Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2009, 17:10   #2
Raincaller
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Rumar , miasto w którym miała się narodzić nadzieja.
Goran wiedział , jak poważne jest zagrożenie w obliczu którego stanęli mieszkańcy kontynentu. Zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji i nie dziwiło go , jak ogromne zainteresowanie wzbudzała ta cała rekrutacja wybrańców.
Czuł jednak , iż niewielu z napotkanych na szlaku podróżników pragnących zgłosić się do ratowania świata działa z pobudek bardziej szlachetnych aniżeli chciwość.
Zanosi się na ładny dzień. – pomyślał , po czym usłyszał parsknięcie wierzchowca , zwierze wyraźnie zgadzało się z druidem. – Ale Vesta jest nadzwyczaj niespokojna , co może ją trapić? Czyżby miało wydarzyć się coś niedobrego? Jedyne co ja wyczuwam to własny lęk przed wizytą w mieście i widmo dobrowolnej współpracy z istotami , o których nic nie wiem. – pochłonięty rozważaniami i spoglądaniem na pięknego sokoła szybującego ponad nim , dotarł do bramy miasta.

Goran był druidem , człowiekiem kochającym naturę i uczucie wolności. Chociaż osobiście często ten zmysł dzikości przypisywał dziedzictwie swej matki ,w której żyłach połowicznie płynęła elfia krew , sam nie potrafił zmusić się do poczucia swobody wśród zatłoczonych ulic i tłumów ludzi. Dlatego też , po wjechaniu do miasta poczuł się przytłoczony ogromnym ruchem i zamieszaniem panującym na głównym rynku. To wyraźnie nie był jego świat.
Jakim cudem te wszystkie istoty potrafią się odnaleźć w tym motłochu. Nie słyszę własnych myśli , a oni toczą dyskusje , handlują. – spuścił głowę , kryjąc twarz w cieniu kaptura , który nasunięty miał na głowę. – Nie dziwię się , że Vesta wolała zaczekać za murami miasta. Chyba żadne stworzenie o zdrowych zmysłach nie wybrałoby dzisiaj Rumar…
Prowadząc wierzchowca przez zatłoczoną uliczkę Goran dotarł do budynku ratusza , gdzie nakazano mu się stawić. Po przedstawieniu swojej sprawy , odesłany został na plac , gdzie odbywać się miało oficjalne formowanie drużyn.

Zmęczony urokami miasta i gwarem panującym na placu , Goran stanął wśród tłumu zgromadzonych śmiałków i czekał cierpliwie na rozwój zdarzeń. Był mężczyzną wysokim i dość dobrze zbudowanym , dlatego też nie miał problemów z widocznością czy też z miejscem blisko przednich rzędów. Wyraźnie emanowała od niego dziwna dzikość i nieskrywana niechęć do nawiązywania znajomości. Chociaż trafił się barczysty człowiek chcący zyskać miejsce bliżej środka kosztem druida , to ustąpił pod budzącym niepokój dziwnie spokojnym wzrokiem Gorana. Ceremonia przebiegała sprawnie , w końcu padła długo wyczekiwana wiadomość. Nagroda wywołała niemałe poruszenie tłumu , niektórych wyraźnie wprawiła w euforie , której dawali upust klaszcząc i pokrzykując.
Pięćdziesiąt tysięcy sztuk złota , przywileje i tytuł szlachecki!? Wyraźnie nikt nie ma zamiaru kalkulować przesadnie wagi całej tej sprawy. Najważniejszy jest cel i osiągnięcie go w miarę sprawnie i szybko. – Goran spojrzał na rozradowanych najemników stojących przed nim. – Takich jak wy nie trudno kupić. Jak daleko jednak możecie się posunąć celem zdobycia nagrody , nie bacząc na faktyczną powagę sytuacji. Jak szybko wielu z was stwierdzi , iż zapłata nie warta jest ryzyka…

Gdy całe zamieszanie związane z przemówieniem urzędnika przycichło , rozpoczęła się najważniejsza część tego całego zgromadzenia , czyli wyczytywanie członków poszczególnych drużyn. Goran obserwował twarze tych , którzy usłyszeli swoje imię i występowali z tłumu. Jedni wyraźnie zadowoleni , inni dziwnie rozczarowani , jeszcze inni zaskoczeni.

Ciekawe z kim przyjdzie mi wyruszyć. Może z jakimś krasnoludem co nie potrafi przejść obojętnie obok rośliny bez zdeptania jej. Hmm , może poznam łucznika co strzela do zwierzyny , gdy tylko zauważy ruch na horyzoncie… Z cała pewnością jest tu wiele osobliwych przypadków. Czy aby na pewno dobrze robię , czy aby na pewno gdyby mój ojciec żył to byłby ze mnie dumny? Nie jestem żołnierzem jak on , nie wiem czy sprawy w które się angażuję są moimi sprawami. Eh… - druid pogrążony w myślach posłyszał nagle swe imię , które padło z usta urzędnika. „…Goran , syn Madana…” Ależ tak! Jestem Goran , syn Madana. Chociaż kocham moich elfach braci to do tego świata także należę. Jestem przecież człowiekiem.

Wystąpił z gromady ludzi po środku placu i stanął obok strażnika. Po chwili obok niego zgromadziło się jeszcze pięć osób. Gdy ceremonia dobiegła końca , a urzędnik wygłosił ostatnie słowa Goran spojrzał na nowych towarzyszy broni. Na drużynę D12.

Jednym ruchem ręki zsunął z głowy kaptur spod którego wyłoniły się kruczo czarne włosy i emanująca spokojem twarz druida. Skinął lekko głową , po czym zaczął.
- Witam. Jestem Goran , uniżony sługa natury. Cieszę się , że mogę was poznać.

Będzie co ma być. Wszystko w rękach matki natury i losu… Już nie ma odwrotu.
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline