Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2009, 15:58   #5
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Mężczyzna nie miał już sił. To już koniec - pomyślał i opuścił głowę na lewy bark dysząc ciężko. Nie miał ochoty już uciekać, zwłaszcza po ciemku. Ciemność była tym, co przerażało go najbardziej. Uciekając co chwila patrzył przez ramię w każdy zaułek czy przypadkiem nie czai się tam na niego jeden z prześladowców, dlatego też dobiegł do starej latarni i zapalił światło by choć w ostatnich chwilach swojego życia czuć się pewnie. Po chwili Osian usłyszał jakiś chrzęst, spojrzał w górę, na dach jednej z kamienic, na którym siedział szary kot. Parszywy gnój! Gdybym tylko ja umiał tak skakać po dachach - mruknął mężczyzna i zwrócił głowę z powrotem w kierunku, z którego przybiegł. Z ciemności wyłaniała się przed nim wysoka postać w szarym płaszczu i kapeluszu. Postać szła powoli, jak gdyby delektując się chwilą, stukot eleganckich Oxfordów wypełniał całą uliczkę. Osian miał ochotę narobić w gacie, ale sam nie wiedząc dlaczego, powstrzymywał się. Gdy wysoki mężczyzna w płaszczu podszedł na odległość metra do siedzącej pod latarnią, niczym zbity pies sylwetki, rzucił ozięble:
-No...i na co tyle wysiłku na ucieczkę, jak i tak zamierzałeś sobie tutaj przycupnąć pod latarenką?
Osian cały się trząsł ze strachu, czuł jak po jego szyi spływa zimny pot wpadając za kołnierz i dalej plecami w dół. Oprawca odsłonił poły płaszcza i wyciągnął zzań Tommy guna.
- Chwileczkę! - jęknął błagalnie Osian - możesz mi to chociaż wytłumaczyć?
Mężczyzna przykucnął przy Osianie, tak, że ten mógł zobaczyć jego szpetną twarz oprycha.
Wszystko co mogę ci powiedzieć... - przerwał na chwilę mężczyzna - wszystko co mogę ci powiedzieć to to, że nie jest to nic osobistego. Czysty interes.
- Zaraz...jak to? Przecież płaciłem... - wypowiadając te słowa Osian dostrzegł jak mężczyzna w kapeluszu wstaje i celuje swoją broń prosto w niego, podjął więc tonem jeszcze bardziej przejmującym i jeszcze bardziej błagalnym - płaciłem haracz, przysięgam! Ja nigdy nie... - w tym momencie jego słowa przerwała długa seria z automatu. Jego ciało miotane było kulami niczym szmaciana lalka. Niemal całe usiane było dziurami po kulach, z których już po chwili zaczęła sączyć się ciemnoczerwona ciecz.
Oczy Osiana zaszły mgłą a z ust wydobyło się jeszcze tylko jedno słowo, wypowiedziane tonem na wpół żywego człowieka: Chryste....
Oprawca w kapeluszu stał jeszcze chwilę ze swoim Tommy gunem...z jego lufy wydobywała się delikatna smuga dymu, która niczym życie Osiana w mgnieniu oka rozpłynęła się w powietrzu...
***
Wraz z nadejściem poranka, nadeszła wiadomość do Dona Ceri. W bramie do jego posiadłości stał listonosz trzymając podłużną paczkę. Jeden z synów Dona, Paul Ceri, podszedł do listonosza i zabrał zawiniątko, kierując się do domu. Pospiesznie wszedł schodami na górę i skierował się bezpośrednio do gabinetu ojca, pchnął kulistą klamkę i rzekł do siedzącego przy biurku Dona:
- Patrz co nam przynieśli, Pop!
Don podniósł nieznacznie głowę i zaciągnął się mocno papierosem:
- Rodzina Pierro domaga się, jak widzę, pogorszenia stosunków między nami.
Don wstał i podszedł do syna, delikatnie zabrawszy od niego paczkę. Mimo, iż obaj doskonale wiedzieli co znajdą wewnątrz zawiniątka, Don położył je na biurku i począł odwijać szary papier. W środku znajdował się biały fartuch należący z pewnością do piekarza, a w nim zawinięte dwie martwe ryby...
 
Ra6nar jest offline