Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2009, 15:39   #2
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
***

Rudowłosa nastolatka w pomarańczowej sukience NIKE z namaszczeniem wzięła do rąk książkę z księgarnianej półki. Choć dokładnie widziała, czego szuka, spojrzała badawczo na okładkę: Delirium, czyli sen szaleńca”, Estera Lind.

Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie z zadowoleniem. Nie była wielką fanką literatury, ale od dawna lubiła czytać o wampirach i wilkołakach, lubiła czuć, że świat nie jest tak szary, jakim go widzi się na co dzień. Ta zaś pisarka – Estera Lind tworzyła historie fantastyczne, które jednocześnie były głęboko zakorzenione w znanej wszystkim rzeczywistości. Wcześniejsza jej książka – „Noc Kupały” była historią wampirów osadzoną w czasach średniowiecznych, traktującą nie tylko o przebudzeniu pogańskiego bóstwa Słowian, ale i problemach nieśmiertelnych, którzy musieli kryć swą prawdziwą naturę przed otaczającymi ich ludźmi. W tamtych czasach wszak przyznanie się do niezwykłości równe było śmierci na stosie – a ta przerażała nawet wampiry.

Chcąc przeciągnąć stan napięcia owego oczekiwania, dziewczyna w pomarańczowej sukience obróciła książkę w dłoniach tak, by móc przeczytać zwiastun i krótkie recenzje. Wiedziała, że wraz z przeczytaniem tej powieści skazana zostanie na miesiące, a może i lata głodu. Poza bowiem tymi dwoma książkami, z których jedna już miała tytuł bestsellera, Estera Lind niczego większego nie wydała. Niczego od ponad dwóch lat. Wątpliwe raczej, aby nie mogła znaleźć wydawcy, dlatego przypuszczać należało, że szykuje ona coś większego po prostu... Tak, z pewnością tak właśnie było!
Cytat:

„Delirium, czyli sen szaleńca”

Przyjaźń, miłość, lojalność, poświęcenie... czy jest na nie miejsce w świecie wampirów? Czy to, co zdarzyć się ma w mroźnym Rejkiaviku, stolicy Islandii, niesie z sobą coś więcej niż śmierć?
Każda odpowiedź przynosi z sobą tylko kolejne pytania, przez co uczestnicy wydarzeń poruszają się jakby we śnie, chorym śnie – delirium, gdzie nic nie jest białe ani czarne, a ścieżkę losu wytyczają jedynie niejasne proroctwa, które zwiastują... koniec wszystkiego.
Czy grupa wampirów, które pragną jedynie zaszyć się na mroźnych pustkowiach, by wieść swój niespieszny żywot będzie w stanie podążyć za pędem wydarzeń?
Czy też zatoną jak inni w morzu krwi?



To niezwykła opowieść. Niezwykła właśnie dlatego, że jest taka zwyczajna. Wampiry Lind, to nie superbohaterowie, których nie ima się żadna broń – to postacie tragiczne, które muszą wciąż dokonywać wyborów miedzy tym co ludzkie, a co boskie. Powieść ta jest nie tylko opowieścią o końcu i początku świata, ale też odpowiedzią na pytanie czy da się żyć na skraju dwóch światów i nie popaść w delirium.
czasopismo Newsweek

Klimat typu: "chcesz rządzić wariatami, sam bądź największym wariatem" nie jest łatwo wykreować, by nie stało się to zbyt abstrakcyjne dla czytelnika. Lind tymczasem nie tylko jest w stanie utrzymać ciągłe napięcie, ale potrafi ona porwać cię w otchłań szaleństwa, sprawić, że zanurzysz się w nim aż po czubek głowy i sam stwierdzisz, że wszystko to tylko dym i lustra, dym i lustra...
pisarz, publicysta D. Kelly Junior

Ta książka to coś więcej niż fantastyka, to zmierzenie się z wszystkimi mitami na temat wampirów i wysączenie z nich najbardziej prawdopodobnej kwintesencji. Po przeczytaniu książki naprawdę zacząłem się zastanawiać czy i mój sąsiad nie jest takim ukrytym krwiopijcą.
krytyk literacki, publicysta J.F. Wolles
Przycisnąwszy książkę do serca jak największy skarb, dziewczyna skierowała się do kasy. Ponieważ drugi kasjer akurat teraz musiał zrobić sobie przerwę na lunach, kolejka do jedynej kasy była naprawdę pokaźna. Akurat by przemyśleć swój zakup lub skubnąć już nieco z fabuły. Tego drugiego jednak nastolatka chciała uniknąć, odwlekając celebrację książki do momentu, gdy znajdzie się w swoim domu, w swoim pokoju, w swoim łóżku. Z nudów więc rzuciła okiem na część najmniej poczytną chyba każdej powieści: notkę biograficzną.

Cytat:

Notka biograficzna
Estera Lind (1975), amerykańska pisarka norweskiego pochodzenia. Jest uznawana za specjalistkę w dziedzinie współczesnej mitologizacji w Ameryce Północnej. Tematem jej twórczości są zwykle byty nadprzyrodzone, szczególnie wampiry.Estera Lind do Stanów Zjednoczonych przybyła już po zakończeniu studiów w Oslo na wydziale dziennikarstwa. Początkowo grała na perkusji w zespole rockowym Per aspera ad astra, jednak po sukcesie jako pisarka, odeszła z zespołu w 2003 roku.Jej pierwsza książka „Noc Kupały” przetłumaczona została na ponad dwadzieścia pięć języków i zdobyła tytuł bestsellera. Autorka została uhonorowana nagrodą Nebula w 2004 roku oraz nagrodą imienia Edgara Allana Poe.
Rudowłosa dziewczyna westchnęła ciężko. Notki biograficzne miały niestety to do siebie, że były zbieraniną suchych faktów i tak naprawdę nie zawierały informacji jakim człowiekiem jest opisywana osoba.

Estera... nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę Estero. Twoje życie musi być takie niezwykłe, może nawet niebezpieczne... Chciałabym chociaż w połowie mieć tak interesujące życie jak ty...”


***


Kalifornia


- Nuuuuuda! Estera odrzuciła niedbale czasopismo i wyciągnęła się na leżaku w swoim patio, w Kalifornii – Wszędzie nuda, umrzeć można!
- To może zaczniesz wreszcie coś pisać?
– podpowiedziała jej przyjaciółka i menadżerka zarazem – Lisa Markins.

Blondwłosa pisarka zmarszczyła groźnie brwi i spuściwszy na nos słoneczne okulary, spojrzała nieprzyjemnie na kobietę obok.

- A może ty pójdziesz wykreować jakiś nowy supertalent, a nie wyciskać soki ze starego próchna? – odburknęła.
- Jak na stare próchno, to się nieźle trzymasz, więc na litość mnie nie bierz. Wolałabym raczej zadbać o wykreowane już talenty niż szukać nowych.
- I dlatego mnie ciągle nawiedzasz?
- Między innymi. Lubię twoje patio, a twoja służąca robi świetną Margarittę.
- Musze ją zwolnić...
- Nie. Musisz się za siebie wziąć.
- Niby jak? Sama widziałaś, że straciłam wenę. Nawet jak 2 dni spędzę nad jedną stroną, to wychodzi sieczka, a nie powieść. Nie mam pomysłu.
- To go poszukaj!
Lisa nie dawała za wygraną – Straciłaś wenę, bo się zacięłaś. To zdarza się każdemu artyście. I większość z tego wychodzi. Kwestia znaleźć przyczynę... Tobie pewnie brakuje chłopa!
- Ekhm. Wiesz dobrze, że ostatniego pogoniłam tydzień temu. Byłam już z biznesmenem, rockmanem, aktorem, poetą, a ostatnio nawet modelem...
- ... który był bardziej zniewieściały niż my razem wzięte. No dobra, może nie chodzi o faceta, a o inna blokadę. Kiedy ostatnio gadałaś z rodzicami?
- Koło świąt.
- A widzisz, za rzadko z nimi rozmawiasz. Może polecisz na tydzień albo dwa do Norwegii?
- Nie chcę.
- Bo...?


Estera zamiast odpowiedzieć od razu, poprawiła okulary i zaczęła nacierać smukłe ciało kremem do opalania.

Bo to by była katorga. Wiem, że moi rodzice wybaczyli mi już dawno, wiem, że jest im mnie szkoda, ale... rodzice Vedela wciąż mieszkają naprzeciw. Wciąż pewnie jest ten cień w oczach jego matki, cień, który mówi mi: Nigdy ci nie wybaczę. Nigdy ci nie wybaczę śmierci mego syna. A wszystko przez to, że to był mój pomysł. Vedel zabrał mnie na spływ pontonem, mimo że miałam nogę w gipsie, mimo że sam ledwo się na tym znał. Chciał spełnić moje życzenie i przypłacił to życiem. Widziałam jak tonie, widziałam jak prąd znosi go do wodospadu, a ja nie mogłam nic zrobić. Ze złamaną nogą nie byłam w stanie nawet utrzymać się na powierzchni wody, a co dopiero pływać. Siedziałam w pontonie i patrzyłam, jak mój chłopak zmierza ku śmierci. I choć z całego serca pragnęłam go uratować, pragnęłam, bym to ja była na jego miejscu, żeby tylko jego ocalić... Na próżno. Bezsilność jest wpisana w...”

- Ziemia wzywa Esterę, Ziemia wzywa Esterę! – Lisa dopomniała się uwagi – Dlaczego to niby nie możesz odwiedzić swoich rodziców?
- Teraz jadą na wycieczkę do Danii, nie będzie ich. Jakbym miała jechać, to dopiero za miesiąc.
- To może i ty gdzieś pojedziesz? Odpoczniesz nieco od zgiełku i cywilizacji... Kto wie czy twoje natchnienie nie czai się gdzieś w mrocznych lasach, albo na szczytach górskich?
- W sumie... kto wie... Może faktycznie powinnam się gdzieś wybrać.


