Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2009, 14:30   #5
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Na tle śniegu bestia okazała się być o wiele milsza dla oka, niż w ciemnych pomieszczeniach i tunelach. Światło dzienne podkreślało jasne, niemalże białe umaszczenie. Oczywiście vorox nie był całkiem biały. Przez całą długość grzbietu biegła szara pręga rozszerzająca się lekko przy łopatkach, a każda kończyna płynnie przechodziła od bieli do prawie idealnej czerni na końcach. Dzięki temu umaszczeniu było w nim coś szlachetnego, coś odciętego od brutalnego i prymitywnego wizerunku ich rasy.

Na piersi krzyżowały się pasy czarnej skóry stanowiące uprząż, która mogła służyć tak za ozdobę, jak i mocowanie wszystkich przydatnych rzeczy, głównie broni i innych sprzętów. Za wyjątkiem pasów skóry nie było nic więcej, jedynie bransoleta połyskujące teraz światłem i kompletnie odcinająca się od ciemnego umaszczenia łap.

Teraz stworzenie stało nieruchomo kręcąc czasem głową na różne strony. Vorox był na czymś wyraźnie skupiony i nie dawał po sobie poznać o co dokładnie chodzi. Dopiero po dłuższej chwili poruszył się, rozmasował obolałe ramiona i powoli, acz pewnie, ruszył w stronę towarzyszy z przypadku. Nie był w żadnym stopniu onieśmielony, ani nie wykazywał nawet śladu zdenerwowania. Można by nawet zaryzykować iż w ogóle nie było po nim widać nawet śladu emocji. Wyraźnie był w tym szkolony, może nawet naprawdę nie odczuwał ani odrobiny strachu czy zdziwienia, jakby był gotowy na wszystko od dziecka.

Gdy podszedł zwrócił się do towarzyszy tego niefortunnego spotkania.
- Nic wam nie jest? Nie oglądałem się nawet, czy biegniecie za mną. Nie chciałem stracić impetu, gdyby ktoś stanął nam na drodze. - Jego głos był głęboki i zdawał się wprawiać w wibracje całe ciało. - Zdaje się, że teraz Wy będziecie moim angerak na jakiś czas.
Przez chwilę przyglądał się zdziwionym twarzom. Na pewno nie wszyscy znali jego rodzimy język, więc wyjaśnił.
- To nasze stado, paczka która trzyma się razem. Teraz jednak musimy się stąd wydostać i chyba nie mamy czasu na rozmowy o językach. Wyczułem w powietrzu zapach garbarni i smród miasta. To prawie na pewno Nowy Jakovgrad, nie sądzę abyśmy byli daleko.

Po chwili zastanowienia wskazał kierunek. Dorzucił jeszcze kilka słów komentarza, po czym kolejne kilka chwil trwał w bezruchu. Tym razem chyba czegoś nasłuchiwał. Słyszał, jak walka się kończy i wszystko powoli milknie. Mogło to zwiastować chwilowy spokój, albo poważne kłopoty, zatem ponownie zwrócił się do zebranych.

- Musimy stąd ruszać. Niedługo może się tutaj zrobić dla nas równie niebezpiecznie, jak w środku tej przeklętej konstrukcji. - Powaga w jego głosie sprawiała iż brzmiał on jeszcze silniej i bardziej przenikliwie niż wcześniej. - Podejrzewam, że kompletnie was to nie interesuje, ale jestem Bruggbuhr. Możecie mówić po prostu Bru, jeśli nie potraficie wymówić mojego imienia.
 

Ostatnio edytowane przez QuartZ : 21-03-2009 o 16:02.
QuartZ jest offline