Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 18:52   #8
szakall
 
Reputacja: 1 szakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodzeszakall jest na bardzo dobrej drodze
-Cholera-Wycedziłem przez zęby stojąc na pawie pustym placu. Tu nie było ani śladu po Williamsie... Jedyna myśl jaka przebiegła mi przez głowę "Kwatery". Skierowałem się tam szybko. Biegnąc nie zwracałem uwagi na ludzi stojących mi na drodze... Zresztą kto nie schodzi z drogi prawie dwumetrowemu kierowcy Strykera... Wbiegłem do koszar i złapałem za kamizelkę pierwszego napotkanego szeregowca.
-Gdzie Williams?!-prawie krzyknąłem mu w twarz.
-On... On jest z nowymi na parkingu...-Powiedział zaskoczony szeregowy.
Zamiast pobiec na parking wybrałem drogę wzdłuż korytarza do swojej kwatery.
-Jeśli zginę to z cygarem w ustach...-Powiedziałem sam do siebie opróżniając zawartość małej szuflady do plecaka. Z jednej kieszeni wyciągnąłem konserwę a na jej miejsce włożyłem 2 pełne magazynki do mojego M4...
Chwyciłem broń i biegiem skierowałem się w stronę parkingu. W drodze wypatrywałem jakichkolwiek oznak mobilizacji. Wreszcie widać było parking. Williams stał na "Moim" Strykerze machając bronią przed grupką jakichś nowych. Przyspieszyłem. Kiedy byłem przy pojeździe Williams nie wiadomo czemu uśmiechnął się. Wrzuciłem plecak do Strykera i podszedłem do Williamsa.
-Można prosić na słówko sierżancie?- Odwróciłem się od nowych i powiedziałem do Williamsa -John słuchaj, nasi mają kłopoty. Ostro dostają w dupę w Al-Karamah... Zbierz jakąś ekipę i ruszamy...
Po tych słowach zająłem miejsce kierowcy odpaliłem silnik i szukając zippo sięgnąłem po cygaro...
 
szakall jest offline