***


Lakeside

... I tak trafiła do Lakeside – miasteczka na krańcu świata.

Gdyby nie słynny anioł, można by uznać, że jest to miejsce zupełnie opuszczone przez Boga. Cicha osada, gdzie wszyscy się znali, a dzieciaki nazywały „ciociami” i „wujkami” sąsiadów, bo i częstokroć było między nimi pokrewieństwo, bynajmniej nie zasługiwała na nazwę kurortu turystycznego. Niemniej to o tym miejscu pomyślała Estera Lind od razu, gdy zdecydowała się na „urlop” od świata mediów i słonecznej, ale zbyt głośnej Kalifornii.

Była tu przed... kilkoma laty, na wycieczce. Wtedy wszyscy turyście – głównie młode gwiazdki i biznesmeni byli strasznie rozczarowani – żadnych sklepów z pamiątkami, aquaparku, spa, a gry w jedynym salonie gier zdawały się pochodzić z epoki przedpotopowej.
Lecz mimo rozczarowania, po kilku dniach pobytu zaczęli lubić to miejsce – doceniać walory natury jak górskie potoki, mroczne lasy, no i tajemnicze jezioro... Gdzieś zniknęły antypatie, podział na lepszych i gorszych... często siedzieli wszyscy razem, stłoczeni w jednym pokoju, a jedna osoba opowiadała mrożące krew w żyłach opowieści o żywych trupach z jeziora czy krwawej pustelniczce... Tutaj właśnie Estera opowiedziała pierwszą, okrojoną wersje Nocy Kupały – opowieści, która potem stała się bestsellerem.
Czy i teraz znajdzie natchnienie?

Kiedy wreszcie wypakowała swoje rzeczy w przytulnym pokoiku pensjonatu pani Abrams, podeszła do okna, by popatrzeć na przykryte mgłą jezioro. Mleczna pokrywa całkiem przysłaniała taflę, ukrywała skutecznie tajemnicze wspomnienia tego miejsca... Nie chodziło tylko o topielców, którzy przecież zdarzają się co roku niemal przy każdym większym zbiorniku wodnym. Kobieta miała raczej na myśli dzieci, które tworzyły niezliczone, dziwne historie rodem z Archiwum X i powtarzały je innym tak długo, aż same w nie wierzyły... chodziło jej też o kochanków, którzy nieraz zachodzili na brzeg jeziora, by tu przy szumie wody ich ciała mogły połączyć się w jedno... By mogli dać sobie odrobinę naturalnej magii.

Westchnienie smutku wyrwało się z jej piersi. Sama miała tego typu wspomnienie na swoim koncie. Wspomnienie kochanka, który ukoił nieco jej ból po stracie narzeczonego, lecz... zniknął, wciąż piekło, choć jego rysy już dawno rozpłynęły się w pamięci. Dlaczego zniknął bez pożegnania? Zapewne znudził się skupioną na sobie pseudo-artystką. Z perspektywy czasu nawet mu się nie dziwiła i tylko o jedno miała żal... że nie wyjawił jej swego imienia.

Opatulona w jesienny płaszcz zeszła po drewnianych schodkach, kierując się do wyjścia z pensjonatu.

- Widzę, że panienka wybiera się na spacer... – zagadnęła ją Beatrice Abrams, wychylając się zza blatu recepcji.

Estera przystanęła. Nie bardzo miała ochotę teraz na rozmowy z kimkolwiek, ale trudno byłoby złamać serce tej przeuroczej staruszce.

- Tak, chciałam zobaczyć z bliska jezioro i zrobić małe zakupy.
- No i bardzo dobrze, nie ma co siedzieć w pokoju, choć mam nadzieję, że się panience podoba...
- Tak, jest bardzo przytulny. Dziękuję.
- Ależ nie ma za co. A wzięła panienka z sobą parasol?
- Nie, ja...
- Oj, to proszę wziąć, bo zaraz pewnie będzie padać. Chmury ciężkie idą od zachodu. Proszę, weź kochaniutka parasolkę mojej wnuczki...
– rzekła kobieta i z uśmiechem na twarzy wyjęła spod stołu rzecz, przez która Estera omal nie wybuchła śmiechem.


- Nie, nie trzeba, naprawdę... – próbowała się bronić, lecz mina staruszki wyraźnie mówiła jej, że to może przeważyć o ich przyjaznych stosunkach.
- Weź, weź. Jest taka milutka... No, weź skarbie...

„Aż za milutka.”

Poddając się czarowi starszej pani, pisarka ugięła się i przyjęła różowe cudo. Na szczęście po złożeniu – nie wyglądało tak źle, a Estera obiecała sobie, że otworzy parasolkę dopiero, gdyby deszcz miał lać się potokami.

Wyszła, zatrzaskując za sobą dębowe drzwi.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline