Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2009, 14:12   #9
Korbas
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość
Irak, Bagdad, Amerykańska Baza Wojskowa w Tarablus (Garaże)
6 Września, godzina 18.41
John Williams, Jack Hollyfield, Thomas Anker, Harve Loodstone

Do garażu wbiegł Hollyfield. Sierżant nie zdążył nawet nic powiedzieć, bo kierowca odciągnął go na bok i powiedział o Al-Karamah.
Williams zaklął, a Hollyfield wsiadł do środka.
-Chłopaki pierwsza robota - rzekł John do nowych. - Starszy Szeregowy Hollyfield, mój zastępca w zespole właśnie poinformował mnie o zasadzce zastawionej w Al-Karamah. To region położony na północny - wschód od naszej bazy.
Sierżant zawahał się. Jeśli będzie piekło to będą potrzebować dużo amunicji... W wozie jest jej trochę, ale może nie starczyć...
-Wejść do środka i czekać na mnie - Williams rozkazał załodze i ruszył do wyjścia.
Otworzył drzwi i z kieszeni w spodnich moro wyjął krótkofalówkę i ustawił na odpowiedniej częstotliwości.
-Kapitanie Black! SÅ‚yszysz mnie?
Wybiegł na dziedziniec i wszedł na strzelnicę, gdzie zostało 6 żołnierzy strzelających do tarcz, uniemożliwiając porozumienie się z Blackiem... Zbiegł schodami w dół i wyjął klucz do zbrojowni. Klucze mieli tylko dowódcy załóg i wyżsi stopniem oficerowie.
W środku było ciemno i o dziwo chłodno. Pokój był duży, mieściło się tam spokojnie kilkanaście dużych stołów, ginące w ciemności szafy i półki. Wszystko oczywiście zapełnione po brzegi amunicją i giwerami, tak że jakby tu eksplodował granat to pewnie wysadziłoby całą bazę i okolicę.
-Black, jesteś tam?! - krzyknął do krótkofalówki.
Zaczął zgarniać magazynki do M16-stek, amunicję do M249, do M9 i trochę granatów. Wszystko wrzucił do plecaka, a gdy to zrobił w krótkofalówce odezwał się głos:
-O co chodzi Williams? - Sierżant przycisnął przycisk mówienia i krzyknął:
-Przydałby się Apache w Al-Karamah. Dokładne dane podam Ci jak już tam będę.
-Nie ma sprawy. - odezwał się głos Kapitana i głośnik zamilkł.
John zabrał jeszcze 2 granatniki podwieszane M203 i wyszedł z ciemnego pokoju. Krótkofalówkę schował, granatniki także. Plecak z amunicją zarzucił na plecy i zaczął biec do garażu.
Trasa w drugą stronę zajęła Williamsowi jeszcze mniej czasu, co było dziwne biorąc pod uwagę napełniony metalem plecak na jego plecach.
Gdy wszedł do garażu rzucił na tyły plecak, który gruchnął o podłogę wozu. Gdy wchodził do Strykera zobaczył jak M1-Abrams o kodzie M1A6 wyjeżdżał z garażu.
-Ruszamy! Dostaniemy nawet wsparcie z powietrza. Mam nadzieję. - krzyknął do załogi, gdy Hollyfied ruszył, zostawiając za sobą bazę. - Loodstone zajmij miejsce na stanowisku M240-stki. Anker obserwuj. W plecaku macie dodatkową amunicję, zachować ostrożność.
Okazało się że Abrams także jedzie jako posiłki i Stryker jechał zaraz za czołgiem.
 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W
Korbas jest offline