Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2009, 01:37   #2
Gantolandon
 
Reputacja: 1 Gantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodze
Mężczyzna o oliwkowej skórze opuścił tunel zaraz po voroksie. Trudno było ocenić jego sylwetkę pod grubym ubraniem, ale nie prezentował się szczególnie okazale. Mimo to po długim biegu ledwo złapała go zadyszka, kondycję więc musiał mieć całkiem niezłą. Miał ciemne, kręcone włosy, które właśnie starał się ukryć pod kapturem.

Jedyną jednak cechą, która mogła przyciągnąć na moment uwagę, była twarz. Surowe rysy twarzy, ściśnięta szczęka i ciemne, gniewne oczy. Niemal oczekiwało się, że zacznie warczeć. Albo wrzeszczeć. Albo gryźć. Zważywszy na okoliczności, nie było to zupełnie dziwne.

Rzeczywiście, Duncan Masseri był wściekły. To miało wyglądać zupełnie inaczej. Człowiek, z którym rozmawiał wcześniej, wyglądał na całkowicie poważnego i gadał całkiem do rzeczy. W dodatku zapłatą miała być ziemia, i to całkiem sporo. Z pewnością nie było mowy o uśpieniu narkotykiem i założeniu jakiegoś demonicznego artefaktu wstrzykującego truciznę.

- Jeszcze pogadamy, dziadu - wysyczał szlachcic, zaciskając dłonie w pięści. Na nieszczęście, dziad sprawiał wrażenie, jakby niewiele mu już życia pozostało. Ściśnięcie jego ptasiej szyjki prawdopodobnie jedynie skróciłoby mu męki na tym padole łez. Ta myśl zdecydowanie nie poprawiała humoru.

Duncan spojrzał więc na ludzi, z którymi przyszło mu dzielić niedolę. No i jednego obcego. Odsunął się nieco od sześcionogiej, zębatej kupy futra. Ktokolwiek wpadł na pomysł, żeby to puścić luzem, musiał mieć problemy z głową. Bestia już na pierwszy rzut oka wyglądała mu na nieobliczalną.

- Dobrze zatem - jego głos faktycznie przypominał warczenie - Skoro się już w to wpakowaliśmy... Baronet Duncan Masseri. Chwilowo współpracujący z Pośrednikami. Wychodzi na to, że będziemy przez jakiś czas... hmm... działać we wspólnym celu.

Ton i spojrzenie wskazywały jednak, że ani trochę mu się to nie podoba...
 
Gantolandon jest offline