zaszczyt profesorowi.

Córka gubernatora wzięła butelkę francuskiego trunku i podeszła do przodu gondoli… biorąc go, słusznie zresztą, za rufę podniebnego statku.

Stanęła przed nim, zadarła głowę ku górze, by jeszcze lepiej ocenić ogromne gabaryty statku.
Chwileczkę zastanowiła się nad nazwą, wreszcie wzniosła zieloną butelkę do góry i powiedziała głośno:

- Ja ciebie chrzczę mianem „Dedalusa”, byśmy jak ten mityczny wynalazca szczęśliwie dotarli na twoich skrzydłach do domu.

Szkło rozprysło się od uderzenia, a złotawy płyn spłynął odeskowaniu pokładu.

*****

Sir Robert porozmawiał chwilę z profesorem. Musieli wyjaśnić kwestię załogi okrętu. Nie mogli zabrać zbyt dużo ludzi, nie było by miejsca na niezbędny ekwipunek. Ostatecznie doszli z Salvatore do wniosku, że zabiorą ze sobą tylko Samsona, a w razie potrzeby i jakiejś niezbędnej sytuacji, pomogą członkowie ekspedycji. Męska część rzecz jasna.

Kiedy wreszcie doszli do porozumienia w kwestii załogi, tragarze kończyli załadunek niezbędnych dla wyprawy urządzeń i zaopatrzenia. Kilka beczek słodkiej wody, paczki z suszonym mięsem i sucharami, kilka koszy owoców i warzyw, paczki z herbatą i kawą, kilka butelek mocniejszych trunków, apteczka, obficie wyposażona w chininę, kilkanaście paczek z amunicją, skrzynia z mikroskopem i przyrządami pani biolog, artykuły piśmiennicze i bloki do szkicowania dla panny Wodehouse, dwa duże składane namioty, koce, moskitiery. Słowem wszystko co było potrzebne by przeżyć w niesprzyjających warunkach dzikich afrykańskich ostępów.

*****


Ostateczne przygotowania zajęły około godziny. W tym czasie członkowie ekspedycji czynili ostateczne przygotowania. Nagle od strony miasteczka nadjechał powóz, wiozący chyba oficera i kilku żołnierzy, czerwone kurtki wyraźnie odcinały się od krajobrazu. Można było z daleka poznać pasażerów pojazdu. Po chwili byli już w obozowisku. Żołnierze z bronią w rękach ruszyli za oficerem zmierzającym wprost do Sir Roberta.

Odprowadził Anglika na stronę i uważając na osoby postronne powiedział:

- Mamy powody przypuszczać, że jeden z członków pańskiej ekspedycji, Jonathan Cucumber to poszukiwany morderca, to jego fałszywe nazwisko. Jest podejrzewany o zabicie Hrabiego Fairfaxa…

- Jak mocne są pańskie dowody? Skąd wiecie, że to on?

- Dostaliśmy dziś rano telegraf, tuż po waszym przyjeździe… ktoś w Cape Town go rozpoznał. To poważna sprawa…musimy go natychmiast zatrzymać.

- Dobrze w takim razie nie przeszkadzam.

Szkot właśnie pakował swój szkicownik, kiedy oficer z żołnierzami zatrzymali go. Szybko i sprawnie skuli go kajdanami i wyprowadzili w kierunku powozu.

Pozostali członkowie ekspedycji stali jak wryci, obserwując ze zdziwieniem całą tę nieprzyjemną sytuację. Dopiero wyjaśnienia Sir Roberta uspokoiły nastroje. Nikt się nie spodziewał, że wśród nich znajduje się przestępca… pozory potrafią mylić.

Profesor Salvatore przerwał tę dramatyczną chwilę swoim ciepłymi i radosnymi słowami:

- Drodzy państwo „Dedalus” – tu skłonił się Chiarzeczeka. Czeka nas wyprawa wszechczasó, proszę zająć miejsca. Wyruszamy, zaraz ujrzycie jak piękna jest Afryka z lotu ptaka.


*****

Statek powietrzny unosił się na cumach pół metra nad ziemią, kiedy wszyscy wchodzili po chybotliwym trapie. Pracownicy i czarni tragarze stali wokół okrętu na ziemi, wreszcie rzucili potężne liny trzymające „Dedalusa” na uwięzi. Gorące powietrze wypełniające jego cylindryczną czaszę porwało sterowiec do góry…przez chwilę silne turbulencje wstrząsały całą konstrukcją, ale po kilku sekundach strachu… statek już prosto i dumnie wznosił się do góry… nabierając prędkości.


Obozowisko w dole malało coraz bardziej… a ludzie zamieniali się malutkie punkciki. Horyzont był czysty … krajobraz malowniczo roztaczał się pod nimi. Każdy z członków wyprawy stał oparty o barierkę pokładu podziwiając widok, jaki widziało niewielu śmiertelników.

- Profesor mówi, że teraz wzniesiemy się na wysokość około 3500 tysiąca stóp… tak na próbę, potem będziemy podróżować na wysokości około 340 stóp, będziemy mogli podziwiać to co się znajduje pod nami. Prawdopodobnie przed wieczorem, jeśli znajdziemy bezpieczne miejsce to wylądujemy gdzieś, na otwartej przestrzeni, by przenocować. Jeśli któryś z panów miałby ochotę, to polowanie z pewnością się nam przyda, w końcu nie każdy miał okazję polować z powietrza? A świeże mięso na wieczorny posiłek będzie zdecydowanie na miejscu? Zatem podziwiajcie, kto powinien niech notuje i szkicuje. W końcu to wyprawa badawcza… służymy wiedzy i nauce Drodzy Państwo. O Królowej nie wspominając.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 03-02-2009 o 20:49.
merill jest offline