Tower mierzył spojrzeniami Specnaza i Pikawę. Zamiast napieprzać innych, zaraz sobie flaki wyprują! Cholera!
Oba koguciki wychylone do przodu szczerzyły stalowe zęby wojskowych noży. W powietrzu wręcz iskrzyło od napięcia, Malutki szybko ukrył się w pałacyku. Nie lubił krwi, nie lubił zadym, nie lubił... W zasadzie niewiele rzeczy lubił. Zaraz... chlopak odwrocił się na pięcie i rzucił się w biegiem do kanciapy Panczura, z której biło smrodem niemytego ciała, tanich win i luksusowego koniaku. Zabębnił do drzwił, starając się przebić przez jazgot tej chorek kapeli, ktorej słuchał Panczur - Explosive, Expulsed, czy jakoś tak...
- Panczur, Panczur!!! Specnaz i Pikawa chcą się napierdalać!
A na zewnątrz było cicho. Nadchodziła duszna, lepka, czerwcowa noc. Nikt nie szalał, Dzicy siedzieli na Fabrycznym, chłopaki Mocarza albo mieli jakiś interes, albo zaszyli się w ufortyfikowanym Ratuszu. Czasem tylko jękliwie odzywał się dzwon zrujnowanego "czerwonego kościoła", w którym urzędował szalony ksiądz Marek. Tak to była Dziura, cisza spokój. Tu ruch kołowy był niezwykle rzadki, a gąsienicowy niewiele częstszy.
[user=41, 1251]No problemo, do Panczura mi to pasuje, typowy punk-filozof
[/user]