Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2009, 22:20   #16
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Warsztaty - Odcinek specjalny, część II

Tom II: Księga Pued'diba

-Co będzie kurwa z nami żarła! Niech w kiblu żre! -Krzyknął Albercik, współwięzień Pedobera
Leon Neon w tym czasie mętnym wzrokiem podziwiał szarość sufitu
-A Ty co? Pewnie też lubisz zakisić w młodym chłopcu? - Roman do tej pory parzyciel czaju, poczuł, że wzrosła jego pozycja społeczna, odkąd wpuścili do celi Pedobera i Neona.
Neon nawet nie zareagował słowną zaczepką, wiedział, że byle kto nie może zostać zastępcą widma... A właśnie a propos widma, Leon zanurzył się w fantazjach melodramatycznych związanych ze swoją zmarła ukochaną Comandore Emo. Pragnął chwycić jej alabastrową, smukła dłoń i ten jeden, jedyny raz poczuć woń jej pięknego zapachu...
-Zajeb mu chujowi! Z mordy żyda mi przypomina! - Przytaknął Romanowi Albercik, a zachęcony doskoczył do koja i oddał kilka ciosów na śledzioną Leona. Zaś sam poszkodowany, cierpiał na sklerozę cybermózgową i nie odczuwał bodźców zewnętrznych. A jemu marzyła się dłoń ukochanej, która śniła mu się co noc, a on muskał ja delikatnie swoimi ustami, na tyle wschodzącego słońca, a w tle śpiewał Bryan Adams.
-A Ty misiek co się śmiejesz? Chcesz wyłapać? Na kojo i zamknij mordę, nie patrz i nie oddychaj najlepiej! - podyrygował Pedobera Albercik, miejscowy mąciciel.
Pedobere posłusznie oddalił się na swoje łóżko, piżamkę ułożoną w idealny prostokącik położył na krawędzi pościeli
-Nie martw się, najgorzej jest pierwszej nocy dla pedofili - Usłyszał z kąta celi - Trzeba dać w piec im dać.
-A kto Ty jesteś? - Zapytał się Pedobere.
-Gosia, cwel - Wyłonił się z ciemności Tatuś Muminka, poprawiając cylinder.
-A Tobie Gocha kto pozwolił się odzywać? Jazda na tron bo już po obiedzie jest, jogurtu Ci się nazbierało!
Po audiencji w kiblu Tatuś Muminka obolały wrócił na swoje kojo. Minęło dwie godziny odkąd przyszedł Pedobere.
-Za co tu siedzisz? - Spytała się męska wersja Gosi.
-Za to , że księciem byłem.
-Nie kłam łachudro! Lubisz małe dzieci i za to tu jesteś... Tacy jak Ty nie mają tu życia. Lepiej się wyśpij bo ta noc będzie Twoją ostatnią! - Krzyknął Albercik majestatycznie podpalając fajkę o krzemień.

nadeszła noc: Nim Pedobere zmrużył, przestraszony oczy, coś poniosło ogo do góry, i ustawiło na taborecie. Nie mógł dojrzeć co się stało, bo w celu dekonspiracji nałożono mu przy duża podkolanówkę na łeb.
-A teraz bachniesz się na tygrysku! - Usłyszał ściszony głos jednego z współwięźniów...

Pedober czuł w kościach, że właśnie nastała jego sądna chwila. Lecz w chwili najbardziej krytycznej, przypomniał sobie, jak matka uczyła go tajemnej sztuki Kinder Bueno, zatrzymywania Oddychania uszami i jaźnią pępkiem. I wszystko stało się jasne, puls się zmniejszył, jak u buddyjskich mnichów, tlen przestał krążyć nosem, a zaczęło się wzbierać w uszach. Zapadł w śpiączkę...

Pedobere zadyndał, ku uciesze zgromadzonych. Nawet tatuś Muminka się cieszył, ale mina szybko zrzedła, bo z 30 letniej kary, za posiadanie lewego cd-keya do Windowsa dorzucili mu jeszcze pół roku, za współudział w zabiciu pedofila. Pedobere w worku na śmieci leżał w kostnicy. Jaźń pępowinowa, wyuczona od mentata rodu Mojżesza z Opola, mówiła mu, że jeszcze nie nastała ta decydująca chwila. A Kiedy Jaźń w końcu zgodziła się na wybudzenie, Pedobere otworzył oczka.
Banda trzech obdartusów właśnie nad nim stała. jeden chwycił misia za uszy, a drugi już ostrzył kosę.
-Noce są zimne na Arrakis, a futro tego się nam przyda - Odkrząknęła ruda broda
-My name is Pedobere! - Wyszeptał staro-kaszubskim Pedobere. Trzy brudasy cofnęły się na widok gadającego pedofila zakamuflowanego w skórze niedźwiedzia.
-Ty zobacz! to może być Kwisatz Pedoberah! - oznajmił gościu trzymający kosę w dłoni
-Nie może być, to ten wybraniec? syn matki Kinder Bueno i Ojca Stefana Niesiołowskiego?!
-o bożesz Ty mój - wyjąknął trzeci, nagi dzikus - To już wolałem modlić do Prince Polo!
-A walić to, czy wybraniec, czy nie futro ma kozackie, a Tobie Zenek przyda się, bo zima idzie! - Zająknął pierwszy i z kosą zbliżył się raz jeszcze do Pedobera. Jaźn pępowinowa do końca jeszcze nie opuściła duszę.

