Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2009, 15:59   #2
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Powóz zawiózł go szybko do niewielkiej rezydencji jaką miał w centrum Londynu przy Park Lane. Budynek może i nie był okazały, ale miał tę niewątpliwą zaletę, że jego okna wychodziły na zielone korony drzew parku, co czasami pozwalało zapominać, że jest się w mieście.

Lord Lexinton wyciągnął z kieszonki kamizelki złoty zegarek i sprawdził, która jest godzina. Do przedstawienia w Covent Garden pozostało wystarczająco dużo czasu, by zadbać o toaletę i zjeść w spokoju lekką kolację.

Jako miłośnik opery zarezerwował sobie lożę na cały sezon, by w spokoju i dyskretnie cieszyć się muzyką i śpiewem. Dziś wieczorem miano wystawiać „Don Pasquale” Dionizettiego w aranżacji jakiej jeszcze nie widział.

Na pół godziny przed przedstawieniem zjawił się w operze, by samotnie zająć miejsce w loży. Był to jedyny sposób, by uniknąć całego tego towarzyskiego cyrku. Życie towarzyskie było czasami nieznośnie męczące.

Ku jego radości przedstawienie, było naprawdę znakomite. Szczególnie miłym dla jego ucha był głos Noriny, którą jak sprawdził w programie odgrywała Olimpia Emmanuella Grisi.

Dziewczyna miała świetny głos zdaniem Jamesa. znacznie przyjemniejszy w barwie niż jej sławna siostra nie mówiąc już o urodzie.

Po dyskretnym wymknięciu się z opery będąc już w domu przywołał starego lokaja.

- John bądź tak dobry i jutro rano pójdź do kwiaciarki Pani Owen i zamów kosz białych lilii, hiacyntów i irysów. Zawieziesz go do Covent Garden dla panny Olimpia Emmanuelli Grisi. Upewnij się też, by na bileciku były napisane złotym atramentem dwie litery L. Miejmy nadzieję, że taka lapidarność wzbudzi zainteresowanie panny Olimpii.

Nazajutrz w piątek postanowił opuścić Londyn i udać się do pobliskiego Sutton, by sprawdzić jak przebiegają prace nad syntetyczną chininą. Jednak pomimo pewnych postępów, efekty były dalekie od zadowalających.

Powrócił do rezydencji przy Park Lane w sobotę wczesnym popołudniem. Na szczęście w szafach miał tyle strojów, że nie musiał się martwić o ubiór. Połowy z tych wszystkich fraków nie zdążył w ogóle jeszcze założyć. Zwykł był zamawiać po kilka strojów na raz. Szczególnie wieczorowych. Sposób jaki stosowała jego ojciec, a pozwalający zaoszczędzić mnóstwo biegania przed takimi właśnie balami na jaki był zaproszony.

Cała niedogodność polegała na tym, że należało je zamawiać mniej więcej raz na kwartał, by być na bieżąco z londyńską modą. Z resztą jak znał życie na balu u Wellingtona, któryś z książąt pewnie pojawi się z dłuższymi, czy krótszymi połami, albo z szerszymi niż dotąd spodniami i całą zawartość szafy znów trzeba będzie wymienić.

Wybrał klasyczny zestaw. Grafitowy frak z aksamitnymi połami, białą szamerowaną srebrem kamizelkę, białe spodnie ze srebrnymi lampasami i ciemnozieloną chustę pod szyję. Z biżuterii postanowił wziąć jedynie brylantową szpilę do chusty i srebrny zegarek.

W sumie Lord Lexinton nie przepadał za przyjęciami towarzyskimi, rautami i balami, które zwykł nazywać pogardliwie spędami. Uczęszczał na nie okazjonalnie potwornie się przy tym męcząc. Niestety będąc arystokratą po prostu nie mógł nie bywać w towarzystwie, gdyż prowadząc liczne interesa zbyt wiele by stracił na społecznym ostracyzmie. Po za tym komu, jak komu, ale Wellingtonowi się nie odmawiało. Książę od trzydziestu prawie lat był bohaterem narodowym. Zwykł był też nazywać Jamesa „dzieckiem zwycięstwa”, gdyż na skutek zbiegu okoliczności Sutton urodził się w dniu jego historycznego zwycięstwa nad Napoleonem. Zatem nieobecność młodego lorda Lexinton niestety zostałaby dostrzeżona bardzo szybko.

Poruszał się z dużą swobodą w tłumie gości wymieniając zdawkowe przywitania z ludźmi, których znał i starając się tak kierować swymi krokami, by nie trafić na matkę, czy którąś ze starych ciotek, jakie postawiły sobie za punkt honoru czym prędzej go wyswatać, zupełnie ignorując jego zdanie w tym względzie.

Wzrokiem szukał kogoś znajomego z kim mógłby porozmawiać dłużej bez ryzyka, że rozmowa zejdzie na politykę. Niestety dostrzegł go jego wuj Thomas Hamilton, 6. Earl Haddington, zwany Lordem Binningiem i będące jednocześnie Lordem Admiralicji w rządzie Sir Roberta Peela 2 baroneta, z którym właśnie rozmawiał.

- James pozwól do nas na chwilę mój drogi. – zawołał na widok Lexintona.

- Panowie. –
baron skłonił się lekko przed wujem i premierem.

- Lordzie Lexinton. – oddał ukłon Peel.

- Właśnie wymienialiśmy zdanie w sprawie naszej biednej Lucy. – stwierdził zdawkowo lord Binning. Sir Robert i ja jesteśmy podobnego zdania, że dziewczyna znalazła się pod zdecydowanie złym wpływem. James obiecał mi przyjrzeć się tej sprawie Robercie.

- Owszem. – przytaknął Sutton – Jednak nigdzie nie mogę dostrzec Lucy, ani jej ojca.

- Zapewne zjawią się później. – stwierdził enigmatycznie premier. Jakby coś wiedział.

- Najwyraźniej. Wybaczcie Panowie, że Was opuszczę, ale nie zdążyłem się jeszcze przywitać z naszym gospodarzem. – wyłgał się gładko, by pozbyć się towarzystwa.

Szczerze nie cierpiał wuja, a przy Peelu zawsze czuł się nieswojo. Czuł jakby ciągle oceniali jego przydatność do swoich pokręconych spraw.

Wellington był przynajmniej sympatyczny i był jedną z nielicznych osób z londyńskiej socjety, którą Jim lubił.

W duchu obiecywał sobie, że spędzi tu jeszcze godzinkę i jeśli Person się nie pojawi ulotni się do domu. Dziś wieczorem miano mu przysłać z Cambridge odpis pracy profesora Davy’ego o ubocznych skutkach działania morfiny, ponoć wielce ciekawej.

I wtedy właśnie, gdy myślami był już przy cygarze, sherry i lekturze ujrzał znajomą twarz, na której widok musiał zrewidować swoje plany i przyznać, że wieczór zaczął zapowiadać się niezwykle ciekawie.

Nieopodal stała Olimpia Emmanuella Grisi we własnej osobie.
 
Tom Atos jest offline