Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2009, 15:32   #231
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Barykada była jedynie chwilowym rozwiązaniem, nijak mogącym na dobre zabezpieczyć towarzyszy przed motłochem wrogów. Kule śmigały koło uszu Mariusza, tak że i co chwila on Bogu dziękował za cudowne kuli ominięcie. Wnet jednak jeden z dragonów zwalił się na ziemie z raną śmiertelną zapewne, nie było nawet czasu by mu pomocy udzielić gdyż motłoch przebijał się już przez barykadę a dym tak zaciskał już się na płucach , że zejście do lochów nie wydawało się już tak straszne. Pomimo to przez całą drogę nie dziwił się kozakom, że w te czeluście za szlachtą nie chciała pognać.

Smród złego był tu niemal namacalny, niczym gęsta i lepka smoła unosząca się w powietrzu, nie wiedział już Mariusz czy to wytwór wyobraźni jego, lecz przez moment wyraźnie nawet siarkę poczuł. Przeżegnał się szybko starając się po drodze broń palną załadować, choć dopiero jak przystanęli mógł się porządniej za robotę swą zabrać.

Pan Jaksa sprawdził komnatę i wrócił z ciekawymi nowinami. Mariusz poczuł, iż okazja trafia im się wyśmienita, bo wyjścia stąd i tak innego nie mieli niż przez trupy właściciela zamku i popa. Bez dyskusji plan Jaksy przyjął co by Rożyńskiego i popa zastrzelić, przy czym opór miał pewien Mariusz co do strzelania do szlachcica. Opór ten szybko zgasł gdy Mariusz na własne oczy ujrzał barbarzyńskie obrządki popa – które tylko potwierdziły charakternikostwo czy choćby skłonność ku temu Rożyńskiego. Może komuś mało właściwe wydawać by się mogło, że przed strzałem Mariusz pod nosem opiekę nad swą duszą w ręce Boga składa, jednak cała sytuacja nie małym przerażeniem szlachcica napawała. Trudy walki nawet tej gdzie mniejsze szanse były dawno już poznał w żołnierskiej tułaczce, z czarownicami tez miał do czynienia – choć właściwie już tylko gdy w sali tortur zeznania składały, lub gdy na stosie płonęły. Tym razem uczestniczył w akcji jakby żywcem ze wspomnień wiedźmy wyrwanej. Mrok, północ, lochy, pop co duszę diabłu sprzeniewierzył i świta jego na pana ciemności czekająca… W obu dłoniach półhak – choć po wystrzale ręce gotowe były po szable sięgnąć, pierwsza kula miała w zamiarze Rożyńskiego dosięgnąć, gdyby jednak chybiła to i druga w charakternika lecieć miała, chyba że do tego czasu ktoś inny bezpośrednio życiu Mariusza by zagroził…
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-03-2009 o 15:35.
Eliasz jest offline