Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2009, 20:23   #30
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
W wierzy:

-W samą porę - powiedział do Mathiewa przywódca obrońców. - Długo już nie damy rady się opierać.
-No cóż. Mam dla ciebie złe wieści. Dużo złych wieści - odpowiedział kapitan i spochmurniał nagle.
-Opowiadaj więc, tylko szybko! Jakie są rozkazy i co się wydarzyło w Gondorze podczas naszego pobytu tutaj ? - głos Ithiena był szybki i dało się wyczuć w nim zaniepokojenie. Mathiew usiadł na krześle w obskurnej wierzy. Nie było tu wiele miejsca. Na środku leżał okrągły dywanik. Niedaleko była klapa przez którą wchodziło się do kwatery Ithiena. Przy ścianach były kiepsko wykonane szafki, a w kącie stał stolik i cztery krzesła. Pod stołem była skrzynia, a na stole stała lampa. W wierzy było jedno niewielkie okienko.
-A więc, sytuacja nie wygląda za dobrze. Wysłano nas tutaj z zupełnie innym zadaniem. Mieliśmy odkryć plany południowców. Gdy już dojeżdżaliśmy do lasu dogonił nas posłaniec i przyniósł nam wiadomość, że mamy jednak wesprzeć cztery strażnice w tym terenie. Gdy tego dokonamy ... jeżeli tego dokonamy mamy iść w stronę fortu na południu i tam utrzymywać go, aż do wsparcia z Dol Amorthu. - Gdy skończył mówić Ithien również sposępniał. Gdy już miał coś powiedzieć Mathiew który wstał i podszedł do okna rzucił się na niego przewracając go na ziemię. Ułamek sekundy później wpadła przez nie strzała, a jej grot wbity był tam, gdzie przed chwilą była głowa Ithiena. Obydwaj wstali szybko i dobyli broni. Mathiwe otworzył klapę i obydwaj zbiegli do swoich ludzi.

Za palisadą:

Noc wciąż była nieprzenikniona, a jej ponury stan pogłębiała jeszcze niechęć do przybyszów. Rangerzy Mathiewa zaczęli rozbijać namioty. Długie i zielone idealnie nadawały się do biwakowania w lesie z orkami na ogonie. Rozstawienie ich zajęło im chwilę. Gdy tylko skończyli mieli czas na rozejrzenie się po strażnicy. Wokoło wierzy rozciągnięta była gruba palisada. W centrum była drewniana wierza do której wchodziło się po drabinie. Był też zadaszony odcinek tego miejsca. Był to magazyn. Znaleźć tam można było wszelkiego rodzaju rzeczy potrzebne do przeżycia w takim miejscu: namioty, broń, wodę, jedzenie i wiele innych temu podobnych przedmiotów. Blisko wierzy paliło się ognisko wokół krórego siedzieli Rangerzy. Co jakiś czas spoglądali niechętnie w stronę ludzi Mathiewa wymieniając między sobą uwagi. Przybysze pewni, że nie zostali by miło przyjęci przy ognisku rozpalili własne.
-Nie podobają mi się te typy - powiedział Khanirus spoglądając w stronę ludzi stacjonujących w tej strażnicy.
-Mnie też nie - powiedział Dan i ku ogólnemu zdziwieniu wstał i podszedł do tamtych. Rozmawiali szybko między sobą. Gdy Dan wrócił usiadł i zaczął mówić
-Są źli na nas za to, ze ściągnęli tu za nami orko ... - nie skończył mówić, a przez okno wierzy wpadła strzała. Usłyszeli huk. Wszyscy dobyli broni i ustawili się pod palisadami oczekując na to co się stanie. Czuli lekkie przerażenie, ale i podniecenie atakiem na który czekali. Po chwili z wierzy wybiegli Ithien i Mathiew.
-Przygotować się! Brońcie bramy! - krzyczał Ithien do swoich ludzi. Ci szybko posłuchali jego rozkazów i ustawili się przy bramie. Jedni z mieczami, inni za nimi z łukami.
 
Arsene jest offline