Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2009, 13:40   #8
Scoiatael
 
Scoiatael's Avatar
 
Reputacja: 1 Scoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetny
Na wzmiankę o ograch na poznaczonej śladami wojskowego życia twarzy Yuriego pojawił się uśmiech.
-Może jakiś ogr się czaić - przytaknął z udawana powaga - lepiej to sprawdzić...
Patrząc na oddalające się plecy niziołka spokojnie zdjął muszkiet, sprawdził czy dziwny klimat Imperium, zdecydowanie zbyt ciepły i wilgotny dla rodowitego Kislevity - Gospodara, nie spowoduje zacięcia się delikatnego mechanizmu, przeładował broń i spokojnie spojrzał na plecy oddalającego się szybko niziołka.
- Mam nadzieję, że na żadne ogry za szybko nie trafi, szkoda by było dobrego kucharza... - stwierdził - Chociaż pewnie wystarczyłby i goblin z łukiem, by nasz kucharz daleko nie pobiegał... Trzeba będzie pilnować jego pleców.
Jak powiedział, tak zrobił: pobiegł za niziołkiem. Na szczęście to, co dla Hugo było szaleńczym pędem, dla niego stanowiło zaledwie lekki trucht, w trakcie którego mógł się spokojnie rozglądać. Dzięki temu wypatrzył blask z ogniska orków o wiele wcześniej od towarzysza i miał czas by ukryć się za drzewami. Ubawił się słysząc rozprawę orków o pokurczu. Niestety osłabiło to jego uwagę i kolejnym członkom bandy - orkowi i dwóm goblinom prawie udało się zajść go niepostrzeżenie od tyłu, na szczęście orki nie nadają się do skradania i Yuri usłyszał ich na tyle szybko, by rzucając się na ziemię uniknąć strzał goblinów. Widząc jego reakcję ork zaszarżował, chcąc przybić do ziemi leżącego. Jego szarżę przerwał niestety topór, który rozszczepił na pół drzewo za którym dotąd krył się rajtar. Z niedowierzaniem na świńskiej mordzie ork zwalił się na ziemię. Widząc, że straciły przewagę liczebną (ledwie dwóch na jednego) gobliny rzuciły się do ucieczki.
Nie mogą uciec! Ostrzegą resztę bandy ! - pomyślał Yuri. Jego ruchami zaczęły sterować wyuczone w Erengardzkiej akademii odruchy: zerwał z pleców berdysz, wbił w ziemię, osadził na nim muszkiet i precyzyjnym strzałem zabił pierwszego goblina. W mgnieniu oka przeładował i strzelił do drugiego. Fartem, bo pokurcz znikał już za skałami, trafił go w nogę, co skutecznie powstrzymało ucieczkę. Zarzucił muszkiet na plecy, wziął berdysz i nie spiesząc się podszedł by dobiec goblina. Nie docenił go: cholerny zielonoskóry skądś wyciągnął topornie wyciosany (inaczej się tego nie da opisać...) nożyk i cisnął nim, rozcinając, na szczęście płytko, nie chronioną rękę Yuriego. Rozwścieczony tym Kislevita wziął potężny zamach i rozciął goblina na pół. Pozostał tylko ogłuszony przez Hugo ork. Nauczony podstępem goblina wziął pistolet, do którego łatwiej zdobyć amunicję niż do muszkietu, przeładował i z bezpiecznej odległości strzelił orkowi w gębę. Jako, że w armii imperialnej nauczono go jak postępować z martwymi zielonoskórymi, wziął płonącą szczapę z ogniska i podpalił trupy. Z pochodnią w jednej ręce i berdzyszem w drugiej poszedł na wyraźnymi śladami orków do karawany. Tam pomógł odciągnąć trupy orków na pobocze i zrobił z nich ognisko. Następnie zdał raport Grobowi:
- Tych orków na pewno jest więcej. One nigdy nie chodzą w takich bandach po 4 z goblinami. Jeżeli są tu gobliny to znaczy że zielonoskórych jest o wiele więcej. Mam tylko nadzieję, że to jakaś banda szukająca łupów, a nie całe plemię zza gór. Zły byłby to znak dla Imperium, jeżeli całe ich plemiona by się zaczęły tutaj pojawiać. Cholernie trudno się ich pozbyć...
- Tam jest jeszcze jeden! Powaliłem go kamieniem!- Hugocieszył się jak dziecko.
-Spokojnie, dobiłem go - uspokoił malucha Yuri
-Trzeba ostrzec faktorię. W drogę!
 
__________________
The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible.
Scoiatael jest offline