Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2009, 16:42   #19
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Stanowczo zbyt długi Tragidramat bez puenty,
W którym przygody Rusty'ego w piekle
Zapisane zostały ręką Ambrożego Kleksa
W jednym akcie skromnym.


Wio.

AKT I i ostatni

SCENA I

Rusty spada pogrążony w ciemnościach. Życie przewinęło się przed jego oczyma i teraz podróżuje w kierunku nieznanego.

RUSTY:
Na Zbawiciela Chrystusa
Cóż się dzieje teraz?
Czyżebym to do bram niebieskich
Zapukać miał, czy może

Do piekieł prowadzi ma
Droga, gdzie czeka mnie
Męka sroga?

Czy docenili Święci, czystość
Mego serca, wytrwałość w wierze?
Czy może siarka na mnie czeka?
Smoła, olej i diabelskie pierze?

Z mroku wyłania się twarz Szatana.

RUSTY:
Kim jesteś?!

SZATAN:
Jam wielki i włochaty.
Jam niosę straszną wieść.
A imię moje głosi
Sześćset sześćdziesiąt sześć!

RUSTY:
Apage Satana!

SZATAN:
Silencium! Zamilknij istoto marna
Wszeteczna, śmiertelna,
Spojrzenia mego nie warta...

RUSTY:
Na Boga, ratunku!

SZATAN:
Krzycz, płacz, lamentuj!
I tak, nikt Nie usłyszy Cię
W tem przybytku rozpaczy
I zgrzytania zębów.

RUSTY:
Czegóż chcesz ode mnie demonie?

SZATAN:
A czegóż chcieć mogę? Pomiętolić
I do smoły.

RUSTY:
Lecz, czyże piekło nie podzielone
Na kręgi? Czyże nie zasłużyłem
Na karę lżejszą niż dzielić łoże
Z diabłem obrzedliwem?

SZATAN:
Bez wycieczek osobistych, mości
Panie! Ja o Twojej twarzy nic
Nie mówię, chociaż paszkwil przeokrutny
Mógłbym z miejsca tutaj ukuć!

RUSTY:
Zmiłuj się panie piekieł
Szansę daj na rehabilitację!
Spójrz w me niebieskie oczy!
Spójrz i sam przyznaj rację!

SZATAN:
Twe oczy iście piękne, panie
Lecz nade mną ślepa stoi iustitia
Co najwyżej o audiencję z Lucyferem
Panem piekieł możesz, Rusty zapytać.

Zaś teraz - czas byś zwiedził dom
Swój nowy! Byś poznał piekieł kręgi
Co ułomną duszę grzesznika wypalą
Skazując go na potępienia męki...


SCENA II

Światłość otacza Rusty'iego; Szatan znika. Z ciemności wyłania się inna postać ubrana w bury habit, i kaptur narzucony na głowę.

RUSTY:
Ktoś ty, panie?!

Postać zrzuca z głowy kaptur.

POSTAĆ:
Jam jest Chrapariusz!
Poetą antycznym byłem
Zawczasu

Eneidę i Odyseję
spisała ma wena dzika
A i czasem machnąłem
Jakiegoś erotyka!

Słuchaj zali, Rusty!
Jam Twoim przewodnikiem
Po przybytku piekielnym
Wyznaczon jestem

Za kieckę mnie przeto złap,
Nie odchodź za daleko
Nie fotografuj bez pozwolenia
Bo zostaniesz kaleką!

RUSTY:
Mości panie, zanim w tournee
Zabierzesz mą duszę nieczystą
Racz powiedzieć, czemu cierpisz tutaj
Swą karę wieczystą?

CHRAPARIUSZ:
Długa to historia, panie.
Trudną to sztuką grypserką
Trudniłem się w rzymskim więzieniu
Bogu widocznie nie była miła...

Teatralnie wzrusza ramionami.

Lecz ja i tak swoje wypracowałem
By cieciem tu zostać, aniżeli
W kotle się smażyć! Inną miarą
Mnie biesy tutejsze mierzeli!

RUSTY pod nosem:
Tak, pewnie taką czterdziestocentymetrową
W obwodzie...

CHRAPARIUSZ:
Słyszę Twe wredne żarty!
Miej się na baczności
Bom ja pamiętliwy i nie zniesę
Takiej chamskiej poufałości!

RUSTY:
Wybacz o panie, i racz tournee
Zacząć. Albowiem duszę
Się już z niecierpliwości! Przybytek
Piekielny poznać prędko muszę!

