Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2009, 11:18   #5
rasgan
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Elf przyklęknął nad brzegiem strumienia. Popatrzył na swe rozmazane odbicie. To co zobaczył wcale nie było podbudowujące. Było wręcz przeciwnie – kolejny raz stracił towarzyszy. Kolejny raz czuł, że jego przeznaczeniem, przeznaczeniem w które nie wierzył, jest zostać legendą kroczącej śmierci. Jego celem było zdobyć potęgę i obalić bogów, tymczasem jednak sam był zabawką w ich rękach. Jakże ich nienawidził. Wszystkich jednakowo.

Uderzył dłonią w wodę. Odbicie pokryło się kręgami fal rozchodzącymi się nierównomiernie po powierzchni strumienia. Elf nachylił się by zaspokoić pragnienie. Pieczołowicie obmył twarz, jakby chciał zmyć z siebie wspomnienia. Odrzucił w niepamięć wydarzenia sprzed kilkunastu chwil. Wyrzucił gdzieś w mroki swej pamięci wspomnienie Aydenna i Mi Raaza. Pożegnał się z nimi najlepiej jak potrafił – po prostu uczcił ich pamięć zapominając o nich, by nie kalać ich swą nieczystą duszą.

Z zadumy wyrwała go druidka.
- Wydaje mi się, że w twoich rękach będzie z niego większy pożytek...
- Mam podobne wrażenie -
elf zabrał oręż i zamachnął się nim kilka razy. Chciał po prostu sprawdzić czego może się spodziewać po broni, a nie chwalić się swoimi umiejętnościami. – Nie wydaje mi się jednak, bym był w stanie kogokolwiek ochronić, skoro sam ze sobą sobie nie radzę. - Na twarzy elfa zagościł smutek. Właśnie dotarło do niego, że stracił swoje miecze. Miłość i nienawiść były dla niego wszystkim. Prezent ten był mu bliższy niż cokolwiek co posiadał. - Jeden, choć gorszy od dwóch, jest lepszy od żadnego prawda? – zapytał półelfkę patrząc nieobecnym wzrokiem na sejmitar.

Nastała niezręczna chwila milczenia.

- Poczekajcie chwilę na mnie. Postaram się dowiedzieć gdzie jesteśmy i w którą stronę można by było się udać. Może znajdę jakieś schronienie. Jeśli nie wrócę przez godzinę ruszajcie na południe.
Yokura weź na razie miecz. W tym co chcę zrobić będzie mi tylko przeszkadzał
– elf rzucił orkowi sejmitar i odszedł o kilkanaśnie kroków od grupy. Popatrzył w niebo w poszukiwaniu jakichkolwiek drapieżników. Gdy ich nie zauważył rozpoczął transformację w kruka.

* * *

Lot był wolnością. Rasgan uwielbiał latać. Bardziej jednak lubiał biec przez las pod postacią wilka, a marzył by zakosztować tego jako pantera. By to zrobić jednak musiał w jakiś sposób posiąść moc przemiany w dzikiego kota. Na razie mógł tylko to, na co pozwalały mu amulety. Wzbił się więc w powietrze i zataczał coraz szersze kręgi w poszukiwaniu jakichś wskazówek w którą stronę powinni się udać. Elf miał nadzieję, że uda mu się znaleźć jakieś miejsce, w którym mogliby zatrzymać się na noc, odpocząć do rana, zjeść coś i opatrzyć rany oraz co najważniejsze – zastanowić się co dalej.

On sam sobie poradzi. Nie odniósł poważnych obrażeń, a nawet gdyby to i tak by się zagoiły w błyskawicznym tempie. Gorzej było z wilczycą i jej właścicielką. Turam właśnie opuścił dom, a Yokura stracił swojego idola. W drużynie źle się działo. Zostali zdziesiątkowani, morale zostało osłabione i nie mieli przywódcy. Ktoś musi objąć jego miejsce, ale szlachcic nie sądził by się na niego nadawał.

* * *

Elf miękko wylądował w pobliżu drużyny. Szybko zmienił swą postać i zdał relację z tego co widział.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline