Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2009, 21:53   #27
Sulfur
 
Sulfur's Avatar
 
Reputacja: 1 Sulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumny
Ostatnie nieruchome ciało plugawego orka, który jak wszystkim wiadomo, musiał mieć jakąś tam swoja plugawą historię, padło na splugawioną ziemię dziewiczego niegdyś lasu. Krew obfitym strumieniem chlusnęła tu i tam, gdzieś w oddali szczęknął metal, rozległ się ściszony krzyk i nastała nieprzebita niczym cisza. Taka, która następuje zwykle po podobnych jatkach. Milczenie zapadające tak samo z siebie, jakby na przekór światu i wszystkiemu co myśli i żyje; w tej najbardziej nieodpowiedniej, niespodziewanej chwili, próbując dotrzymać towarzystwa zimnym szponom śmierci trwa.

Orkowie, poznawszy, że już ponieśli klęskę sromotną, zebrali się w zbitą kupę, bo jak wiadomo, kupy nikt nie rusza i pobiegli, zawodząc, w bliżej nieokreślonym kierunku.
-Łapać ich! Nie mogą uciec! - rozległ się wściekły ryk Mathiewa.
Chwilę potem za bandą, łudzącą się poczuciem bezpieczeństwa w cieniu koron drzew zniknło dwóch gniewnych Rangerów, których Cathalan nie mógł w tejże chwili rozpoznać. Bynajmniej nie zamierzał do nich dołączać. Schował swój sztylet z przydziału do pochwy, orkowe syfo-ostrze, ze zbytecznym rozmachem, wbił w najbliższe, zielonkawe ciało.

Noc była czarna, niebo zachmurzone, a polana nieludzko śmierdziała. Gdzie się nie poruszyć - krew, gdzie nie spojrzeć truchło. Piękna, rodzinna atmosfera sprzyjająca spacerom, nie ma co.


-Musimy jeszcze tej nocy spotkać się z oddziałem Ithiena. To przywódca najbliższej strażnicy. Orkowie gdy tylko dowiedzą się, ze tam idziemy zaatakują
- zaległą w powietrzu ciszę przeszył głos kapitana.
-A co z tymi dwoma i moim bratem ? - zaraz potem, gdzieś z boku, padło pytanie.
-Dan jest doświadczonym Rangerem, będzie wiedział co robić. Jeżeli zaś chodzi o twojego brata, to przecież wiesz, że bywało gorzej ... opatrz go i jak tylko skończysz ruszymy. Wy pójdziecie za nami. No i trzeba coś zrobić z tym biedakiem, który zginął. Zbyslavie, znajdź miejsce na pochówek naszego przyjaciela i ułóż tam cało. Tylko się pośpiesz - odpowiedział Mathiew.

Cisza. Stłumione kroki i znowu ten sam głos.
-To zostajesz, czy wolisz poznać się z ich nożami bliżej?

Padło gdzieś z bliskiej odległości pytanie.

- Jasne, zostaję - nie podnosząc wzroku przytaknął Wrzód.
 

Ostatnio edytowane przez Sulfur : 21-01-2009 o 17:36.
Sulfur jest offline