Ostatnie nieruchome ciało plugawego orka, który jak wszystkim wiadomo, musiał mieć jakąś tam swoja plugawą historię, padło na splugawioną ziemię dziewiczego niegdyś lasu. Krew obfitym strumieniem chlusnęła tu i tam, gdzieś w oddali szczęknął metal, rozległ się ściszony krzyk i nastała nieprzebita niczym cisza. Taka, która następuje zwykle po podobnych jatkach. Milczenie zapadające tak samo z siebie, jakby na przekór światu i wszystkiemu co myśli i żyje; w tej najbardziej nieodpowiedniej, niespodziewanej chwili, próbując dotrzymać towarzystwa zimnym szponom śmierci trwa.
Orkowie, poznawszy, że już ponieśli klęskę sromotną, zebrali się w zbitą kupę, bo jak wiadomo, kupy nikt nie rusza i pobiegli, zawodząc, w bliżej nieokreślonym kierunku. -Łapać ich! Nie mogą uciec! - rozległ się wściekły ryk Mathiewa.
Chwilę potem za bandą, łudzącą się poczuciem bezpieczeństwa w cieniu koron drzew zniknło dwóch gniewnych Rangerów, których Cathalan nie mógł w tejże chwili rozpoznać. Bynajmniej nie zamierzał do nich dołączać. Schował swój sztylet z przydziału do pochwy, orkowe syfo-ostrze, ze zbytecznym rozmachem, wbił w najbliższe, zielonkawe ciało.
Noc była czarna, niebo zachmurzone, a polana nieludzko śmierdziała. Gdzie się nie poruszyć - krew, gdzie nie spojrzeć truchło. Piękna, rodzinna atmosfera sprzyjająca spacerom, nie ma co.
-Musimy jeszcze tej nocy spotkać się z oddziałem Ithiena. To przywódca najbliższej strażnicy. Orkowie gdy tylko dowiedzą się, ze tam idziemy zaatakują - zaległą w powietrzu ciszę przeszył głos kapitana. -A co z tymi dwoma i moim bratem ? - zaraz potem, gdzieś z boku, padło pytanie. -Dan jest doświadczonym Rangerem, będzie wiedział co robić. Jeżeli zaś chodzi o twojego brata, to przecież wiesz, że bywało gorzej ... opatrz go i jak tylko skończysz ruszymy. Wy pójdziecie za nami. No i trzeba coś zrobić z tym biedakiem, który zginął. Zbyslavie, znajdź miejsce na pochówek naszego przyjaciela i ułóż tam cało. Tylko się pośpiesz - odpowiedział Mathiew.
Cisza. Stłumione kroki i znowu ten sam głos. -To zostajesz, czy wolisz poznać się z ich nożami bliżej?
Padło gdzieś z bliskiej odległości pytanie. - Jasne, zostaję - nie podnosząc wzroku przytaknął Wrzód.
Ostatnio edytowane przez Sulfur : 21-01-2009 o 17:36.
|