Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2009, 18:53   #3
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację


Jeanne Boileau
obudziła się wraz z pierwszymi promieniami słońca, ale była to zbyt wczesna pora by wygrzebywać się z miękkiej pościeli. Poprawiła poduszkę, przykryła się szczelniej kołdrą i zapadłą w drzemkę. Ponownie obudziło ją ćwierkanie ptaków bijących się o jakiegoś robaczka na pobliskim drzewie. Jeanne Przeciągnęła się i przez chwilę leżała podziwiając promienie słońca przebijające się przez korony drzew.

Kobieta wstała i ruszyła najpierw do łazienki. Po kilku minutach wciągała już na siebie leginsy i obszerny, niebieski sweter. W tym momencie mały Esme zorientował się już, że jego pani wstała i zaczął biegać uparcie wokół jej nóg. Jeanne nie zwracając na to dużej uwagi upięła włosy klamrą, tak jak robiła to co rano, wzięła kilak łyków wody, nasunęła na stopy wygodne buty i wyszła z domu.



Wzięła Esme za sobą by zrobił to co musi zrobić każdy pies rano, pochodziła z nim chwilę, po czym odstawiła go do domu gdzie nalała mu na razie trochę wody, po czym ponownie wyszła z domu zamykając za sobą drzwi.

Ruszyła żwawym krokiem do małej szopy zaraz przy domu. Tam czekał już na nią stary rower, który pomimo swoich kilku lat, nadal świetnie się trzymał, wystarczyło tylko co jakiś czas oddać go znajomemu by podreperował to i tamto. Jeanne wsiadła na niego i ruszyła w stronę centrum miasta.

Po drodze można było podziwiać piękne widoki. O tej porze roku liście już powoli spadały z drzew, a ich różne kolory pięknie mieniły się w słońcu. Jeszcze piękniej w owym słońcu mieniły się fale w zatoce - Jeanne miała szczęście, że jej domek znajdował się prawie nad wodą i w dodatku otoczony był drzewami z dwóch stron. Droga do centrum na rowerze to tylko kilkanaście minut, ale kiedy kobieta dotarła do Main Street skierowała się w boczne uliczki.

Najpierw odwiedziła piekarza Billa. Kupiła od niego 3 świeże, pachnące bułki oraz chleb. Jak zwykle wymienili się uprzejmościami i chwilę porozmawiali. Następnie Jeanne udała się do małego warzywnego sklepiku, gdzie można było zaopatrzyć się w dorodne, smaczne owoce i warzywa. Już po tej wizycie jej koszyk przy rowerze był pełny, a zajechała jeszcze do rzeźnika, w końcu trzeba zrobić coś na obiad. I kupić jakieś smakołyki dla Esme.

Nadal to tu, to tam słychać było szepty, a czasem i głośniejsze rozmowy odnośnie pana Grima. Niektórzy uważają, ze nie żyje, inni, że wszystko zaaranżował. Ile mieszkańców, tyle opinii. Jeanne osobiście wolała nie mówić nic na głos. Trochę się bała, to chyba pierwszy taki przypadek w Escape od kiedy kupiła tu domek. A jesli ktoś poluje na sławnych ludzi? No, może ona nie była bardzo sławna, ale też zwykłym szaraczkiem nie była.

Wolała się otrząsnąć z tych myśli. Ruszyła szybciej rowerem kierując się do domu, pies pewnie już nieźle zgłodniał a i ona miała ochotę na bułkę z dżemem.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 24-02-2009 o 18:56.
Redone jest offline