Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2009, 00:38   #6
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Karczmarz spojrzał na Randa, bał się i to cholernie.
-Jesteś panie inkwizytorem? Jak tak to w katedrze na pewno na pana czekają.
- Nie... i daleko mi do takich "person" - ostatnie słowo wypowiedział z naciskiem, a karczmarz mógł w jego głosie odczytać niebezpieczny zgrzyt - a co do tej katedry, stało się tam coś ciekawego, że inkwizytora oczekują?
Karczmarz jeszcze bardziej się skulił na dźwięk twego głosu.
-Przepraszam panie, źle dzieje panie. Kapłana tam zabito, deviry panie sie zalęgły. Po całej katedrze go rozwłóczyło.
- Deviria... powiadasz? Widać wasz księżulo niebyt silnej wiary był, skoro marnie skończył... a kiedy to sie stało?
-Dobry tydzień temu panie. Myślałem, że po inkwizytora posłali, dlatego się pomyliłem, panie.
- A wyglądam na nawiedzonego furiata? - jego głos stał się zimny jak obnażona stal... - Mam nadzieję, że nie to chciałeś zasugerować? Dużo ludzi już się tam w katedrze zjechało?
-Nie panie... Tylko... Ja przepraszam panie... Tylko brat Lucjusz i ojciec Ragnar. Nie wpuszczają nikogo do katedry.
- Nie? A to ciekawe... hmm może się tam przejdziemy. Ale najpierw przynieś jeszcze po piwie...
-Tak panie, już panie.
Karczmarz z wyraźną ulga odszedłem od Waszego stolika. Twoi dwaj towarzysze nie zwracając na nic uwagi przekomarzali się w najlepsze. Dogryzali sobie nawzajem, posilając się obficie mięsiwem przyniesionym przez karczmarza. Van Horn upił łyk piwa, z glinianego kufla i stwierdził, z satysfakcją, że nie smakuje jak pośledniejsze szczyny. „Katedra… deviria… inkwizytor… i martwy ksiądz… może być ciekawie…”

*****

Im bardziej słońce skłaniało się ku zachodowi, tym w karczmie robił się większy tłok. Gości było sporo, żołnierze z miejscowego garnizonu, kupcy, rzemieślnicy i zwykli robotnicy. Wszyscy oni przybyli tu, by po dniu wypełnionym żmudną i nieciekawą pracą, wypić kufel miejscowego piwa…pograć w karty, czy po prostu posłuchać plotek. „Plotki… informacje… tak tego teraz potrzebujemy najbardziej… w takiej zapadłej dziurze, wszyscy wszystko wiedzą… no może prawie wszystko…”

- Selvyn…- na dźwięk jego głosu, czarnowłosy, szczupły mężczyzna aż się wzdrygnął. Rand z zadowoleniem stwierdził, że nadal wywołuje u tego rzezimieszka odciętego od stryczka, nerwowe reakcje.

- Wmieszaj się w tłum. Dowiedz się o co chodzi z tą katedrą…i tym zamordowanym klechą. Dowiedz się jakim księżulkiem był zabity… może miał coś na sumieniu? Kto nowy przybył do miasta…i kiedy? Zresztą, co ja Ci będę dużo gdakał, sam powinieneś wiedzieć co masz robić. Tylko nie urżnij się w trupa, bo Argan będzie musiał znów dać Ci parę batów

- Zrozumiałem Horn… nie trzeba mnie straszyć – Selvyn nie stracił rezonu, między jego zwinnymi palcami błysnęła moneta. – To do zobaczenia… później…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline