Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2009, 19:41   #21
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Na wstępie zaznaczę, że do tego obrazka naprawdę strasznie trudno było cokolwiek stworzyć. Ktoś jednak musiał wprawić w ruch tą wielką machinę zwaną Warsztatami Psychodelicznymi.

***

Światła gasną, kurtyna opada – choć sam nie wiem jakim cudem mielibyście to niby po ciemku zauważyć. Chrapek wcielający się w rolę Chrapariusza i Rusty, jako Rusty we własnej osobie, wygrzebują się z dołu zaimprowizowanego na piekło.

- Ten Kitajski znaczek, powiadam ja Tobie, fant to żałosny i prądem kopie. – Stwierdza Rusty z lekkim zawodem malującym się na jego pięknym obliczu.
- Powiem Ci jedno, mój drogi kolego. Kurtyna zapadła, koniec, finito. Skończ więc z tą mową, bo powiem ja Tobie, wiersz ja od dziecka z zawzięciem p… p… p… ten tego, chromolę!

Wszystko się zmienia, zmienia, zmienia. Zmian tym końca nie ma, aż w końcu …
Napięcie rośnie, rośnie, ROŚNIE, ROŚNIE! …
Ałłłł – jęknęło waląc głową w sufit.

<Przerwa na reklamy>
Zewsząd fanfary, chóry anielskie, orkiestry dęte, werble, nawet i jakiś bezpański bęben.

Tylko dziś, tu teraz!
Chrapariusz i Rusty!
Rusty i Chrapariusz.
Dziarskie chłopaki.
Jeden bardziej.
Drugi wcale.
Kto by sobie tym jednak.
Zawracał gitarę?


Sceny przelatują jak wystrzelone z karabinu.
Bah! Rusty wynosi Chrapka z buchających żywym ogniem otchłani piekielnych.
Walczą z demonami, przeprowadzają operację na otwartym sercu w kenijskiej dżungli.
Piją i palą cygara, otoczeni wianuszkiem kobiet. Męskie sylwetki lśnią w słońcu, fanki szaleją, szał, szał, szału nie ma końca.

W tle Enrique Iglesias w przeboju Hero.

</Przerwa na reklamy>

Wróćmy jednak do najważniejszej części historii. Oto Rusty postanowił uknuć spisek. Oh jakaż to wściekłość zawładnęła głową naszego biednego Rusty’ego.

- Oh, oh i jeszcze raz oh – Westchnął narrator, nieudolnie próbując budować nastrój.

Dość już jednak tych jęków. Pora przejść do sedna sprawy. Trzeba wam wiedzieć Drodzy moi, że Rusty w swej niezmierzonej wielkości, jasności, wybitności i zaje… ekhem. Postanowił zamontować w ulubionej lalce Chrapka – Chraputku-Ciupciutku kamerę, dzięki której od wielu już dni obserwował jego zabawy z Make Upem. Dziwny był z niego człowiek. Zbok jakiś, dewiant, nieczystość chodząca! Twarz malował, włosy stroszył i takie tam inne dziwne rzeczy tworzył.

- Jakby już wystarczająco brzydkiej nie miał mor… - Do pokoju narratora, wpadają mężczyźni w czerni. Zewsząd dochodzą trzaski, wrzaski, piski i inne takie. – … yyyyyy! – Słychać niknący dźwięk obalonego niczym półlitrowa flaszka narratora. Słowem w oka mgnieniu.

Rusty tymczasem zakupił w kiosku cedeka, którego to z kompromitującą zawartością planował wysłać prosto do Pudelka. Na jego nieszczęście w drodze na pocztę napotkał (niezbyt) pokojową manifestację mężczyzn, o pozbawionych włosia czerepach i dresach opiętych na swych nielichych mięśniach. Poproszony o pięć telefonów komórkowych, dwadzieścia złotych w bilonie i nie tuczące chrupki, a nie mogąc spełnić ich niezbyt wygórowanych, lecz co więcej niezwykle rozsądnych warunków. Został zmuszony do skonfrontowania swego powabnego lica z wielkimi jak bochny chleba pięściami.

- Dostał wp... – Trzeba mu to oddać. Uparty skurczybyk, ten nasz narrator.

W wyniku szamotaniny, płyta zostaje zniszczona.
Misterny plan w dupę. Nic dodać nic ująć.
Tak oto kończy się ta przygoda. Lecz nie myślcie sobie, że ktokolwiek zdolny ugasić mściwe zapędy Rusty’ego jest zdolny!

W tle słychać złowrogi śmiech - przerwa na kaszel - śmiech część druga.
- Zamknij w końcu twarz! - Bo i do narratora należeć powinno ostatnie słowo.

***

 
__________________
And the dance continuous.

Obecnie nieobecny.

Ostatnio edytowane przez Rusty : 01-04-2009 o 19:47.
Rusty jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem