Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2009, 17:00   #5
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Eee... A może pójdziemy gdzieś jeszcze? - odezwała się nagle Daisy, spoglądając to na drzwi, to na kobietę - Pobawimy się albo... Albo...

Coś było nie tak. Zdecydowanie nie tak. Nie zauważyła tego wcześniej, jak mogła, przecież jest pisarką, przecież winna widzieć więcej! W oczach małej widać było smutek. Po prostu smutek. Nie strach przed reakcją mamy na fakt, iż całe spodnie ma w błocie, nie lęk przed tym, że tata może znowu będzie pijany, nie irytacje koniecznością posprzątania pokojem czy niechęć spowodowaną tym, że dziś do obiadu znowu będzie podany szpinak. Smutek był uczuciem wyższym, często mylonym z innymi formami złego nastroju. Był zdecydowanie dojrzalszy, trudniejszy - to trzeba umieć, tego trzeba się nauczyć. Czy tu to potrafią? W tym miasteczku panowała przygnębiająca aura, to fakt. Czy każdy tu od dziecka potrafi się smucić?

Jej oczy... Widziała podobne raz w życiu. Były to marmurowe oczy anioła na drodze do Lakeside.

Co musiało dziać się w dziecięcym umyśle małej Daisy?

- Trochę to już chyba za późno, nie można tak uciekać sprzed drz... - słowa pisarki przerwał szczęk otwieranego zamku.


- Jesteś. - stwierdził mężczyzna, uchylając drzwi na tyle, by dziewczynka mogła wślizgnąć się do środka. - Dziękuję. - rzucił jeszcze w kierunku kobiety, tak jakby od niechcenia, po czym zamknął drzwi. Nie trzasnął nimi, chociaż pasowałoby to lepiej do sytuacji. Po prostu zamknął, nie patrząc nawet na twarz Estery, nie zwracając uwagi na jej mimowolny, życzliwy uśmiech, na pytające oczy. Jakby w ogóle jej nie zauważył.

Jeszcze parę sekund postała przy drzwiach. Nie słychać było krzyków w rodzaju "A gdzież ty się pałętasz!?", nikt nie mówił, że obiad jest już gotowy, nawet gadatliwa dziewczynka nie powiedziała ani słowa. Parę kroków, przerwa, potem znów parę kroków. I cisza.

Powoli opuszczała "posiadłość" rodziców Daisy. Schodki, chodniczek, bramka. Coś tu jest nie tak. Ta rodzina nie jest normalna, nie takie znała, nie takie mieszkają na wsiach. Rodzina z prowincji na północy Stanów zawsze zaprasza na herbatkę, zawsze pokazowo, żartobliwie skarci wchodzące do domu dziecko, zawsze zamieni słowo. Nawet nie z życzliwości, napędza ich po prostu ciekawość. Szczególnie jeśli dziecko odprowadza ktoś obcy!

Ta rodzina musi mieć jakąś tajemnicę. Przysłowiowego trupa w szafie. A może i dosłownego? Coś tu musi się dziać. Ojciec, on miał coś takiego w oku, coś niepokojącego, błysk, ale nie taki dobry, nie taki, jaki mieć powinien. Poza tym który ojciec siedzi w domu o tej porze? Czy to nie dziwne? Nie pracuje? Nie szuka pracy? Nie skoczył nigdzie z kolegami, na piwo, kawę? Nie naprawia samochodu? A może nie ma? Nie, powinien mieć, dom ma przecież garaż. To matka powinna otwierać drzwi, szczególnie w takiej sytuacji. To wszystko było tak zwyczajne, a zarazem nienormalne...

- Nie, Estera - odpowiedziała nagle w myślach na swój monolog - To Ty jesteś nienormalna. To przecież zwyczajna rodzina, normalny ojciec, który pewnie ma wolne, może chorobowe. Dżinsy, flanelowa koszula, niedopięta - przecież sama wiesz, że faceci często chodzą tak po domu. Ale ty szukasz wszędzie zła, tajemnicy, niezwykłości - oto i piętno twego zawodu, twego postrzegania świata, tak mści się na tobie wykorzystywana dla zarobku wyobraźnia! Kim jest jej ojciec? Vladem Draculą? Ich dom to smocza pieczęć? A może kryją u siebie któryś z kamieni? Nie? Uśpionego wampira, ich pana, którego jako banda doskonałych ghuli strzegą od lat?! - krzyczało jej "ja".

Coś musiała ze sobą zrobić. Deszcz padał, robiło się coraz zimniej, a jej myśli toczyły ze sobą walkę. Nie może jej zakończyć, ale odłożenie w czasie... Czemu nie. Może do tej chwili dowie się czegoś więcej o dziewczynce...?

Była naprawdę blisko centrum. Zza mgły wyłaniał się neon z filiżanką kawy i jakąś nazwą. Dalej, z tego co pamiętała, były sklepy, mała restauracyjka, typowy klub motocyklistów i kierowców tirów, biblioteka... Całkiem sporo miejsc, by zająć się tam... czymkolwiek.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline