Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2009, 03:14   #2
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Uważnie spod szerokiego ronda kapelusza przyglądał się obwarowaniom agaryjskiej wioski. Przywykł już do tego, że w Agarii nawet największe zadupie wyglądaj jak pograniczny fort i posiada wyszkolony garnizon. Saldgard nie odbiegał od standardów… a oni musieli gdzieś odpocząć. Jechali kilka dni bez wytchnienia, w zasadzie to uciekali… Rand zaklął w duchu na Selvyna, przez tego cholernego złodziejaszka zrobiła się rozróba, a adwersarzom widać nie starczyło za zadośćuczynienie obietnica „że ich daruje ich życiem”…

Kolebał się miarowo w kulbace, prezentując przechodnią i patrolowi garnizonowemu zacięte oblicze. Twarz miała kamienny wyraz, a twardego wzroku szarych oczu niewielu zdołało wytrzymać. Widział ukradkowe spojrzenia ludzi, które jednak szybko skwapliwie się ulatniały…nikt nie chciał mieć do czynienia z wściekłym Ragadyjczykiem… zwłaszcza takim jak van Horn. Zła sława wielokroć go wyprzedzała… sława najemnika, dla którego nie było rzeczy niemożliwych.

Szeroki zielony płaszcz spływał po końskim grzbiecie, kryjąc pod sobą, dobrej jakości, czarny skórzany kaftan z wysokim kołnierzem i koszulkę kolczą. Na nogach mocne spodnie do jazdy i buty takiegoż samego przeznaczenia. Uzbrojony był tak jak na ragadyjczyka przystało, zwłaszcza na agaryjskim pograniczu… czyli po zęby. Rękojeści pistoletów wychylały się zza pasa, przy którym wisiał jeszcze rapier, doskonałej nordyjskiej roboty. Piękna broń i choć nie przepadał za tymi dziwakami z Nordii, to musiał przyznać, że płatnerzami są wyśmienitymi. Tkwiący w olstrze przy siodle muszkiet dopełniał reszty bojowego rynsztunku.


Jego towarzysze podążali w krok za nim. Prawie obok jego konia jechał na swoim wronim ogierze Selvyn. Jechał o dziwo w ciszy, wiedział, że van Horn jeszcze ma do niego złość o tę rozróbę w Agdenburgu i te niepotrzebne cztery trupy, w tym jeden szlachcica. Wzrok rzezimieszka rejestrował pilnie topografię miasteczka i co bardziej charakterystyczne osoby i miejsca. Selvyn był typem człowieka, który zawsze wiedział do kogo trzeba się udać po pożyteczną informację czy trudno dostępne towary. O wprawie w rzucaniu wszelkiego rodzaju ostrzami Rand wolał nie myśleć.


Argan za to ściągał największą uwagę. I choć barbarzyńca zawsze jechał w milczeniu na końcu, to i tak zawsze był obiektem największej ilości wścibskich spojrzeń. Ciemna i ogorzała od wiatru o północnego słońca twarz i odzież wykonana z ledwie wyprawionej skóry, zdradzały, że ten wojownik pochodzi z odległych krain Dominium. Jego broń a Agarii nie była sensacją, bo tutaj wielu wojowników walczyło szablami, zdobytymi na poległych valdorskich ścierwach, niemniej już kilka razy musieli tłumaczyć nadgorliwym karyjskim inkwizytorom, że Argan to prawy mieszkaniec Dominium. Miał jednak problemy niekiedy z wspólną mową.


*****

Karczma „Pod Linoskoczkiem” zachęcała do wejścia, a że już słońce chyliło się ku zmierzchowi, postanowili, że spędzą dzisiejszą noc w wygodnych łóżkach.

Wnętrze karczmy nie było zbytnio zapełnione. Kilku na wpół pijanych już kupców się przekrzykiwało, kilku miejscowych grało w karty i kości, oraz piątka żołnierzy garnizonowych to byli wszyscy goście.

Van Horn nie zważał na przekomarzania Argana i Selvyna, wiedział, że i tak by nic nie wskórał.

Po chwili zjawił się karczmarz u którego zamówił strawę. Za niedługo na ich stole wylądowały pierwsze półmiski z pieczonym mięsiwem, za moment dołączyły do nich kufle z przyjemnie chłodnym, ciemnym piwem.

Dziwnym trafem zauważył, że za każdym razem obsługuje ich karczmarz we własnej osobie. Kiedy podszedł po raz wtóry zapytać się czy niczego nie potrzebują, Rand wykorzystał moment by nawiązać rozmowę.

- Jedzenie macie zacne oberżysto, ale o pracowników pewnie wam trudno, skoro sami musicie gościom usługiwać? Pracy żadnej nie wiecie dla naszej małej hanzy?
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline