Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2009, 23:33   #6
Sulfur
 
Sulfur's Avatar
 
Reputacja: 1 Sulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumny
Łzy żalu obficie kapały powiększając gorzką zawartość wód przydrożnej kałuży. Nie chciała mieć do czynienia z tym absurdem, nie chciała patrzeć na ten świat niszczący się sam z siebie, ot tak, dla zabawy. Płakała tęskniąc za życiem. Tym prawdziwym, Gdzieś Tam, a nie złudnym mirażem, kupą sztucznego szczęścia, które zmuszona była właśnie oglądać.

Krew strużką cieknąca po kształtnym udzie zabarwiła cienką koszulkę, po czym swoim wolnym nurtem, przecierając sobie szlak wśród pyłów zalegających grubo skórę zdążała ku dołowi, zamierzała zmieszać się z codziennością i normalnością. Ona, anielska cząstka, boska doskonałość, biegnąca na spotkanie brudowi jednego z nic nie znaczących wymiarów.

Powiał wiatr. Przytargał ze sobą odór spalenizny i prochu. Duszne powietrze dusiło, przyprawiało o zawroty głowy. Gdzieś z daleka znowu ten sam, przeciągły terkot silnika metalowego ptaka, teraz już ledwo odcinający się na tle nieustających, coraz liczniejszych wybuchów. Straciła jakąkolwiek nadzieję.

- Kochana, Maliliel, nie poddawaj się, walcz! Nie zbłądź w labiryncie nicości i człowieczeństwa, pamiętaj o Nas! - ponad cały harmider wzniósł się melodyjny śpiew. - Nie lękaj się, masz w sobie wystarczającą moc, żeby się stamtąd wyrwać. Wznieś ręce, dziecko i chwal me imię!

Głos, który od siebie odsunęła i odrzuciła powrócił ze zdwojoną mocą tchnąc życiem i spokojem. To całe otaczające ją piekło stało się nie tak znowu straszne, w klatce zbudowanej z ciemnych brył wieżowców zauważyła nagle wyjście: malutką, jaśniejącą radością szparę.

Podniosła się na nowo mocząc stopy w brudnej kałuży i wyciągnęła przed siebie ręce.

- O Iliel, matko najdroższa. Tyś życia początek i nasza nadzieja jedyna. Nie wzgardzaj mą prośbą w potrzebie, ale racz jej wysłuchać i pomóc swej córce ukochanej, gdy błaganie rzewne zanosi do ciebie! - pełnym szczęścia głosem, nie pasującym zupełnie do ognia i zniszczenia ścielącego się na ulicach miasta, zawołała delikatnie poruszając swymi nieupierzonymi jeszcze dokładnie skrzydełkami. Oczy jej zalśniły niewinność, twarz wygładziła się rozsiewając wkoło aurę spokoju. Dziewczyna unosiła się delikatnie nad drgającą powierzchnią brunatno-szarej kałuży, wyprężała się, wciąż gestykulując dłońmi i cicho szepcząc.

- Proszę pani! Proszę pani! - ciągnący się dziwnie męski głos dobiegł jej uszu. - Niech pani ucieka! To wszystko zaraz wybuchnie! Proszę pani!

Nie słuchała. Było jej dobrze. Skąpana w nie mającym źródła, złocistym blasku, coraz szerzej rozwierając usta, coraz głośniej wymawiając poszczególne sylaby wołała:

- Iliel, Iliel, Iliel!

Pomiędzy wnętrzem jej zbliżonych do siebie dłoni coś niespokojnie drgnęło, błysnęło i rozjarzyło się zalewając rozdzieraną wybuchami uliczkę w niecodziennej poświacie. Niewyraźna pieśń, z początkowego nieznacznego szmeru, rozkwitła tysiącem najcudniejszych dźwięków i poniosła się ponad hukiem wystrzałów. Świetlista kula tchnąc oddechem Lepszych Światów rosła.

- Iliel...
 
Sulfur jest offline