Reakcja na słowa Wellingtona mogła zaskoczyć. Billy odchylił tylko głowę i roześmiał się, znów unosząc pojemnik z woda ognistą (tym razem salutując łowcy słoni).
Przytyku nie skomentował nawet jednym złym słowem. Są ludzie po których wszystko spływa jak po kaczce. - Nie byłem mr Wellington, dżungla to dla mnie terra incognita, choć byłem w miejscach gdzie byłyby większe szanse że z płaczem wołałbym o powrót do mamy. Nawiasem mówiąc to nie jest zresztą takie głupie, nawet pan nie wie jakie ona robi steki. - znów się roześmiał
- Prawda, Willy? - szturchnął lekko siostrę, ale znów odruchowo rozejrzał się mimo iż wiedział, że Thomasa Rimmela nie ma w salonie. - Też chętnie usłyszałbym coś więcej o miejscu gdzie jedziemy. - oparł się tym razem pokusie zapytania czy można będzie postrzelać do brazylijskich indian. - Zamieniam się w słuch, ...choć na to będziemy mieli cały czas podróży do Rio, a i dużą część ekwipunku lepiej załatwić tam niż targać z Anglii. Jeżeli państwo nie mają nic przeciw, to chciałbym usłyszeć coś czego nie załatwimy w Brazylii... - pociągnął kolejny łyk i wyciągnął fajkę. Przez chwilę macał się po kieszeniach zapewne szukając tytoniu... ale na jego twarzy wykwitła rezygnacja. Przypomniał sobie że zostawił go przy bagażach. - Pana ojciec mr Fawcett... - skierował nienabitą fajką w Briana, przez chwilę wyglądał przekomicznie z fajką w jednej dłoni, a piersiówką w drugiej usiłując przy tym podrapać się w brodę.
- Powiem szczerze... nie poznałem go. Z korespondencji z państwem Rimmel, znajduje go jednak osobą skrupulatną. Nie będę wchodził w sens szukania jakichś zaginionych i legendarnych miast... ważne że zgromadził zapewne jakieś notatki, książki, zapiski, być może mapy na ten temat. - machnął ręką na arkusz trzymany przez Dyotta. - To tylko orientacyjne odzwierciedlenie jego trasy. Część ze zgromadzonych materiałów mr Percy Fawcett wziął pewnie ze sobą, a może tylko samodzielnie stworzone kompendium... co zaś z tym co jest tu? Co zostało po jego przygotowaniach?
Przeciągnął się poprawiając pozycję i schował fajkę obdarzając ją nostalgicznym spojrzeniem. - Też chętnie posłucham jakie małpy biegają tam po drzewach i w jakich godzinach, można załatwić swe potrzeby do rzeki nie narażając się na atak węża. Chętnie posłucham też jaki zastrzyk powinienem dostać pod plecy w jakiej sytuacji - jego twarz znów rozjaśnił cyniczny uśmiech - ale skoro jesteśmy tu, wolałbym na pierwszy ogień wziąć sprawę samego Fawcetta seniora - spojrzał pytająco na Briana.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 03-03-2009 o 11:50.
|