Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2009, 16:25   #4
Odyseja
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Luinehilien odwróciła twarz od palących promieni słońca. Na moment oślepiło ją. Cały czas szła z tyłu, ostatnia, więc i teraz znalazła się na powierzchni na samym końcu. Dopiero po chwili, gdy wzrok przyzwyczaił się do światła, rozejrzała się dokoła.

Widok drzew, strumienia, słońca i trawy powinien ją ucieszyć. To był jej świat. Nie zatłoczone miasto. Przyglądała się jednak temu wszystkiemu z przygnębieniem. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w świątyni… tu było zbyt spokojnie i pięknie. Tak, jakby natura kpiła sobie z grupki wędrowców, którzy cudem i tylko dzięki poświęceniu innych wydostali się z upadającego miasta. Szybko jednak odrzuciła od siebie te myśli.

Szok, w jakim nadal była i osłabienie spowodowane wdychaniem oparów z tajemniczej kadzielnicy powstrzymywały łzy. Linehil ostrożnie położyła Nuhillę na trawie. Już gdy druidka ją niosła, upewniła się, że wilczyca żyje. Usiadła obok niej i dopiero teraz zorientowała się, jak bardzo boli ją przypalona ręka. Inni jednak bardziej potrzebowali pomocy od niej.

Spojrzała po przygnębionych twarzach towarzyszy. Wszyscy byli słabi i ranni.

Prawda jest taka, że Luinehilien również wyglądała fatalnie. Poszarpane włosy, blada twarz, spuchnięte powieki… Przynajmniej rana nie krwawiła.

Do tego wszystkiego dochodziły wyrzuty sumienia. Niepotrzebnie przyzwała błyskawice. Znowu nic nie poszło tak, jak powinno. Potwór, z którym walczyli zapewne nawet tego nie zauważył. Natomiast ucierpieli wszyscy inni.

- Aydenn był dla nas niezastąpiony, ale teraz gdy go zabrakło musimy sobie jakoś poradzić. Nie możemy tu zostać za długo, musimy poszukać innego bezpieczniejszego schronienia, a także zdobyć jakąś broń. Mości Turamie, czy możesz nas zaprowadzić do jakiegoś bezpiecznego schronienia, jakąś w miarę bezpieczną drogą?

- W… W tym stanie daleko nie zajdziemy… - odezwała się cicho druidka, nie mogąc opanować drżenia głosu. – To miejsce musi być niedaleko…

Zamilkła i podeszła do Nuhilli. Nie mogła jej nieść. Była zbyt słaba. Wyciągnęła odpowiednie zioła i spróbowała ocucić towarzyszkę.

***

Gdy szli, druidka przyspieszyła kroku i dogoniła Rasgana. Wyciągnęła sejmitar i podała mu.

- Wydaje mi się, że w twoich rękach będzie z niego większy pożytek…

Sama może i potrafiła walczyć bronią białą, ale na pewno o wiele gorzej niż wojownik. Poza tym ona miała możliwość przemiany w zwierzę.

- Jeszcze jedno… Przepraszam, za te pioruny w Dzielnicy Świątynnej… Nie wiedziałam, co robić…Nie spodziewałam się, że to się tak skończy… - głos kobiety był cichy i słaby, ale dosłyszalny.

Wolałaby, żeby magia obróciła się przeciwko niej, a nie osób znajdujących się w pobliżu…
 
Odyseja jest offline