-
O kurwa! – krzyknęli naraz mężczyzna w czarnym garniturze i
Luigi.
Hydraulik zeskoczył pospiesznie z kolan mężczyzny i rozejrzał się zdezorientowany.
-
Co to ma znaczyć?! Gdzie jest Mario?! – krzyknął do zszokowanego człowieka w czarnym garniturze.
W sali nastąpiło ogólne poruszenie – nikt nie wiedział skąd nagle wziął się niski i zabawny ludzik w zielonym stroju, nawet on sam.
- Z
aczniesz kurwa mówić, czy mam ci w tym pomóc? – powiedział
Luigi piskliwym głosem wymachując pięścią, co wyglądało iście komicznie biorąc pod uwagę jego rozmiary.
Kiedy hydraulik już chciał się rzucić na któregoś z otaczających go mężczyzn w garniturach, drzwi sali nagle otworzyły się z hukiem. Stała w nich postać jeszcze niższa od Luigiego, choć nieznacznie.
-
Mario! – krzyknął zielony hydraulik. –
No kurwa wreszcie! Gdzie cię nosiło? I co ty masz na sobie?!
-
Nie twój zakichany interes. – powiedział
Mario ubrany w… różowy strój hydraulika. –
Stul pysk przygłupie i ani mi się waż zaśmiać. Luigi nie zaśmiał się. Po prostu ryknął śmiechem po kilku sekundach wewnętrznej walki z samym sobą.
-
Sam tego chciałeś. – wrzasnął
Mario i rzucił się na brata z piskliwym krzykiem.
Starli się ze sobą okładając się pięściami, kopiąc się, gryząc i robiąc całe mnóstwo dziwnych rzeczy.
-
Ma-min-sy-nek! – krzyknął
Luigi między kolejnymi ciosami.
-
Zam-knij-się-kur-wa-gno-ju! – odpowiedział mu
Mario.
Wokół walczących braci zgromadził się tłumek ludzi w czarnych garniturach, którzy nie mogli uwierzyć w to co widzieli. Ktoś krzyknął żeby przestali, ktoś inny zrobił zdjęcie, lecz nikt nie ingerował.
W pewnym momencie wszystko się skończyło równie nagle jak się zaczęło.
Mario i
Luigi wymienili dość silne, jak na nich, ciosy w twarz i po prostu zniknęli zostawiając po sobie dwa duże napisy „GAME OVER”, które zresztą również zniknęły po chwili.
THE END