CHRAPARIUSZ:
Prośbę Twoją spełnię. Trzymaj
Się mocno moich zacnych portek
Albowiem czeka przed nami
Piekieł przedsionek!

SCENA III
Piekła Przedsionek


Chrapariusz wraz z Rustym lądują w zatłoczonym, ciasnym korytarzu. Przed kolejką w której się znajdują stoi kilka biurek, za którymi siedzą znudzone biesy.

CHRAPARIUSZ:
Spójrz drogi panie! Stąd
Podróż swą zaczyna dusza umęczona
W burokracyję i jej bezlitosną maszynę
Za czambur, do środka wkręcona

RUSTY:
Któż zacz oni, mój drogi
Przewodniku?

CHRAPARIUSZ:
Przypatrz się dobrze! Zali
Ujrzysz tu swoich towarzyszy
Niedoli! Ich myśli nieczyste
Usłyszysz w wiecznej ciszy

Patrz jak do biurek podchodzą
Jak pryncyp przybija do ich lica
Pieczątkę! Zatwierdzon! Lecz gdzie?
Czy w krąg penitencjarny?!

Czy też wprost, na dół, do ostatniego
Kręgu? Spójrz tylko na ich przerażenie
Gdy szukają swojego dowodu osobistego
I prawa jazdy...

RUSTY:
Zaprawdę, straszne rzeczy prawisz
Chrapariuszu! Czyż doprawdy zasłużyli
Sobie oni na męki takie? Czyż tak
Plugawymi duszami byli?

CHRAPARIUSZ:
To dopiero początek, panie. Praeludium.
Lecz teraz swój numerek musisz dostać
Zali w kolejce stań; ja tymczasem
Kilka grypsów muszę w świat szeroki posłać

(...)

INTERLUDIUM:

CHÓR EXTREMALI na melodię "Życzenia" Chopina:


Co za menda z tego Kleksa!
Kawą swą rękopis splamił!
Od pierwszego kręgu zatem
Do czwartego wprost zmierzamy!

Ukłon.


(...)

SCENA VI
Krąg IV


W kotłach smażą się okularnicy. Jeden, szczególnie zapyziały i pryszczaty na gębie smaży się w centralnym kotle.

CHRAPARIUSZ:
Vidae Rusty! Patrz jaki los
Czeka okularnika bezecnego
Co kala boską ziemię, produkcją
Swego systemu operacyjnego!

OKULARNIK Z CENTRALNEGO KOTŁA:
Zamilknij przeklęty! Kalumnie opowiadasz
Ma dusza, jak kryształ górski jest czysta
Jam Twórca, przez "T" duże! Milenium
Iskpe, iksde...

CHÓR OKULARNIKÓW:
Vista!

OKULARNIK Z CENTRALNEGO KOTŁA:
Jam Gayc Bill, niesłusznie
W kotle piekielnym osadzon!
Winienem noszon być na ramionach
W niebiosach czas swój tracąc!

Toć gdybyż nie mój system,
Wszystkie piekielne kartoteki
Do diabła by poszły! Toć beze mnie
Ni pasjansa, ni sapera...

CHÓR OKULARNIKÓW:
Ach sprawiedliwości ślepa!
Ślepa na piękno Visty! Skompiluj
Ze dwa razy jej jądro, a poznasz
Co to ekstaza!

CHRAPARIUSZ:
Milczcie przeklęci! Grzechy wasze śmiertelne
Nie dziwcie się, żeście nie trafili do nieba!
Zacz powinniście gnić niżej, po tym jak w Boskim
Komputerze wszystkie sejwy z simsów poszły się...

BILL GAYC:
A czy serwis paka ściągnął? Nie?!
Tu cię mam gagatku! Piracką wersję pewnie
Na stadionie dziesięciolecia opylił...

CHRAPARIUSZ dorzuca drewna pod kotłem; rozlega się wrzask Gayca:
Spójrz tylko nań mój panie!
Spójrz tylko, co za menda!
Ceterum censeo
Vista esse delendam!

Iść dalej czas, mój miły panie
Lecz rzuć ostatnie spojrzenie
Na chodzące świadectwo, jakież to zakaz
Aborcji powoduje na świecie zniszczenie!

SCENA VII
Krąg V


Bohaterów spowija mrok. Wokół snuje się mgła utrudniająca widzenie.

RUSTY:
Mroczno tu. Aż ciarki po
Plecach, niczym mrówek stado
Od karku, w telimenową stronę
Maszerują raźno.

