Dankan gdy kupował śniadanie wydawał swoje prawie ostatnie pieniądze. Jednak było to prawdopodobnie najbardziej oddalone miejsce do jakiego niziołek mógłby dotrzeć… Tutaj nie powinni go znaleść, dlatego powinien zadbać o dobry kontakt z ludźmi w tej Faktorii. Gdy postawił na stole przy ścianie dzban piwa i jajecznica Kurt Flahert właśnie wchodził do Sali. Niziołek pomachał ręką i powiedział : - Panie Flucher ,szanowny panie ! Proszę przysiąść się do mnie. Winienem jestem podziękowanie, no i poczęstunek. - I szerokim gestem wskazał stół z ze stojąca na nim misa jajecznicy i dzbanem piwa.
Kiedy człowiek podchodził do stołu pomacał w swojej kieszeni w poszukiwaniu pieniędzy… -Nie wiele, gdyż tylko 1 srebrnik… Trzeba będzie „dorobić” na przejezdnych. Ta kobieta… Lizzie, z nią też trzeba się zapoznać. Wygląda na kobietę w „fachu”. Gdzie ona teraz siedzi… A! Jest, siedzi tam przy stoliku zupełnie sama, i w dodatku patrzy się na tych mężczyzn przy ladzie… Trzeba z nią porozmawiać nie wiem jak daleko jest posunięta w pracy ale będziemy musielieli zachować ostrożność przy naszym „hobby” bo jeśli nas wywalą z osady mam przerąbane…- pomyślał Dankan.
Zimny wiatr zawiał gdy do gospody wszedł jakiś mężczyzna ubrany w skóry zwierząt z włócznią na plecach i mieczem w pochwie. Podszedł do karczmarza i zaczął z nim o czymś rozmawiać, niziołek choć chciał podejść i podsłuchać co w trawie piszczy musiał się powstrzymać gdyż właśnie do stołu podszedł Kurt. - Ahh! Szanowny panie! Proszę usiąść i jeść ile pan potrzebuje. – Dankan wstał i poszedł do Kurta spojrzał się na niego z dołu i powiedział: - Gdyby nie pan ten bandyta pewnie zatłukł by mnie, bardzo dziękuję za pomoc. Proszę się nie krępować i częstować! Ten pan najwyraźniej nie umie przegrywać i chciał mnie okraść! Też mi rzeczy, w innych częściach Imperium byłoby to nie do pomyślenia.
Powiedziawszy to usiadł i poczekał aż Flucher nałoży sobie jedzenie i naleje piwa i sam wlał sobie trochę piwa i nałożył trochę jajecznicy. Skoro musi już tutaj zostać na zimę przynajmniej musi mieć jakiś kolegów, bo inaczej krucho z nim będzie. Obejrzał się pod stół, jego worek nadal tam był. Co za szczęście pomyślał. Spojrzał na jajecznice, nic specjalnego a szkoda... -Może dostane tutaj coś smacznego i sobie to sam ugotuje bo co tutaj dają to obraża wręcz moje imię!- pomyślał dla niziołka - Wie pan pochodzę z Nuln i pracowałem tam jako kucharz i grywaliśmy tam od czasu do czasu w jakieś gry i nigdy z czymś takim się nie spotkałem! Ale zawsze ktoś się znajdzie…
Ostatnio edytowane przez blaz11 : 06-03-2009 o 08:47.
|