Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2009, 22:41   #4
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Francesca w zamyśleniu grzebała w swojej misce. Nie była już głodna, ale nie potrafiła się zmusić do tego by opuścić ciepłą gospodę. Wciąż nie potrafiła się przyzwyczaić do wilgotnego i zimnego klimatu tej części Imperium. Sama myśl o tym, że mogłaby wyjść teraz na dwór sprawiała, że zaczynała szczękać zębami. Zresztą, w tej zabitej deskami dziurze i tak nie miałaby co robić. W myślach przeklinała dzień, w którym postanowiła tutaj przyjechać. Jej fundusze kurczyły się z każdym dniem, a jeśli chciała zostać tu dłużej powinna mieć o wiele cięższą sakiewkę, więc musiała rozejrzeć się za jakimś zarobkiem albo osłem, który ją utrzyma, choć uparcie sobie wmawiała, że posunie się do tego tylko w akcie desperacji.

Szczerze mówiąc, zaczynała żałować, że opuściła południe. Tęskniła za gorącym słońcem Tilei, znajomą mową oraz znanymi obyczajami. Ludzie w Imperium byli zupełnie inni od jej rodaków, często czuła się przy nich dziwnie skrępowana, choć nie należała do osób nieśmiałych. Tęskniła za przestronnymi i jasnymi gospodami, z której każda miała własny niepowtarzalny klimat, gdzie nie musiała się obawiać, że w jej sienniku nagle coś zacznie się ruszać albo z obrzydzeniem stwierdzi, że jajecznica, którą zamówiła, jest zimna albo mdła.

Nie mogła jednak narzekać – gospoda w faktorii miała swoje wady, ale miała też zalety. Główną jej wadą było na pewno lekkie niechlujstwo karczmarza oraz duszne, ciemne wnętrze. Nie czuła się zbyt komfortowo. Jedną z zalet była niezgorsza kuchnia. Była też ośrodkiem wszystkich ciekawych wydarzeń, co było jej niezwykle na rękę. To właśnie tutaj docierali wszyscy przybysze.

Właśnie. „Ci nowi”, jak nazywała ich w myślach, wzbudzali jej niepokój. Szczególnie ta kobieta, najprawdopodobniej jej rodaczka, o ile uszy jej nie myliły… Czego ona tu szukała? Czy była tym za kogo się podaje, a może kimś zupełnie innym? Nie była pewna prawdziwości jej słów…

Albo ten jegomość z naderwanym uchem. Francesca przyglądała mu się cały wczorajszy wieczór i jej czujnym oczom nie umknął fakt, że jego wizerunek pospolitego włóczęgi mocno kontrastuje z dobrymi manierami.

I wreszcie wysoki blondyn, na którego szyi zauważyła srebrny łańcuszek z zawieszonym na nim jakimś znakiem. Kolejny wędrowiec? Nie wydawało jej się. A może to kolejny poszukiwacz krasnoludzkiego skarbu? Być może. Zdążyła już zauważyć, że wiele osób interesowało się tym. Może i ona powinna?

Gwałtownym gestem odsunęła od siebie miskę z niedokończonym posiłkiem i wyprostowała się w krześle. Pomimo, że wzrok utkwiony miała w blacie stołu to starała się wychwycić w tym szumie rozmów jakieś ciekawe informacje…

Nagle poczuła na swoich plecach czyjś wzrok. Odwróciła się, niby to odgarniając długie włosy z ramion. Spojrzała prosto w oczy owego blondyna, o którym przed chwilą myślała. Mężczyzna uśmiechnął się do niej uprzejmie i, ku jej lekkiej konsternacji, uniósł się lekko, po czym ukłonił. Skinęła mu lekko głową, po czym odwróciła się powoli, przeczesując palcami lekko poskręcane włosy.

Przez kilka chwil siedziała wpatrując się w płonący na kominku ogień. Nadchodząca zima sprawiała, że marzyła o tym, by znaleźć się w ojczystym kraju, gdzie zimy były łagodne i o wiele cieplejsze niż późna jesień tutaj. Pozwoliła swoim myślą odpłynąć do domu w Tilei i nawet nie zorientowała się kiedy ktoś do niej podszedł. Na dźwięk obcego głosu uniosła głowę, a w jej niebieskich oczach ukrytych za długimi rzęsami pozostały resztki chwilowego rozmarzenia. Ale po chwili wróciła do rzeczywistości i lekko zmarszczyła łagodne łuki brwi. Miała przed sobą owego wysokiego blondyna, o którym myślała kilka chwil wcześniej. Przez kilka chwil milczenia przyglądała mu się uważnie, jakby oceniając go, po czym uśmiechnęła się ciepło.

- Dobrze, że ograniczył się pan tylko do natrętnego przyglądania się – odpowiedziała w końcu. W jej głosie słychać było mocny tileański akcent. – Jednak nie będę kłamać, że mi to nie pochlebiło, gdyż tak było w istocie. Jestem Francesca Lombardi. Miło mi pana poznać, panie Weber.

Odrzuciła włosy na plecy odsłaniając przy okazji szyję i nieśmiały dekolt koszuli, której jasnobrązowy kolor podkreślał jej ciemną karnację. Uśmiechnęła się do niego, przekrzywiając lekko głowę.

Cóż, trzeba znaleźć sobie jakąś rozrywkę - pomyślała, obserwując uważnie Ekharda. - A może dowiem się czegoś ciekawego?
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)

Ostatnio edytowane przez Penny : 06-03-2009 o 12:25. Powód: Mała korekta interpunkcyjno-graficzna ;)
Penny jest offline