Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2009, 18:17   #28
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Gdy tylko Zbyslav skończył zajmowanie się ciałem Lareda kapitan zebrał ludzi wokół siebie i powiedział do nich
-Musimy ruszać. Anarion i Branin ruszą za nami. Do strażnicy mamy jakieś trzy, może cztery godziny drogi marszem. Ruszmy!
Rangerzy szli przez las, powoli oddalając się od zatęchłej polany. Wokół nich było mnóstwo drzew, a za nimi tylko ciemność, nieprzenikniona ciemność. Niektórzy rozglądali się co chwila nerwowo dookoła siebie, inni starali się patrzeć tylko na drogę. Nie było tutaj żadnej ścieżki, jedynie krzaki z mnóstwem kolców okrutnie raniące im nogi nawet przez grube spodnie. Szli tak w milczeniu, co jakiś czas zatrzymując się na kilka sekund by kapitan mógł wskazać kierunek dalszej wędrówki. Drzewa powoli występowały coraz rzadziej, wokół było coraz więcej polan. Noc zbliżała się ku końcowi. Wreszcie ich oczom ukazała się strażnica. Nieiwielki drewniany fort w którym paliły się niewielkie światełka. Na twarzach Rangerów malowała się ulga. Fort składał się z drewnianej wierzy otoczonej grubą drewnianą palisadą. Za nią rozbite były namioty obrońców. Gdy wojownicy podeszli do bramy Mathiew nie zdążył nawet zapukać. Z palisady w stronę Rangerów zwróciło się kilkanaście łuków i włóczni.
-Spokojnie! Przyszliśmy pomóc wam w odparciu ataku orków zbliżających się tutaj. Jestem kapitan Mathiew z czwartego oddziału Rangerów Faramira. Prowadziłem czternastu ludzi. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Nasza straciła jednego człowieka. Druga wyruszyła do pozostałych strażnic. Wpuście nas! - powiedział donośnym, stanowczym lecz przyciszonym głosem kapitan. Drzwi się otworzyły. Gdy weszli zobaczyli osiem zielonych namiotów. Ku nim szedł niski, szczupły mężczyzna.
-Mathiew! Witaj stary druhu. Niech twoi ludzie rozbiją sobie namioty.Są w magazynie. W jednym może spokojnie nocować pięć osób. My tymczasem chodźmy do mojej kwatery w wierzy. - poczym odszedł razem z kapitanem. Wokół niech Rangerzy chowali broń i rozchodzili się do swoich namiotów. Było ich około czterdziestu. Jeden z nich podszedł do nich.
-Tam jest magazyn - wskazał palcem na zadaszoną część niewielkiego placyku - a tam możecie się rozlokować.
W tonie mężczyzny była jakaś niechęć do przybyszów. Można by nawet stwierdzić, że gardzą nimi.
 
Arsene jest offline