Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2009, 12:30   #413
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Opuścił broń, kiedy mutant padł martwy na ziemię, ale znów ją podniósł gdy uratowany zaczął powoli gramolić się z ziemi. Lepiej, żeby nie musieli go teraz zastrzelić, bo kupa amunicji by poszła na marne. Poza tym, stare przysłowie mówi "wróg twojego wroga..." i tak dalej. Niestety, przysłowia może i są mądrością narodów, ale w tym kraju i tych czasach, wróg twojego wroga to prawdopodobnie jeszcze większy skurwysyn niż myślisz. No cóż, zaraz zobaczymy...

Carver pokazał ręką, żeby człowiek w hawajskiej koszuli do nich przyszedł. Zresztą pewnie wcale nie musiał tego robić - tylko kretyn wolałby w takiej sytuacji dalej stać jak kołek, wystawiony na ostrzał.
- Tylko bez żadnych numerów - powiedział do ich gościa, kiedy ten się zbliżył. Dziadek nie zamierzał niepotrzebnie ryzykować - Kimkolwiek jesteś, radzę odłożyć tę pukawkę zanim jeszcze komuś stanie się krzywda.

Jeśli posłuchał, Carver także opuścił broń - etykieta na polu bitwy, wymaga pewnych ustępstw. Poza tym, był w korzystnej sytuacji, bo miał przecież jeszcze Haze'a, Richa i resztę, jakby co. Nieznajomy musiał się teraz czuć jak tarcza strzelnicza.
- No dobra... Od początku. Tylko bez krętactw. Coś ty za jeden? I co tu robisz?
To drugie pytanie należało raczej do retorycznych. Kim innym może być, jak nie kolejnym uganiającym się za Chmurą?
 
Wilczy jest offline