Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2009, 17:07   #5
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
- Niii...ni... ni... - z zadumy wyrwał go własny głos. To były omamy czy sen? Na jawie? Wpierw jakaś ciemna sala i nagle blask oślepiający oczy. Blask czystego nieba, blask słońca. Dziwnie. Wzdrygnął się przypominając se co przedstawiała wizja która zniknęła przed chwilą. Krasnolud nie lubił czarnych ptaszysk. Najgorsze to te kruki. A ten, na święte imię Zapomnianej Panienki, jeszcze gadał. O zgrozo.
Kall'eh rozejrzał się trochę, niewiele, bo i niewiele widział. Zborze rosło tu dorodne, zatem było tylko trochę niższe od dwarfa. Wsłuchał się zatem w mowę przyrody. Szum wiatru, szelest liści i traw, szmer lasu. Brzdęk stali.. Brzdęk stali? Odgłosy walki, krzyk. Potem cisza. Nawet nie próbował zachodzić w głowę co to było. Ruszył przed siebie, ścieżką której nie było tam przed chwilą, a teraz jest.

Gdy ujrzał budynek z żółtym znakiem prawie nie dowierzał własnym oczom. Oto on, staje na przeciw karczmy. Karczmy aż zachęcającej aby tam zajrzeć. Gorzej niż brak towarzystwa doskwierał mu brak napitku. Piffko śniło mu się już 3 noc z rzędu. Nie zwlekał długo z wejściem. Prawie biegnąc wczłapał się po schodach i złapał za klamkę.

Wszedł do środka. Spodziewał się wiejskiej speluny. Z klepiskiem zamiast podłogi. Z kawałkami rozbitych kufli i dzbanów plączącymi się pod nogami. Z urżniętymi pijakami śpiącymi w przyciemnionych kontach sali. Z obrywającym się sufitem i jego kawałkami spadającymi na głowę. Zatem to co ujrzały jego oczy zmusiło go do ich przetarcia. Oheblowane stoły, czysta podłoga, normalnie wyglądający goście. No może, ten zielony nie wygląda na normalnego ale przynajmniej nie zwraca pod stół i siedzi o własnych siłach. Zatem najlepsza karczma odkąd skończył setkę.


Stał w drzwiach niewysoki, lekko ponad meterek. Po budowie odrazu widać, że dwarf. Barczysty i brodaty. Znoszone buciska i tak samo wyglądające spodnie wspominały dalekie wędrówki. Kusza przytroczona do pleców. I topór przy pasie. Topór wyglądający dziwnie. Jakby z kości zrobiony. Kaptur nasunięty na łysą głowę dodawał mu komiczności.
Kall'eh przyglądał się karczmie, po czym tupnął butami, żeby je otrzepać, poprawił się w pasie, strzepał rękawy, zatarł ręce i ruszył do baru. Gdy już dostał swoje piffo odwróci się i ruszył do trójki siedzącej przy stole. Skoro mieli być tu inni Tacy Jak On, to w takim razie to najpewniej ci.

- Witojcie - Spojrzał po kolei na każdego. Duży zielony, elf, drow, duży zielony. - Długich dni i przyjemnych nocy. - niemal wyrecytował.
- Panowie łod kruka? - Powiedział i nie czekając na zaproszenie usiadł przy stole. Złapał dwiema rękoma za kufel i przechylił. Trwało to trochę ale odstawił wreszcie prawie pusty kufel, beknął i ...przedstawił się.
- Kall'eh jestym. - ...przedstawił się. - Wicie ło co tu biega we wtym wszystkim? - Uśmiechnięty, machający żwawo nogami przyglądał się z kompanom.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline