Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2009, 19:40   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gospoda nie przedstawiała sobą nic specjalnego.
Przez okna, których pewnie od chwili zbudowania gospody nikt nie raczył umyć, promienie słońca przebijały się z trudem.
Najważniejszy element wystroju, długi szynkwas, obity był ocynkowaną, poplamioną tu i ówdzie, blachą. Wiszące za nim na ścianie rzędy półek wbrew tradycjom świeciły pustkami, jeśli nie liczyć paru kufli i dwóch oliwnych lamp. Widocznie nikomu nie opłacało się wozić tu butelek.
Na szynkwasie, tuż przy ścianie, stał, wyraźnie gryzący się z otoczeniem, samotny, nieco podeschnięty kwiatek.
Resztę sali zajmowało kilka stołów ponadgryzanych zębem czasu i ostrzami noży klientów. Stołki, ławy i krzesła, z których dwa straciły oparcia nie wiedzieć kiedy, nie ustępowały wiekiem i stanem 'zdrowia' wspomnianym wcześniej stołom.
Podłoga z kiepsko heblowanych desek miotłę widziała pewnie tydzień temu.
Schody wiodące na piętro straciły fragment poręczy. Ubytek został naprawiony dużo jaśniejszym kawałkiem drewna.
Na zbudowanym z polnych kamieni kominku można było chyba upiec całego świniaka. W tej chwili wesoło płonęły tam grube polana, od czasu do czasu pryskające iskrami i rozsiewające przyjemne ciepło.
Z drzwi prowadzących najwyraźniej do kuchni płynęły całkiem smakowite zapachy...

Ekhard Weber siedział przy jednym ze stołów. Przed nim stała miska zawierająca wspomnienie po jajecznicy na boczku oraz pusty kufel.
Spokojna mina nie zdradzała nurtującego go niepokoju.
Szanse na powrót do tak zwanej cywilizacji znacznie zmalały. Spędzić zimę w takim miejscu? Oj, raczej nie było to zbyt ciekawe.
Co miał tu robić? Czekać, aż w sakiewce ukaże się dno? W gospodzie czekałoby go to po kilku dniach. Skorzystać z zaproszenia tego całego "W rzyci cię mam" Snogara?
Jak na razie Ekhard nie był zainteresowany szukaniem mitycznego skarbu. Jeden niedawno znalazł wraz kompanami. I guzik z tego wszyscy mieli.
Jeśli chodziło o ten sam skarb, to mógł tam wszystkich zaprowadzić. W zamian za pewną rekompensatę związaną ze stratą jego czasu. W żadnym wypadku za procent. Dawno temu nauczył się, że dowolny procent od zera daje zero.
Chociaż może akurat chodzi o inne miejsce. Ktoś wspomniał o grobowcu...

Rozejrzał się dokoła.
Niziołek, jeden z bohaterów wczorajszej awantury, jak on tam miał na imię... Dankan... przywoływał właśnie do stołu swego wybawiciela. Ciekawe - chciał dziękować Kurtowi, czy też zapewnić sobie wsparcie na przyszłość...
Osobiście nie przepadał za kanciarzami, ale ich tolerował... dopóki nie usiłowali dobrać się do jego sakiewki.
Przeniósł wzrok na kobietę zamawiającą jedzenie. Bez wątpienia mieli akurat taki sam gust, jeśli chodzi o potrawy. I, sądząc z jej słów, ona również interesowała się skarbem. Chociaż słowo 'również' pewnie było nieco przesadzone... Jak na razie skarb Fregara niewiele go interesował.

Spojrzał na odwróconą do niego plecami kolejną kobietę. Długowłosą brunetkę o lekko kręcących się włosach.
Gdyby w tej całej faktorii było więcej interesujących pań, może nawet warto by było spędzić tu zimę. I nastawić się na to poszukiwanie... Zaliczka plus udział w zyskach...


Kobieta, której akurat się przyglądał odwróciła się nagle, spoglądając w jego stronę.
Ekhard przywołał na usta uprzejmy uśmiech, a potem uniósł się lekko i ukłonił.
Cóż. Nie da się ukryć, że lubił niebieskookie brunetki. Zdecydowanie bardziej, niż rude, przez które ciągle popadał w rożne tarapaty, w dodatku zwykle wbrew swej woli.

Po chwili Ekhard wstał i ruszył w stronę szynkwasu.
Teraz można było mu się przyjrzeć dokładniej. Był wysoki i dość szczupły. Długie, ciemno blond włosy, choć czyste, dość dawno nie widziały fryzjera.
Jak na w miarę spokojną gospodę Ekhard był może przesadnie uzbrojony. Zbroja kolcza, miecz, lewak...
Przechodząc obok stołu, przy który siedziała brunetka, zatrzymał się na moment.

- Ekhard Weber - przedstawił się. - Przepraszam, za to natrętne przyglądanie się.

Uśmiechnął się jeszcze raz.
 
Kerm jest offline