Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2009, 14:12   #234
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Szybko i sprawnie akcja przebiegła, zdać być się mogło, że zbyt łatwo im to zwycięstwo przyszło, gdyż zaraz jakaś zaraza całą sytuację zepsuła. Jak tylko przeciwnicy na ziemię martwi opadli wiatr nagły, śmierdzący i zimny zgasił wszelkie źródło światła tak że w mroku wszystkim przyszło stanąć.

Chwilę później dragon zwalił się na mości Pana Mariusza. „O mój Boże” – zdążył jedynie pomyśleć przerażony, bo w ciemności nawet nie wiedział co na niego się wali. Jedynie po zbroi domyśleć się mógł po chwili, że pod ciężarem dragona leży i ciecz ciepła, niechybnie krew zalewa mu dłonie.

Mariusz szybko zwalił z siebie zwłoki i podniósł się z wyjętą szablicą, chciał do kręgu wojaków wołać, jednak Pan Jaksa zdążył był go wyprzedzić.

- Pod ścianę - krzyknął pan Jaksa. - I ciszę zachować.

Choćbym po ciemnych lochach chodził zła się nie ulęknę” Przywołał w myślach znany, choć nieco zmieniony cytat z Biblii na pocieszenie własne. Pewnym już było, że zły pomiędzy nimi chadza.
Mariusz posłusznie do ściany przyległ, nawet nie widział w tym mroku kogo ma z boku, lecz upewnił się sprawdzeniem dłoni sąsiada, iż nie z bestyjką ma do czynienia. Ciszę kompletną zachowując nasłuchiwał wroga który krążyć musiał a i ciosów bezszelestnie nie zadawał, więc szansa zawsze jakaś była…choć większa chyba w Bogu nadzieja niż w możliwości człeków zwykłych w starciu z mocami piekelnemi.
 
Eliasz jest offline