CHRAPARIUSZ:
To mgła wojny. Tu w kotłach się
Smażą, wszyscy nieudolni wodzowie
A ich jęki i klątwy słychać często
Gdy muszlę klozetową opróżniasz...

Pojawia się kocioł z wąsatym obywatelem.

RUSTY:
Ktoś Ty, duszo nieczysta?!

WĄSATY JEGOMOŚĆ:
Mein Kampf prowadziłem,
Jam Adolfem był zwany. Śnieżkę
Rysowałem. I wpadli krwawi
Imperialiści i głowę mi urwali!

Tysiąc lat ma Rzesza trwała.
A przynajmniej trwała tyle
W moim rysunkowym albumie. I
Sczezły marzenia, niczym pomyje

Ach, Walkirie, Odynie, Bogowie Olimpu
Czemuż to żydomasoneria zatrymfowała
Nad moimi chłopcami z Hitlerjugend?! Toć
Złożyłem w ofierze kura i półtuszec z barana!

CHRAPARIUSZ zdziela kosturem Adolfa po głowie:
Won, padlino! Wracaj do kotła
I nie waż się pokazywać więcej
Smaż się w piekle,
Tu gdzie jesteś!

ADOLF:
Odejdę, lecz zali nim pójdę
Radę Ci dam, nie byle jaką
Kiedy spotkasz Żyda, pamiętaj
Jak nie gazem go, to pałką!

Zjawa Adolfa znika. Pojawia się za to druga, równie wąsata.

RUSTY:
A Ty kimże byłeś?

ZJAWA:
Jam Saddamem był, na padole rozpaczy
Piasku pod dostatkiem było w mej Karbali
A i ropy. I wtedy imperialiści wredni
Do Allaha mnie wysłali

I co? Hurysów oczekiwałem
O czarnych oczętach, hojnie obdarzonych
W nagrodę za swe czyny. A tymczasem
W garze ze smołą zostałem osadzony

Toć nie po to mordowałem niewiernych
Mugoli. Och nieszczęsny! Dziwię
Się teraz, czemu się smażę
W piekielnej oliwie!

CHRAPARIUSZ:
Ciesz się, że szatańskich sutów
za swe niecne czyny, nie musisz
Wykręcać, lecz jedynie tutaj
W siarce się dusisz!

Odejdź do boleści swojej
Maro arabska!

SADDAM:
Odchodzę. Pamiętaj więc panie
By między niebem a ziemią
Nie wierzyć nigdy zbyt
Naiwnie W zwykłą wersję demo.

Saddam znika. Pojawia się trzecia zjawa, równie wąsata i w dodatku brodata.

RUSTY:
A ty któż zacz jesteś?

ZJAWA:
Jam Saruman! Hordy orków
Prowadziłem ku chwale Mordoru.
Mój kochanek, Gandalf, zdradził mnie
I pokonał w boju

A chciałem najlepiej. Wszetecznych
Elfów wybić. Na ich nierząd zaradzić
Niziołków nieczystych ubić
I podatek liniowy wprowadzić

Lecz nie pytając o rację
Mego stanu, ubili mnie okrutnicy
Nieczyści rasowo, samego,
W ciemnicy!

CHRAPARIUSZ:
Paszoł won, jewrejskaja roża!
I niech Cię tu nie widzę
I słów plugawych niechaj
Tu nie słyszę.

Odejdź!

SARUMAN:
Odchodzę. Pamiętaj, mimo iż
Romantyzm w duszy mej płonie
Nikt z mych oprawców nie pytał
Czy jestem dramatis personae...

Zjawa znika.

RUSTY:
Cóż za naukę wynieść stąd mogę
Mój przewodniku drogi?

CHRAPARIUSZ:
Zauważ, jak wszyscy oni owłosieni
Plugawie byli. Ohyda!
Spójrz na ten wąs paskudny,
Na brodę tego zwida!

Wąs bowiem, tak jak i Broda,
Narzędziem Złego był i jest.
Toteż Pamiętaj się golić na gładko
By nie miał dostępu do ciebie bies!

Chodź Rusty, czas już na nas.
Nauczyłeś się dosyć już tutaj.
Nie możemy się spóźnić na tramwaj
Chyba, że chcesz zasuwać dalej z buta...

SCENA VIII
Krąg VI


CHRAPARIUSZ, pokazuje ręką:
Spójrz, mój panie na ten świat
Satanistyczny; pełen wszetecznych
rytuałów. Spójrz i poczuj woń
Siarki; diabelski bat!