Ziemia się zatrzęsła w tym momencie. Dzikusom załamały się nóżki, a z czekoladowych wydm wyłonił się dziki czerw piko, przypominający z mordy skrzyżowanie Gerarda Szreddera, a resztę z psa Beethovena.
-To król czerwi - wyjawił rudy.
Krzywe zęby Króla czerwi zaznaczone były szkorbutem i próchnicą, ale co się dziwić, jak żarł tylko czekoladę.
Wynurzył się na dobre sto metrów nad ziemią i otworzył psyk, a z mordy jechało kapciem, jakby wczoraj wychlał kratę piwa i zjarał ramę szlug, a do tego popił czekoladą. w każdym bądź razie, smród był niewyobrażalny.
-Twoja Stara kręci bigos stopą! - puścił głodny kawałek Czerw, a po chwili Dzikie Kaszuby zaczęły tarzać się po Czokapiku ze śmiechu
-O boże, Zenek, opowiedział dowcip, już po nas! - Zająknął się ten rudy
-Hahaha, no nie mogę, Twoja stara kręci bigos! - Dodał Zenek i zaczęła cała trójka tarzać się w stronę Czerwia z morda Szreddera.
Król czerwi, tylko na to czekał, położył się na ziemi i paszcze otworzył czekając aż ofiary nieświadomie wpełzną do jamy gębowej.
-Stać! - Ryknął Pedober i wyciągnął dłoń w stronę potwora, w geście Neo. - Ty Czerw! A Twoja matka jak chuj! - Krzyknął Pedobere. kaszubi oniemiali, a Czerw zaczął bacznie przyglądać się Pedoberowi, po chwili w końcu nie wyrobił i zaczął się rechotać, turlając się tak samo jak przed chwilą jego niedoszłe ofiary:
-No nie mogę, ze skurwysyna! - Ryknął czerw zaduszony swoim śmiechem
- To jest Peud'dib! Wybraniec, Mojżesz Kaszubów!
- Peud'dib! Peud'dib! Peud'dib! - Zaczęli skandować Kaszubskie imię Pedobera.
-Teraz za mną! Moje mocarne Kaszuby, oddam wam tą ziemię obiecaną, a ja zostanę Moderatorem LastInn! Sherloku Holmsie! Strzeż się! Bo me imię zwie się zemsta i wyryje się na Twoim sercu!! - Mówiąc to Pued'dib zasiadł na Królu czerwi i ruszył w stronę Arrakin, a za nim pościło się tysiące Kaszubów, w marszu po tron imperatora... A za Pedoberem nosiło się w oddali jedno słowo "Pued'dib"...

Tymczasem na stolicy Arrakis:
-Ah Watsonie, jaki bajeczny stąd widok, Kaszuby pasą świnie, dzieci żebrzą o chleb, o matko boska, jaka tu sielanka! - rzekł baron, kiedy Watson robił mu masaż stóp
-Naturalnie milordzie, tu jest jak w bajce - odrzekł, ale nie odpowiedział zbyt wyrozumiały, bo na nosie miał spiętą spinkę do brudnych ciuchów.

-Co to jest? - Baronowi przerwało sielankę dziwne skowyczenie, na dryfach dofrunął do balkonu i jego oczom ukazał się Pedobere ujeżdżający Kakaowego Czerwia, niszczący miasto. Nieuchronnie zbliżając się do Pałacu Barona.
-O żesz... - zdążył tylko wypowiedzieć Baron a przez balkon wskoczył Pedobere, prawowity dziedzic Arrakis.
-A kto umarł ten nie żyje! - Krzyknął w powietrzu i wyprostował noge odbijając się od bebzuna barona Holmsa.
-Więc to tak - Holmes Odkrył pod płaszczem tajemny bebzun i wyciągnął z pępka zawleczkę, niczym od wielkiego granatu.
-W moim żołądku ukryta jest czarna dziura! - zaskoczył zwrotem akcji baron - jak ja nie będę mieć Arrakis, to nikt nie będzie jej mie...- dalszą wypowiedź barona przerwał głuchy strzał
- To za Emo, skurwysynu - Leon neon jedną ręką otworzył gębę barona, i wrzucił zawleczkę w głębiny grubasa. Baron pierdnął, beknął a białka oczu zmieniły się w czarną materię, czarna dziura wciągnęła barona do środka i zassała jego grube jestestwo i z głuchym mlaśnięciem baron rozpłynął się do czwartej gęstości.

-Dziękuję Ci Leonie, że raz na zawsze wspólnymi siłami powstrzymaliśmy siły zła, teraz dzieci będą...
-Nie pierdol, nikt bezkarnie nie będzie jebać małe dzieci - I strzelił Pued'dibowi prosto w czoło. Nagle zdezorientowany postrzegł się,, że cała zgraja Kaszubów patrzy na jego dzieło, stojąc nad martwym mesjaszem.
- Wypierdalać... - Wyszepnął głosem Lindy przeładowując kałacha.

I po tygodniu oczekiwań, upragniony obrazek dla was, dla następnych wojowników prosto z Kaszub.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 15-03-2009 o 22:36.
Extremal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem