Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2009, 04:31   #6
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny


Raz po raz słońce wychylało się zza szarych chmur, oblewając wnętrze baru oślepiającą jasnością. Raziło w oczy, ale nie dawało ciepła, czuło się w tej bezsilnej manifestacji nadchodzącą jesień. Za szybami lokalu leniwie przesuwały się ociężałe pickupy, jakimi zwykli jeździć miejscowi. Czas zdawał się zatrzymać w miejscu, a jedynym wyznacznikiem jego ruchu były kolejne opróżniane przez gości filiżanki pełne aromatycznej, czarnej kawy. Nikt się nie spieszył nie miał do czego. Nawet ostro brzmiące dźwięki harmonijki dobiegające z szafy grającej nie były w stanie pobudzić zasiedziałych u Pebody'ego gości. Codzienność o ponurej twarzy siedziała w tej knajpie naprzeciwko donośnie ziewającej Nudy.. Cichy zakątek... Taaa żebyś wiedział! Leniwe myśli i z rzadka przerywane milczenie. Słowa są nie potrzebne, męczące...

Ci obcy samym swoim przybyciem zakłócali wzór. Najpierw ta kobieta włączyła tą krzykliwą muzykę, a teraz czarny przerwał milczenie zadając jakieś głupie pytania. Ten jego głos... Czy to możliwe, żeby ktoś miał tak irytujący głos? Większość ludzi zwróciła zirytowane spojrzenie na murzyna. Co on sobie wyobraża... Dobry boże to, że daliśmy im prawa nie znaczy jeszcze, że mogą przeszkadzać spokojnym ludziom...

W jednej chwili o wszystkim jednak zapomniano, gdy wszystko przerwało donośne trzaśnięcie wejściowych drzwi. Garry Oldsmith szybkim krokiem podszedł do stolika zajmowanego przez szeryfa. Twarz miał purpurową, cholera wie czy od zmęczenia czy z jakiegoś innego powodu. W rękach miętosił swoją czapkę, najwidoczniej zupełnie nie będąc tego świadomym.
- Duke chyba powinieneś tam iść... - Wydukał, nachylając się nad szeryfem.




[MEDIA]http://boxstr.com/files/4947823_njnsi/True%20Blood%20Theme%20-%20Bad%20Things%20-%20Jace%20Everett.mp3[/MEDIA]

Rower powoli sunął uliczkami miasta. Jedno skrzyżowanie za drugim. Wysiłek dawał dziwną radość. Pot powoli oblewał całe ciało, zamontowany przy kierownicy dzwonek co raz pobrzękiwał na nierównościach, a zakupy zdawało się, że chciały...

Był szybki, o dobry Jezu, jak bardzo był szybki. Było tak jak mu obiecał. Było bosko!

...wyskoczyć z koszyka umieszczonego przy kierownicy. Kilka krotnie musiała się zatrzymać, żeby poprawić niesforne pomarańcze. A potem dalej w drogę. Do domu było może i daleko, ale trochę wysiłku przecież dobrze jej zrobi, poprawi apetyt i sen. Jeszcze tylko kilka przecznic i będzie mogła skręcić na dróżkę prowadzącą do jej małego...

Wskaźnik powoli zbliżał się do magicznej siedemdziesiątki. Radio grało tak jak lubił szybko i głośno. Silnik wył, opętańczo, a wszystko wokół zdawało się rozmywać. To jest właśnie rock and roll! Był wielki, rządził, był...

...domu. A teraz zjazd - Main Street spływało tu betonową kaskadą wprost do połyskującej w dole zatoki. Może dać odpocząć nogom i pozwolić rowerowi przyspieszyć. Poczuła chłód gdy pęd powietrza przemknął po spoconych plecał, świst powietrza na chwilę zagłuszył wszystko inne, a potem usłyszała...

Królem szos! Tak! Obiecał mu to, obiecał mówił prawdę. Ci wszyscy idioci ze szkoły się przekonają, że nie jest jakimś tam frajerem! Zobaczą... Jezu wybiegł... nie zdążę, nieee zdążę Jezu...

...pisk opon. Wielki, czerwony, rozmazany w pędzie kształt wirował po ulicy w szaleńczym tańcu. Wyrwane spod panowania kierowcy cielsko samochodu gnało na jej spotkanie. Wszystko zdawało się zwolnić lecz mimo to nie była w stanie poruszyć się na tyle szybko by uniknąć tego co wiedziała, że nastąpi. Nie poczuła tego. Dziwne... Było tylko szarpnięcie. Grzechot upadającego roweru i huk uderzenia. Tuż obok niej zatrzymał się ten samochód. Wpadł na słup. Słońce odbijało się od jego chromowanych, tylnych lamp. Błysk zdawał się przyciągać jej spojrzenie, nie mogła odwrócić wzroku. Nic nie mogła. Asfalt był chropowaty, czuła go pod policzkiem. Pomarańcze... Musiały się rozsypać... Blask słońca w odbiciu chromowanej stali nie dawał jej spokoju. Zdawał się pożerać wszystko wokół, wypełniać, rozrastać, rozrastać... stać...



Było ciemno. Fale cicho szeleściły, ocierając się o kamienisty brzeg. Cisza. Umilkło wszystko. I wtedy zobaczyła chłopca. Rozglądał się w koło wyraźnie zdezorientowany. Miał może siedem albo osiem lat. Jasne włosy w nieładzie, intensywnie błękitne oczy i mnóstwo piegów na twarzy.

- Nie widziała pani mojej piłki? - Zapytał niepewnym głosem. - Zgubiłem ją...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 03-03-2009 o 09:43.
Avaron jest offline