RUSTY:
Zaprawdeż czuję. Gdzież to teraz
Jesteśmy?

CHRAPARIUSZ:
Przyjrzyj się dobrze, a zobaczysz
Że to tutaj trafiają wyznawcy zbrodni
Podli szataniści, czytelnicy tej
ladacznicy: Joanne Kathleen Rowling!

RUSTY z przerażeniem:
Harry Potter!

Odzywa się głos z kotła:
Tutaj się smażę!
Rusty, pomóż!

RUSTY:
Trza pomóc nieborakowi! Nie jego
Toć wina, że tutaj umiera,
Zacz ni rodziny, ni swej bajki
Się przecież nie wybiera!

CHRAPARIUSZ:
Zamilknij przeklęty! Zamilknij
I spójrz w mój teleskop!
I zajrzyj w okulary jego czarcie
Zobacz duszę nieczystą!

Dyć szatan najniewinniejsze
Może przyjąć postacie.
Pamiętaj! I w krzaku, w lodówce
Z książki wyleźć może, i w gacie

Się zakraść.

RUSTY:
Zaprawdę, straszne to co mówisz
Gdyż patrzę do teleskopu Twego okularu
I niewinnego platfusa widzę
Pozbawionego niecnego zamiaru.

HARRY:
Mugole! Błagam! Siły
Lorda Voldemorta nadchodzą!
Pomóżcie mi uratować Hogwart
Przed ciemności nocą!

CHRAPARIUSZ:
On zwodzi -- słuchaj. Na pokuszenie
Szatana Cię posyła.

HARRY:
Ach pamiętam, jak w Gryffindoru
Progi zaszedłem. Pamiętam jak
W karty ciąłem i wódkę magiczną
Z ziemniaków pędziłem...

CHRAPARIUSZ:
Widzisz?! Widzisz! Na pokuszenie
Zwodzi! C2H5OH po głowie mu chodzi!

HARRY ze zniechęceniem:
Zamilknij Chrapariuszu, Tyś w szkole
Nigdy nie był...

CHRAPARIUSZ:
JA w szkole nie byłem?! Gdyś Ty był
W pieluchach, ja z boskim Cezarem
Wódkę niebiańską, pędzoną z rzymskich
Kartofli, na forum obalałem!

Ach -- cóże ja mówię! Na zło mnie zwodzisz
Odejdź demonie!

Podkłada ogień pod kocioł Pottera. Rozlega się wrzask.

CHRAPARIUSZ:
Płoń, płoń demonie!
I niech Twa szatańska
Mowa razem z Tobą płonie!

Zali Twoi wyznawcy, Ci co Twe plugawe
Słowa czytali, niech męczą się z Tobą
Bez kropli wódki, z wiecznym kacem
I mugolami...

RUSTY:
Cóże za naukę wynieść więc stąd mogę?

CHRAPARIUSZ:
Że Zło przybrać może każdą postać
Także niewinnego placka,
Którego Spotykając na ulicy skroiłbyś
Z komórki i teleskopu...

Kładzie dłoń na ramieniu Rustyego.

Chodź drogi panie! A idąc
Spójrz po raz ostatni
Na czar szatański Pottera
I obraz jego matni


SCENA IX
(najkrótsza)
KRĄG VII


Bohaterowie stoją na wysokim wzgórzu. Nagle zza horyzontu wynurza się bajerancki kitajski znaczek. Znaczek przybliża się do bohaterów. Pobliscy grzesznicy padają z trwogą na kolana.

CHRAPARIUSZ:
Bądź silny. Najstraszniejszy
Ze strasznych zbliża się do Ciebie
Boją się go w piekle
A także i w niebie...

KITAJSKI ZNACZEK:
Uklęknij niebożę, przed moim
Jestestwem!

RUSTY:
Nie przywykłem klękać przed
Kitajskimi znaczkami! Wpierw
Tożsamość swą ujawnij!

Grają fanfary piekielne. Ziemia się trzęsie.

KITAJSKI ZNACZEK:
Zaprawdę nie jestem
Kitajskim znakiem
Ani chińską królową
Ani rajskim ptakiem

Lecz tylko...

WSZYSCY z przerażeniem:
Kutakiem?!

Kurtyna!

No przecież mówiłem, że to tragidramat bez puenty .
A Rusty, sam jesteś sobie winien, zainspirowałeś mnie swoim postem.

I obrazek (z dedykacją):

 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 19-03-2009 o 17:08.
Chrapek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem