Mężczyzna, którego zaczepiła uśmiechnął się i powiedział:
- Karen zapewne będzie w pawilonie C, na "Młodych"... Proszę przejśc przez ogród - najlepiej wyjśc tędy - wskazał ręką pomieszczenie znajdujące się po prawej stronie korytarza - wejśc w którekolwiek drzwi i przejśc salę na wprost...
- Dziękuję - odpała Sara i odchodząc usłyszała jeszcze rozmowę pracowników dotyczącą wieczornej licytacji dzieł sztuki.
Po chwili znalazła się w ogrodzie jaki znajdował się za budynkiem galerii. Jego, ogrodu w stylu angielskim, rzecz jasna, drugi kraniec zamykał znacznie nowszy budynek kontrastujący z chyba jeszcze średniowiecznym budynkiem w jakim była przed chwilą.
Zgodnie z instrukcją przeszła pustą halę (inaczej cięzko bylo określi to pomieszczenie) i szerokim, wyłozonym wykładziną, korytarzem doszła do kolejnej sali, w której kilkanaście osób rozwieszało prace i ustawiało rzeźby. Zapytała o
Karen Ander i wskazano jej kobietÄ™ poprawiajÄ…cÄ… wiszÄ…ce obrazy.
Już po chwili panie usiadły przy stoliku z filiżankami kawy.
- Bardzo się cieszę, że mam okazję pozna pania osobiście... W czym mogę pomóc? - zapytała Karen.